..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................

ika

Nie przeczytałam tych artykułów do końca jeszcze, więc na razie nie będę stwiać teorii. O tych homoseksualistach to głównie o seks analny chodziło, że możliwe jest uodpornienie przez dolną część jelita grubego. Przeczytałam tylko abstrakty na razie, jak coś z badań wywnioskuję to napiszę.

kukułka

Aglaia

kukułka

Nie zwykłam brac udziału w "Rozmowach w toku" i im pokrewnych Mruga

ika

Niestety większość porządnych artykułów i badań naukowych, w których można znaleźć jakiekolwiek dowody, lub zaprzeczenie jest płatna. Na uczelni pewnie miałabym do nich darmowy dostęp. To o tych homoseksualistach to nic tam nie pisało o rankach i zadrapaniach. Cały artykuł ewidentnie wskazuje na to, że po prostu uodpornienie nastąpiło na skutek seksu analnego. Ale także mężczyźni u których stwierdzono obecność przeciwciał mieli kontakty seksualne w przeciągu ostatnich 6 miesięcy. Chyba Ci to wcześniej to nie stwierdzono u nich, albo u znikomego procenta. Nie doczytałam tego jeszcze dokładnie. Reszta ciekawych artykułów niestety niedostępna.
Osobiście nie odrzucałabym całkowicie tej teorii o możliwości powstawania przeciwciał w wyniku spożycia spermy. Mimo wszystko nie można tak do końca porównywać błony śluzowej pochwy do jelita, to są bardzo różne nabłonki. Jednakże nie mam zadania na temat tego, czy takie uodpornienie jest aż tak duże. Wydaje mi się, że może się tak zdarzyć, że kobieta może wytworzyć przeciwciała, ale na pewno nie zachodzi to u 100% kobiet, raczej rzadkie przypadki. U tych homoseksualistów było to 10% z 60 badanych, z czego chyba 17% miało częste stosunki w ciągu ostatnich 6 miesięcy.

Ania000

fiamma75

Abz takie badania bylo miarodajne powinno zbadac sie grupe kobiet uprawiajacych tylko seks oralny i kontrolnie + grupe kobiet ktore tylko seks waginalny. Wtedy wyniki beda marodajne. Inaczej to wiecie co y nimi mozna zrobic.

kukułka

ika

kukułka

fiamma75

Smużka

A jak sobie zbadam te p/ciała i wyjdzie, że ich nie mam, to co? Wtedy już będę mogła pisać, że Bóg jest złośliwą i mściwą istotą? Nadal tak sadzę, bo nawet jeśli bym wierzyła w te spermowo-oralne rewelacje (a nie wierzę), to zapewne jedynie jakiś % kobiet tak ma. Zgadnijcie, kto (moim zdaniem) "wybiera" te kobiety? Tia..
Siedzący tryb życia/pracy, papierosy, stres itd zmniejszają płodność u mężczyzn.
Mój mąż pali, tyłka z krzesła nie rusza większość dnia i je byle co, bo nie ma na nic czasu.
Mnóstwo jego kumpli robi to samo. A dzieci mają. Czemu? Ojciec Wojtka pali całe życie jak smok. Większość życia był pijany, a dzieci u nich były co rok (6 w sumie). Czemu akurat na jego płodność to wpływu nie miało. Kto o tym zadecydował? Dlaczego?
Moja kumpela też "łyka", a zaszła w ciążę już przy drugim cyklu (z resztą dzieciatych kumpeli nie rozmawiałam na te tematy. Jakoś tak dziwnie zapytać).

ika

Chyba fiammie i innym dziewczynom chodziło po prostu o to, że na początku napisałaś to jakbyś była tego pewna, przynajmniej dało się odnieść takie wrażenie.

fiamma75

Smużka, a wziać d... w troki, zrobić badania sobie, mężowi, zmienic tryb życia itp. , to co nie łaska. Lepiej biadolić, och jaki ten PB złośliwy, bo nie chce spełnić zachcianki dzieciaka. To tak jak mój dwulatek - coś mu weźmiesz, to się wścieka, albo che mieć to, co siostra itd. Bo dziecko musi byc teraz, b ja tak chcę, bo taki jest mój plan życiowy, bo mi teraz tak pasuje, a te inne kobiety to jak smiały zajśc przede mną, jak mogą z tymi brzuchami na ulicę wychodzić, przecież ja cierpię...
Wrr jak mnie wkurzają kobiety tego typu. Smużko, co Ty wiesz o każdej tej ciężarnej - skąd wiesz, które to dziecko, może kilkoro już poroniła? albo sama latami czekała albo choruje.... a Ty jej zazdrościsz... a nawet gdyby byłó wszystko ok, to i tak nie masz prawa jej osądzać. W sumie dobrze, ze jeszcze nie masz dziecka, do tego trzeba dojrzeć a nie traktować jak należną gwiazdkę z nieba. Warto szukać odpowiedzi czemu jeszcze nie, ale nie ma gwarancji na znalezienie tej odpowiedzi.
Każdy człowiek nosi w sobie ból, ale co z nim zrobi, to już jego decyzja.

Smużka

Nawet gdybym była superowo zdrowa i bez żadnych p/ciał.
Podobnie Wojtek. I gdybyśmy się kochali w wyjątkowo płodne dni.
To i tak mamy jakieś 40% szans na zapłodnienie, tak? Nie pamiętam dokładnie, ile to było.
Kto "decyduje", że akurat teraz do niego dojdzie, albo i nie?
Nie wierzę, że coś dzieje się "samo". Nie wierze też, że Bóg pozostawiłby cud tworzenie tylko w rękach innych istot (ludzi, zwierząt). Myślę, że we wszystkim macza swoje palce.
A jeśli nie macza, to ma taką moc, by umoczyć i zaciążyć nawet zupełnie jałowe łono.
Dlatego moje emocje nadal żywią się tym, czym się żywią.

Mam tez kryzys dziecka adoptowanego.
Kiedyś wierzyłam, że chcę takie mieć. Teraz uważam, że chyba niekoniecznie. Wygodnie mi się żyje bez dzieci. Więc obcych chyba jednak wychowywać nie zechcę.
To też dla mnie nowość. Dopiero od jakiegoś miesiąca takie myśli mam.