..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................

Iskra

Po pierwsze chciałam napisać, że nie ma tutaj co podziwiać. Też bywa często tak że uciekamy się do jakiś dodatkowych pieszczot, więc naprawdę nic nadzwyczajnego. Fakt jest taki że nigdy nie używany prezerwatyw bo to się z naszym widzeniem świata kłóci.

Nie chce się za bardzo wypowiadać bo ja raczej jestem jeszcze z tych "poszukujących " i bardzo często się buntuje Wesoly

ewcia87

Busola - Zgadzam się z Twoim mężem zdecydowanie Wesoly

Moim zdaniem tam powinna być granica wszelkich "ortów", gdzie stają się one istotniejsze od drugiego człowieka i od miłości między nimi.
Moje NPR nigdy nie było celem w sobie, zawsze tylko środkiem - i absolutnie nie narzekam. Tyle że ja nie uznaję orto-granic, sama sobie wyznaczam na swojego "czuja". Nie ma opcji, żeby ktokolwiek powiedział mi, że mam skrzywdzić kogoś w imię jakichkolwiek zasad.
To znaczy mówić sobie może. A ja będę na niego patrzeć. O tak.
Wesoly

Taki beton Mruga

emma

Busola, ale to fajna metoda jest. Mruga

U nas każda inna odpada, albo z powodów zdrowotnych, albo przekonań. Mamy wybór między npr a fam.

I jest różnie, bo jesteśmy tylko ludźmi, o czym wspomniałam w pw.

Edwarda

Bardzo fajna Mruga

Nie wiedziałam, że takiej odpowiedzi oczekujesz. Laughing

Tak, dla NAS jest fajna.
Trudno było jedynie w okresie poporodowym.
A normalnie to nie dziś to jutro albo za 5 dni. Phi Mruga

I eko jest Mruga

Te gumki to strasznie muszą zanieczyszczać środowisko Laughing

Busola

nie oczekuję, ja obserwuję Wesoly

Iskra

ewcia87

Nie mówię, że Ty go krzywdzisz. Mówię o tym, że zasady dyktują: dzisiaj nie wolno żadnych zbliżeń, albo wolno, ale jak już będziesz bardzo chciał Mruga

to usłyszysz STOP, bo takie są zasady. I według orto-zasad nie można w tym momencie dla tej osoby zrobić nic. Oczywiście, to takie wspaniałe i budujące...
...eee...
...frustrujące?

Ja nie widzę zbliżania się ludzi przez takie podejście. Jeśli realizują ten cel "odmawiania sobie czekoladki" i czekania na mniej lub bardziej niepewne jutro razem, wynika to z ich wewnętrznego przekonania - w porządku, to może budować. Ale jeśli, tak jak często to widać w wypowiedziach, raczej czują to jak narzucone z zewnątrz ograniczenie (przynajmniej jedna strona), to bywa to przyczyna kłótni albo i gorzej: cichego żalu. To oddala, nie zbliża.

Iskra

Ewcia, ja zrozumiałam Twoją wypowiedź Wesoly

mi chodziło o to, że nie rozumiem tych zasad i tej teorii że jeśli się zdecyduje na coś więcej w fazie płodnej to krzywdzę mojego męża i siebie...

ewcia87

To teraz ja chyba nie rozumiem Wesoly

Dla mnie krzywdzeniem jest właśnie zastosowanie się do zasad, mając je ponad partnera (to miałam na myśli), a Ty piszesz o tym, że zasady sugerują, że niedostosowanie do nich jest krzywdzące?

Iskra

Tak. Że odbieram mężowi szansę na zbawienie, bo chce mu móc okazywać jak bardzo go kocham niezależnie od fazy cyklu.

ewcia87

OK, już rozumiem - jak widać można sobie wybrać jak się krzywdzi Mruga

Tak czy inaczej, najlepiej wybrać to razem, bo inaczej nic nie ma sensu. Prosty przepis na bolesną katastrofę.

babajaga

Gdybyśmy nie korzystali z I fazy to metoda by była nie do wytrzymania. A tak to spoko, chcemy mieć dużo dzieci, więc nprowych męczarni nie będziemy raczej przeżywać Mruga

Czasem naginaliśmy zasady, ale już w najbardziej plodnym czasie podczas odkładania, mąż sam mnie stopował, bo pieszczoty tylko nad nakręcały a finału i tak by nie było. Tak czy inaczej wyrzutów sumienia z powodu pieszczot nie miałam.
Odbiegający trochę od wątku- skoro argumentem za tym że sperma ma lądować w pochwie jest otwartość na życie, to co z seksem w ciąży? Przecież nic z niego się nie pocznie. Nie żeby mi się marzyły zakończenia gdzie indziej, tylko tak sobie teoretyzuję Mruga

ewcia87

Naciągany ten argument. Z jednej strony jest jasno powiedziane, że w fazie lutealnej jest 0% szansy na ciążę - przecież na tym się metoda opiera - a z drugiej niby otwartość na życie?

No, ja nie mogę się oprzeć temu, że mi się w tym kontekście w głowie odtwarza jakże trafna piosenka z Monty Pythona Mruga

Komuś chyba żal ogoniastych żyjątek. Ale one przecież i tak w większości muszą zginąć. Nawet w najbardziej plemnikooptymistycznej wersji - "there can be only one"

EDIT: Ja jestem ciekawa kto te zasady pierwszy wymyślił, tzn. kto wlazł z notesem małożonkom do łóżka jako pierwszy, poprawił okulary na nosie i zaczął wynotowywać, co przystoi, kiedy stoi. Wie ktoś?
Nie wierzę, że to przyszło od Boga. Zdarzył się jeden facet z problemami z własną seksualnością i tylu ludzi przez to cierpi...
...oki, może już sobie stąd pójdę, bo z moim kwestionowaniem wybranego słowa pisanego mogę kogoś niepotrzebnie zdenerwować.

Iskra

ewcia87

Hahaha Iskra, no właśnie tak to czuję Wesoly