Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................
...........czyli seks bez antykoncepcji. Pytania, wątpliwości, stosowanie..........
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

ślub kościelny - czy cywilny? (oraz inne smużkowe dylematy)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 35, 36, 37  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna -> Strefa gadania o wszystkim i niczym
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
conyo
pierwszy wykres



Dołączył: 29 Gru 2009
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: m. powiatowe w mazowieckim
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 1:28, 02 Sty 2010    Temat postu:

Smużka napisał:
W podstawówce sama z siebie chodziłam na mszę św. o 6 rano - przed zajęciami w szkole. Miałam taką potrzebę. W liceum uczestniczyłam we wszystkich nocnych czuwaniach - nie było innej opcji! Co roku chodziłam na pieszą pielgrzymkę do Częstochowy (...) , a w czerwcu obowiązkowo Lednica (kurczę.... jak ja czekałam z utęsknieniem na te czuwanie cały rok jak na szpilkach, odliczając dni!)...

A następnie Bóg odebrał Ci tzw. pociechę duchową, aby przekonać się czy wierzysz sama z siebie, czy tylko z powodu miłych odczuć jakimi Bóg karmił Twoją duszę. I wtedy
Smużka napisał:
(...) szatan mi otworzył oczy na KK.
Zobaczyłam i się zbuntowałam.
Nie chcę już... Nie teraz. Nie na tym etapie.
Straciłam zaufanie!

Szatan pokazał ci KK w krzywym zwierciadle. Szkoda że nie pokazał Ci jak sam wygląda. Podstawą działania szatana jest strach - przede wszystkim przed śmiercią, ale także przed utratą tego co już wydaje ci się że masz - na przykład erotycznej relacji z twoim mężczyzną. Odwagi. Do zapasów z szatanem należy zawsze stawać zupełnie nagim, aby nie miał cię za co pochwycić. To dlatego mamy się zaprzeć samego siebie.
Odpowiedz sobie w pierwszym rzędzie na pytanie, czy człowiek jest sobie sam w stanie zapewnić szczęście i czy tu na ziemi pełnia szczęścia jest w ogóle możliwa. Odpowiedź twierdząca zaprowadzi cię wkrótce do przekonania, że najważniejsze jest czerpanie z życia maksymalnej przyjemności. To zaś prowadzi do osądu, że w sytuacji gdy z życia nie da się już żadnej przyjemności wycisnąć, należy je zakończyć. I o to właśnie chodziło twojemu przeciwnikowi.
Gdy odpowiedź będzie przecząca - stajesz na początku dłuuugiej i krętej drogi. Do póki jechałaś autostradą prowadzącą w przepaść, jazda była komfortowa, bo z prądem. Teraz jednak trzeba zawrócić, ale przecież nie na samej autostradzie, tylko na jakimś zjeździe. I tu drogę wskazać może dobry spowiednik. Módl się o to cierpliwie, a przekonasz się że Bóg nie zostawi cię z tym problemem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
conyo
pierwszy wykres



Dołączył: 29 Gru 2009
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: m. powiatowe w mazowieckim
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 11:46, 02 Sty 2010    Temat postu:

Poczytałem sobie jeszcze trochę to i owo na tym forum i doszedłem do wniosku że faceci to świnie - w większości. Ze mną samym oczywiście włącznie. To my własnie w większości przypadków napędzani testosteronem i golizną bijącą nawet z ulicznych billboard'ów naciskamy na Was dziewczyny wmawiając, że od braku seksu spuchną nam jaja. Mnie po 19-tu latach ani chęci, ani możliwości bynajmniej nie zmalały, natomiast zdecydowanie wzrosły umiejętności i opanowanie. Wcześniej jednak tak nie było i szczerze przyznaję, że wyrządziłem mojej ukochanej wiele krzywdy.
Ktoś jednak moje drogie Panie te świnie wychował na świnie. Mnie na przykład jedynaka wychowała samotnie matka. Rozwiodła się gdy miałem 3 lata z winy ojca oczywiście, ale on też miał przecież matkę. Gdy teraz na to patrzę z perspektywy, to miałem wszelkie predyspozycje by pójść drogą podobną do niejakiego Rayban'a z innego wątku na tym forum. Opatrzność boża sprawiła, że spotkałem na swojej drodze właściwych ludzi, a przede wszystkim wspaniałą dziewczynę która dziś jest moją żoną. Tak jak Smużka była oazowiczką i pątnikiem jasnogórskim, jednak już wtedy była w opozycji do frakcji dziewczyn nie stosujących makijażu i noszących spódnice do kostek. Na początku naszego małżeństwa potrafiła zejść do mojego poziomu "grzeszności" i powoli, stopniowo pobudzała mnie do coraz większej pracy nad sobą. Było to z jej strony bardzo ryzykowne - ale twierdzi że się udało.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Smużka
za stara na te numery



Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 2973
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: W-wa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:20, 02 Sty 2010    Temat postu:

conyo napisał:
Smużka napisał:
W podstawówce sama z siebie chodziłam na mszę św. o 6 rano - przed zajęciami w szkole. Miałam taką potrzebę. W liceum uczestniczyłam we wszystkich nocnych czuwaniach - nie było innej opcji! Co roku chodziłam na pieszą pielgrzymkę do Częstochowy (...) , a w czerwcu obowiązkowo Lednica (kurczę.... jak ja czekałam z utęsknieniem na te czuwanie cały rok jak na szpilkach, odliczając dni!)...

A następnie Bóg odebrał Ci tzw. pociechę duchową, aby przekonać się czy wierzysz sama z siebie, czy tylko z powodu miłych odczuć jakimi Bóg karmił Twoją duszę. I wtedy
Smużka napisał:
(...) szatan mi otworzył oczy na KK.
Zobaczyłam i się zbuntowałam.
Nie chcę już... Nie teraz. Nie na tym etapie.
Straciłam zaufanie!

Szatan pokazał ci KK w krzywym zwierciadle. Szkoda że nie pokazał Ci jak sam wygląda. Podstawą działania szatana jest strach - przede wszystkim przed śmiercią, ale także przed utratą tego co już wydaje ci się że masz - na przykład erotycznej relacji z twoim mężczyzną. Odwagi. Do zapasów z szatanem należy zawsze stawać zupełnie nagim, aby nie miał cię za co pochwycić. To dlatego mamy się zaprzeć samego siebie.
Odpowiedz sobie w pierwszym rzędzie na pytanie, czy człowiek jest sobie sam w stanie zapewnić szczęście i czy tu na ziemi pełnia szczęścia jest w ogóle możliwa. Odpowiedź twierdząca zaprowadzi cię wkrótce do przekonania, że najważniejsze jest czerpanie z życia maksymalnej przyjemności. To zaś prowadzi do osądu, że w sytuacji gdy z życia nie da się już żadnej przyjemności wycisnąć, należy je zakończyć. I o to właśnie chodziło twojemu przeciwnikowi.
Gdy odpowiedź będzie przecząca - stajesz na początku dłuuugiej i krętej drogi. Do póki jechałaś autostradą prowadzącą w przepaść, jazda była komfortowa, bo z prądem. Teraz jednak trzeba zawrócić, ale przecież nie na samej autostradzie, tylko na jakimś zjeździe. I tu drogę wskazać może dobry spowiednik. Módl się o to cierpliwie, a przekonasz się że Bóg nie zostawi cię z tym problemem.


Wiem, że bez Boga nie można być w pełni szczęśliwym -tzn., że ja nie będę.. i ta wiedza jest moim największym dramatem, bo nie umiem i nie chcę wracać do KK... a bardzo brakuje mi Boga.
Myślę o zmianie wyznania, ale bez przekonania... Bo to trochę dziecinne wg mnie. Zabieram swoje klocki i idę do innej piaskownicy? Nie o to chodzi...

Wiem, do czego doprowadza szatan...
Mam za sobą ładnych parę lat depresji - życia pełnego psychotropów i morza wódki... Byłam na dnie. Wiem, jak wygląda, jak smakuje.. Wiem, jak się czuje ktoś, pragnący śmierci jak błogosławionego narkotyku... kiedy to jej dotyk daje złudne ukojenie w przeogromnym bólu egzystencji...

Wiem też, jak kocha mój Anioł i wyobrażam sobie, że niczym jest ta Miłość w obliczu potęgi Miłości Boga...
I wobec tej potęgi... postawa KK mnie razi... Czuję, że wpycha się mnie w ciasne ramy, że odcina się ode mnie członki, które wystaja poza formę... Czuję ból ciętego ciała... i nie chcę go znosić! Nie chcę...
Może to prawda, może iluzja przebiegłego demona..
Nie wiem, nie umiem rozeznać.. inie wymagam od siebie tego rozeznania na tym etapie...

conyo,
Ja w przeciwieństwie do Ciebie (który to ufasz Kościołowi i pośrednikom Boga)... ja żądam audiencji u samego Boga! Ja Mu wykrzykuje prosto w twarz swoje bóle! Nie korzę się, tylko krzyczę, płaczę, proszę....
Wolno mi... Wolno mi wyzwać Boga na pojedynek na pustyni i robię to... Bo nie wierzę pośrednikom... Zatraciłam tą ufność...
I musi wyjść z tego coś dobrego, inaczej Bóg nie pozwoliłby mi sie tak staczać.
Jestem jak syn marnotrawny - chcę tego, co wydaje się być moje... Jak roztrwonię majątek i znów trafię na dno... wtedy zginę z zadartym nosem... albo przełamię się i pokornie będę błagać o ratunek... A że pokora to nie jest jedna z moich cech, będzie mi cholernie trudno... wiem to...

Przykro mi, że doprowadziłam swoje życie do takiego stanu... a z drugiej strony trochę się cieszę... Czuję się troche dojrzalsza... Jakby Bóg nie trzymał mnie za rączkę i nie karmił cukierkami (czuwania, pielgrzymki, rekolekcje), tylko pozwolił mi samej chodzić. Jestem dumna, że już mi na to pozwolił... Jak wtedy gdy mama pozwoliła mi samej jechać autobusem do Babci....
Muszę jeszcze trochę pobłądzić. Muszę dostać mocno w pysk od życia, by otworzyć oczy szerzej...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
beata
pierwszy wykres



Dołączył: 08 Lis 2009
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: woj. opolskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:15, 02 Sty 2010    Temat postu:

[quote
Muszę jeszcze trochę pobłądzić. Muszę dostać mocno w pysk od życia, by otworzyć oczy szerzej...[/quote]
Tylko Smużko ile razy jeszcze musisz "mocno dostać w pysk od życia"? z Twoich postów wnioskuję że już to przechodziłaś:depresje psychtropy alkohol...Wiem jak to niszczy wewnętrznie człowieka ale wiem że jeśli się chce i stara to taka próba może bardzo człowieka umocnić.Wiem to z własnego doświadczenia bo ja też to przeżywałam tzn depresja przez kilka lat psychotropy bezładne szukanie oparcia w mężczyźnie...wreszcie tydzień na odziale intensywnej opieki po próbie samobójczej...ale w myśl"co nas nie zabije to nas wzmocni" dziś mimo dalszych problemów mam siłę z nimi walczyć bo zaufałam Bogu i kurczowo się go trzymam. a KK to przdstawiciel Boga tu na ziemi więc dla mnie równoznaczne jest to że jeśli Bóg jest dla mnie najważniejszy to KK też powinien być dla mnie pomocą.Oczywiście inna rzecz że wielu członków KK to ludzie nie godni ale przecież Jezus nie wybierał tylko takich świętych od urodzenia.Więc nie można negować KK jako przedstawiciela Boga nawet jeśli się miało pech natrafić na takie osoby niegodne w KK. Wg mnie jesli ktoś któryś raz z kolei znajduje się na dnie to wybacz mi jeśli cię uraże Smużko jest sam sobie winien a nie winmy ludzi Kościoła.Jeszcze raz przepraszam jeślipiszę może za "mocne" słowa ale z twoich postów wnioskuję oprócz zranienia przez KK także Twój ogromny upór i powiedziałabym "masochistyczne" rozdrapywanie przez Ciebie ran które ktoś Ci kiedyś zadał...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Smużka
za stara na te numery



Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 2973
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: W-wa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:38, 02 Sty 2010    Temat postu:

beato,

Ależ ja się nie czuję zraniona przez KK - ani trochę...
Czuję się oszukana i robiona w konia. Ale ranię siebie sama.
Czuję niesamowitą niezgodność pewnych elementów nauki Kościoła z moim własnym sumieniem.
A ile razy muszę jeszcze oberwać - tego nie wiem? Skąd mam wiedzieć?
Zaufania się nie kupuje w sklepie.. podobnie jak miłości i wielu innych rzeczy.
Choćbym oddała wszystko co mam, nie kupię go i nie zaufam KK.
I choćbym nic nie robiła, mogę to dostać za darmo.
Kiedy okaleczałam swoje ciało marząc o śmierci i malując ściany własną krwią.. brakowało mi miłości... Poza tym miałam wszystko...
Dzięki totalnej depresji znalazłam Miłość mojego życia (poznałam go na forum dla ludzi z depresją... bo tam zaczęłam szukać pomocy). Moje życie się odmieniło. Nabrało sensu.
Gdybym miała cofnąć czas, nic bym nie zmieniła. Cena depresji i pragnienia śmierci to pikuś w porównaniu z tym, co otrzymałam...
Być może po kolejnym upadku odnajdę też Boga..
Nie wiem.
A może nie będę już sięgać dna. Może to nie będzie konieczne?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
beata
pierwszy wykres



Dołączył: 08 Lis 2009
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: woj. opolskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:14, 02 Sty 2010    Temat postu:

Wiesz Smużko w jednym co napisałaś się z Tobą zgadzammianowicie jateż mam pewne elementy nauki KK których moje sumienie też nie uważa za grzechy a Kościół za takowe je głosi.Ale ja w przeciwieństwie do Ciebie nie zadręczam się tym tak nie rozdrapuję...Człowiek nie byłby człowiekiem lecz Aniołem gdyby był w stanie spełnić w 100% przykazania i zalecenia KK...ja też nie jestem Aniołem więc nawet jeśli to moje sumienie nawet jest nie do końca dobrze uformowane i robię coś źle to aż tak tym się nie truję...co nie znaczy że nie walczę i nie robię co w mojej mocy żeby żyć zgodnie z Biblią...ale człowiek sam i tak nic nie jest w stanie nic zrobić więc tylko proszę Boga w modlitwie o pomoc i o Miłosierdzie dla moich niedociągnięć...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Smużka
za stara na te numery



Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 2973
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: W-wa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:33, 02 Sty 2010    Temat postu:

Widzisz... a ja nie walczę wbrew sobie i nie staram się dopasować, bo tak mi KK nakazuje. Ja nie chcę, bo nie wierzę, że ów KK ma rację.
Nie chcę się starać, by żyć zgodnie z nauką KK, bo tej nauce nie ufam.
Dlatego nie umiem być w Kościele.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Smużka
za stara na te numery



Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 2973
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: W-wa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:49, 02 Sty 2010    Temat postu:

A tak w ogóle to wariuję. Smutny
Już podjęłam decyzje o psychoterapii, tylko nie umiem znaleźć odpowiedniego lekarza.
Moja fobia i parcie na dziecko rośnie.
Po spięciu z moim facetem, postanowiłam, nie naciskać, nie gadać non stop o dzieciach. Wytrzymałam miesiąc milcząc na ten temat... A teraz wszystko wybucha ze zwiększoną siłą...
Właśnie siedzę i ryczę z zazdrości widząc, że tyle z Was ma mężów i dzieci...
A ja kończę w tym roku 30tkę i nie mam nic... Jak ja nienawidzę tego roku za te cholerne urodziny...
Czuję, jakbym była za stara na to, by cokolwiek zrobić ze swoim życiem..
Nie wytrzymuję już... Smutny
Potrzebuję psychologa, bo oszaleję z pragnienia bycia matką...
Raz mi przeszło przez myśl, by mojego lubego w to dziecko wrobić... Ale jednak bym nie potrafiła tego zrobić...

PS. Przepraszam, że to piszę, ale spojrzałam sobie w wątek z gatunku tych, w które mi patrzeć nie wolno, by siebie samej nie ranić... Spojrzałam i serce krwawi...
Musiałam to z siebie wyrzucić. Zaraz zacisnę zęby i dalej będę udawać, że jest OKi.


Ostatnio zmieniony przez Smużka dnia Sob 23:51, 02 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
fresita
Moderator



Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 18946
Przeczytał: 5 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:15, 03 Sty 2010    Temat postu:

smuzko ja bardzo szanuje to, ze tak powaznie traktujesz sakrament slubu. i tez uwazam, ze dobry spowiednik, kaplan pomoglby wam wyjsc na prosta. sakrament slubu przyjety z odpowiedzialnoscia dziala cuda- to takie zawierzenie Bogu, ze w chwilach trudnych,chwilach watpliwosci wszelkiego typu, jak Go bedziesz prosisc o rozeznanie- zawsze je otrzymasz.Mysle, ze jestes na dobrej drodze i z calego serca zycze ci, abys odnalazla pytania na dreczace cie watpliwosci.
nie pamietam pytanie o katolicka etyke seksualna-konczylismy kurs lmmu wiec ksiadz chyba zalozyl, ze tam nam wszystko wylozyli Mruga natomiast pytanie o nalogi pamietam, na ktore moj maz oburzony odpowiedzial"Prosze ksiedza, ja to nawet palenie rzucilem"
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jadzia
mistrz NPR-u



Dołączył: 01 Lis 2006
Posty: 750
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 18:21, 03 Sty 2010    Temat postu:

Smużko, nie rozumiem, czemu chcesz się leczyć, przecież instynkt macierzyński to coś jak najbardziej naturalnego i dobrego! Warto go pielęgnować, a nie leczyć się z niego. Czy naprawdę musisz odkładać macierzyństwo? Jak myślę sobie o Twojej sytuacji i niepewności, to na Twoim miejscu wzięłabym ślub cywilny (dopóki nie dojdziesz do ładu z wiarą), ze skromnym przyjęciem dla najbliższych i nie czekała już ze staraniami o dziecko.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Smużka
za stara na te numery



Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 2973
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: W-wa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:34, 03 Sty 2010    Temat postu:

fresita,
Dziękuję Ci za te słowa. Wesoly

Jadzia,
Chcę się leczyć, ponieważ nie wytrzymuję juz psychicznie.
Wczorajszy wieczór i dzisiejszy ranek przepłakałam.
Płakałam też, gdy niechcący trafiłam na MTV na program o 16-letnich matkach.
Płakałam z żalu i zazdrości.
Na swoim ulubionym forum o depresji, gdzie wiele osób jest mi bardzo bliskich, bo razem wiele przeszliśmy... też nie jestem juz w stanie czytac niektórych osób, bo są młodsze ode mnie i mają juz 2-3 dzieci.
Widok kobiet z dziećmi jeszcze jest dla mnie neutralny, ale kobiety z brzuszkiem już mnie doprowadzają do rozpaczy.
Czuję się nic nie warta, czuję, że zmarnowałam życie... żałuję, że nie dałam dupy komukolwiek gdy miałam 20 lat.. Wiem, że to straszne, co teraz mówię, ale ja aż tak to czuję! Aż tak mam wypaczony obraz! Dlatego potrzebuje lekarza, bo każdy dzień jest dla mnie coraz trudniejszy... Każdy cykl na karcie obserwacji, każda owulacja i każda miesiączka, na którą niemal histerycznie reaguję... bo przecież tak nieodpowiedzialnie się "zabezpieczamy" (stosunek przerywany w II fazie).. więc czemu nie może nam się jakaś wpadka przytrafić?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
hermiona
za stara na te numery



Dołączył: 15 Mar 2008
Posty: 4082
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 20:59, 03 Sty 2010    Temat postu:

Smużka dobrze rozumiem, że Ty chcesz bardzo dziecka a Twój mężczyzna nie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Smużka
za stara na te numery



Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 2973
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: W-wa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:16, 03 Sty 2010    Temat postu:

On też chce bardzo - nawet chce więcej dzieci niż ja.
Tyle tylko, że on koniecznie chce najpierw ślub... bo juz jego młodszy brat sie postarał o dziecko przed ślubem i mój TZ woli dać lepszy przykład dla reszty rodzeństwa.
A zanim ten ślub, to wypadałoby się obronić, a pracy nie pisze, bo nie ma zapału, siły, czasu, nastroju.... (szlag mnie trafia!)
Przestałam naciskać na ślub (mimo braku dyplomu z jego strony i mimo braku kasy na wesele), bo te naciski dawały odwrotny skutek.
Dlaczego to facet musi się oświadczać... a ja mam jak ta głupia czekać, aż on się wreszcie namyśli ...i starzeć się w międzyczasie?
Mój TZ jest młodszy 3 lata, a poza tym on zupełnie nie czuje tego, że mi bije zegar biologiczny... Uważa, że przesadzam.


Ostatnio zmieniony przez Smużka dnia Nie 21:18, 03 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karafka
za stara na te numery



Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 18856
Przeczytał: 8 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:23, 03 Sty 2010    Temat postu:

no bo troche przesadzsz smuzka Krzeslem go! Krzeslem go! moim zdaniem to powinnas teraz troche wylizowac, pojsc na terapie, odnalezc siebie, a potem na spokojnie zajac sie reszta Wesoly

zycze ci powodzenia Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
conyo
pierwszy wykres



Dołączył: 29 Gru 2009
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: m. powiatowe w mazowieckim
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:26, 03 Sty 2010    Temat postu:

Smużka, niestety twój problem jakby mnie przerasta, więc nie będę się już mądrzył.
[quote=smużka]A zanim ten ślub, to wypadałoby się obronić, a pracy nie pisze, bo nie ma zapału, siły, czasu, nastroju....[/quote]
Ze swojej perspektywy mogę tylko powiedzieć, iż planowanie sobie życia na wiele lat do przodu nie na wiele się przydaje. Mój ś.p. dziadek próbował np. założyć tak zwany klan. Tłumaczył mi kiedyś jak to się robi: mianowicie musisz mieć minimum trzech synów. Pierwszy dziedziczy po tobie fach, drugiego posyłasz na studia medyczne lub prawnicze. Trzeciego niech wyszkoli państwo i założy mundur wojskowego, policjanta, ostatecznie strażaka. Czwarty synek - maminsynek - na księdza. Rodziny w której jest lekarz, prawnik, policjant i ksiądz nikt nie ruszy - i klan gotowy. Tłumaczył mi te zasady oczywiście ponieważ jemu nie wyszło (a może tylko sobie żartował?) i dlatego uznałem tę historię za dobrą ilustrację co warte jest Nienaturalne Planowanie Rodziny.
Ja miałem dzieci na studiach - pierwsze na pierwszym roku. Wszyscy uznali to za skrajną nieodpowiedzialność, a nawet tragedię życiową. Ja widzę to teraz inaczej. Myślę, że łatwiej jest mieć dzieci studiując niż pracując - pod warunkiem oczywiście że się ma za co żyć. Mnie nie było łatwo, przeniosłem się na studia wieczorowe, żona na zaoczne ale teraz mam 40 lat i dorosłą córkę oraz prawie dorosłego syna. Moja i żony zawodowa kariera jest w rozkwicie, wyszło super. Plany oczywiście były inne, legły w gruzach na skutek błędnie stosowanego NPR. Jednak w Boga nigdy nie zwątpiłem i to dało mi siłę do przetrwania przeciwności.


Ostatnio zmieniony przez conyo dnia Nie 22:27, 03 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna -> Strefa gadania o wszystkim i niczym
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 35, 36, 37  Następny
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 35, 36, 37  Następny
Strona 4 z 37

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
Regulamin