Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................
...........czyli seks bez antykoncepcji. Pytania, wątpliwości, stosowanie..........
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Porody
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 190, 191, 192 ... 210, 211, 212  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna -> Ciąża
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anuszkaja
za stara na te numery



Dołączył: 18 Sie 2014
Posty: 1360
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:12, 07 Kwi 2016    Temat postu:

Dojrzałam do opisania swego porodu. Chyba potrzebuję catarsis, bo coraz wiecej porodowych obrazów do mnie wraca i prześladuje. Opis przydługi, no ale jak się oczyszczać, to na całego
Nie umiem ocenic czy komus zryję psychę, ciężarne czytacie na własną odpowiedzialność Mruga

Właściwie już miesiąc, półtora przed porodem pojawiały się u mnie nocne wymioty. Najpierw sporadycznie, aż w końcu noc w noc i to tak masywne, że musiałam całą głowę chować w sedes, bo chlustało ze mnie jak z wiadra. Mój ginekolog kazał zgłosić się na izbę przyjęć, myślała, że zrobią badania, dadzą kroplówkę i do domu. Zatrzymali mnie na patologii, czułam lekki bezsens zaistniałej sytuacji, bo właściwie nie robiono nic poza obserwowaniem mnie i badaniem małej. Jak wymiotowałam, tak wymiotowałam. Pamiętam słowa jednej z położnych, gdy po kolejnym nocnym chafcie przyszłam go zgłosić do dyżurki „Hmmm, czyżby coś tam się kluło?”. W duchu pomyślałam, że jasne, kluje się już od miesiąca i wykluć nie może. Następnego dnia ok. godz 20.00 zuwazylam na bieliźnie przezroczysty śluz podbarwiony czerwonymi niteczkami. Polożna na to „Czop puszcza, ale to jeszcze i 2 tyg może potrwac”. Nie potrwało, o godz 22.00 odeszly mi wody. Mówią, ze chlusta tylko w hollywoodzkich filmach. Otóż nie, ze mnie chlusnęło jak z wiadra a potem dolewalo co chwilę jak ze szklanki Mruga Zostalam przewieziona na oddzial porodowy. Po badanich dostalam swój pokoj, który wyglądał jak normalna sala na oddziale położniczym. Mialam się spróbować zdrzemnąć i zgłaszać ew wątpliwości. Oczywiście prawie nie spalam z nerwow. Skuczy zero.
11.03 zapadla decyzja o podaniu oxy. O godz 13.00 podlaczono mi nie kroplowke a pompę z oxy, poczatkowa dawka byla znikoma, dopiero po 3h zaczely się regularne skurcze. Rodzę.

Polozna na starcie zapytala czy będę chciala znieczulenie. Ja na to, ze jeszcze nie wiem, ze nie chce sobie zamykac drogi do niego, ale na razie nie chcę. Ona na to „rozumiem, czyli probujemy bez”.
Skurcze były bardzo bolesne, ale poczatkowo tylko te z macicy, krzyzowych zero.
Mocno utkwil mi w pamięci jeden moment, gdy leżałam podlaczona do ktg, skurcze były już tak silne, ze wydawałam z siebie słynne „aaaaaaa”, „ooooooo” z intonacją rosnąca wraz z silą skurczu (serio to pomaga) Mruga I tak sobie leżę, skurcze mną pomiatają a ja czuję się jak pani świata. Czuję w sobie taką moc, nieopisaną siłę. Mogę wszystko, wszystko zniosę, im wiekszy skurcz, tym większy wyrzut mojej nieopisanej siły po każdym skurczu. Czuję każdym centymetrem ciała, że wlaśnie rodzę dziecko, że uda mi się, nic mnie nie pokona! Dygotałam z ekscytacji i przerażenia jednoczesnie. Mówię do męża, ze chce mi się płakać. „To płacz kochanie, płacz”. Ryczałam, ale to nie był płacz strachu. Ja się tak cieszyłam, że to się dzieje i że tak sobie swietnie radzę. Czułam się jakaś taka zintegrowana z tym moim ciałem i bólem.
Do czasu.
Przyszły krzyżowe. Najpierw lekkie, sporadyczne, do przeżycia. Prysznic w pewnym momencie przestał pomagać. Zaczęliśmy chodzić po korytarzu, na skurczach przechylałam się do przodu, opierałam rekami o barierki i bujałam biodrami na boki. Ból już składał mnie na pół, ale przyjmowałam go jako nieodzowną część i łaziłam dalej. W pewnym momencie ze skurczu na skurcz krzyzowe stawaly się coraz silniejsze. Przestawałam na nich oddychać, gdyz każdy minimalny ruch klatki piersiowej sprawial tak potworny bol, ze myślałam, ze pekne w lędźwiach na pol. O oddychaniu przeponą nawet nie bylo mowy. Kazałam mężowi biec szybko do poloznej zapytac w jakiej pozycji mogłabym poczuc ulgę. Polozna pokazala mezowi chwyt, którym miał łapać na skurczu moja miednicę i tak ciagnac ją do tylu, by zbliżyć kosci. Faktycznie pomoglo. Ale tylko na 5 skurczów, pozniej już nawet to nie pomagalo. (po porodzie maz przyznal mi się, ze uzyl 90% sily jaką posiada, żeby odginac mi miednicę, mowi, ze gdyby uzyl 100% to chyba by mi połamał kosci. A ja jeszcze krzyczałam do niego „mocniej!”) Zaczelam wpadac w panike, bo wiedziałam, ze będzie tylko gorzej. Zaczelam plakac i machac rekami, odpychac meza, jęczeć, ze nie dam rady. I wtedy pokwil się mój aniol.
Bylam zamroczona, kojarzyłam ze nastąpiła zmiana poloznych. Od poprzedniej nie dostalam właściwie zadnego wsparcia. Gdy weszla nowa, uśmiechnęła się, zdrobnila moje imię i wola „Pani …, czyli dzis razem rodzimy!” z taka ekscytacja, jakby lordowskie dziecię się mialo zaraz powić.
Gdy mnie badala, chyba zrobila słynny masaz szyjki, tylko ze u mnie robila to na skurczu i krecila takie jakby kolka poszerzając szyjkę. Gdy mnie zabolało uspokajala mnie, głaskała, nawet mówiła do mojej szyjki „no wpuść tą główeczkę” Mruga
Potem leżałam na podłodze i wymiotowałam z bolu. Właściwie to mialam masywne torsje, bo wymiotowac to nie mialam czym. Polozna zapytala czy przypadkiem nie boli mnie w dole plecow. Rozpłakałam się i pokiwałam glową. Ona na to spokojnym, matczynym glosem: „Posłuchaj, mamy 5cm. Polowa drogi za nami. To duzo. Ale jeszcze czeka nas druga polowa i parcie. Masz bole z krzyza, które są bardzo trudne. Zastanow się czy nie chcesz skorzystac ze znieczulenia; nic tak nie dziala na bole krzyzowe jak znieczulenie. To jest Twoja decyzja, przemysl to teraz, bo niedługo będzie już za pozno na podanie znieczulenia.”
Rozbeczałam się, za żade skarby nie chciałam znieczulenia, uroiłam sobie w glowie, ze rodze bez znieczulenia i koniec. A tu się okazuje, ze mam bole które mnie przerastaja. Na to wszystko przyszla anestezjolog, ryczac pytam się jej czy nie zrobię znieczuleniem krzywdy dziecku. W koncu po rozmowie z polozna i anestezjolog zanosząc się od placzu, czujac wewnetrzna porażkę, tylko kiwnęłam glowa zgadzając się na znieczulenie. Anestezjolog widziala mnie wczesniej chodzącą po korytarzu z bolami, mowi: „Wiedziałam, ze ma pani krzyzowe. Ale tak napanią patrzylam i ja po prostu wiedzialam, ze urodzi pani naturalnie, nie bylam tylko pewna czy zdecyduje się pani na znieczulenie.”
Okazalo się, ze mam za niski poziom plytek krwi, cala ciaze mialam je na granicy, ale teraz okazalo się ze jeśli spadly jeszcze bardziej to nie dostane znieczulenia. I tak w momencie, gdy już czekałam na znieczulenie jak na zbawienie, dowiedziałam się, ze może go wcale nie dostanę. Bole były już takie, ze patrzyłam na okno i myślałam sobie, ze gdyby nie to ze mam w sobie zywe dziecko, to chyba bym przez nie wyskoczyla, byle to się już skończyło...
Polozna na cito pobrala mi krew i pobiegla do labu sprawdzic plytki. Czekaliśmy na nią 10min, najdłuższe 10min mojego zycia. Otworzyly się drzwi i wpadla krzyczac „podajemy!”, Boze, jak ja wtedy odetchnęłam, ze to się niedługo skonczy.
I wtedy się zaroilo od ludzi, wjechal sprzet do podawania znieczulenia. Balam się bardzo, wiem ze to glupie, bo doświadczałam boli krzyzowych a balam się igly Anestezjolog nie mogl się wkłuć, powiedział, ze od ćwiczeń mam bardzo silny korpus mięśniowy i nie może go przebic; faktycznie czulam takie mega chrobotanie, nie bolalo ale odczucie niefajne. Za 3 razem się udalo. Jedna babka podawala mi jakies kroplowki, inna mierzyla co 3min cisnienie, inna podawala do pompy znieczulenie. Jak tak staly nade mna to zrozumialam, ze to znieczulenie to nie taka bulka z maslem, skoro tak mnie monitorują…
Anestezjolog powiedział, ze gdy poczuje cieplo w pośladku promieniujące do nogi, to mam od razu zgłaszać, bo to oznacza komplikacje po podanym znieczuleniu. I ja w pewnym momencie poczulam ze drętwieją mi dwa palce u nogi. Wyobrazacie sobie, ze ze strachu przed bolem którego doświadczyłam, pomyślałam sobie, ze wole jeździć do konca zycia na wozku inwalidzkim, ze jakos się dzieckiem będę w stanie zajać, byle tylko ten bol nie wrócił… Nie przyznalam się nikomu. Na szczescie nie stracilam wladzy w nogach Mruga Ale to jest przerażające, ze ja, w pelni wladz umysłowych, mogłam pomyśleć i zrobic cos takiego… Nawet nie umiem sobie przypomniec, ze ten bol był taki straszny.
Znieczulenie zaczęło działać, ja się poczulam jak na Hawajach.
Anestezjolog ”W skali od 1-10 na ile kresla pani bol pzed podaniem znieczulenia?”
Ja „15”
A „A po podaniu znieczulenia?”
Ja „2-3”
A „Wspaniale, mniej nie będzie, bo pani musi troszkę czuć, żeby być w stanie wypchnąć dziecko”
Ja „Panie doktorze, ja bym pana po rekach całowała, gdyby pan mi zmniejszyl bol do 6 a mam 2/3! Zyc nie umierac!”
A „Ma pani znieczulenie przy którym może pani chodzic, jeśli ma pani ochote wyjsc sobie na korytarz, to proszę to zgłosić gdy przyjdzie polozna”

Nie zdążyłam wyjsc na korytarz. Gdy lekarka zobaczyla, ze mam podane znieczulenie a rozwarcie już prawie pelne, podkręciła pompę z oxy i po chwili było 10cm.
Mowie poloznej, ze nie chce przec na leżąco, ze chce klęknąć na lozku porodowym opierając się o wezglowie. Ona na to, oczywiście, zaraz sporobujemy, tylko najpierw mogę sobie poćwiczyc parcie. „Jeszcze to nie jest to parcie jakie chcemy uzyskac, ale będziesz miala czas się oswoic, zobaczyc co się dzieje z twoim cialem i co czujesz gdy przesz. Gdy pojawi się skurcz, sprobuj poprzec tak jak mowi ci twoje cialo. Najpierw delikatnie i zobacz co się będzie dzialo. Pamiętasz ze szkoly rodzenia, ze przemy najpierw nabierając powietrze do przepony?” Dala mi jedna noge na to trzymadlo przy lozku porodowym, kazala się na boku położyć i wyszla na chwilę.
Przyszedł skurcz, no to ja sobie lekko poparlam. I czuję, że mi się tam mała głowa przesuwa! Wpadłam w taka panike, ze przestalam przec i krzyczę do meza, ze ma biec po polozna.
Przyszla i pyta czy czulam główkę. Ja na to, ze tak i ze ma już nigdzie stad nie wychodzic bo się boje. Ona podeszla do mnie, pogłaskała mnie po ramieniu i mowi „już nigdzie stad nie wychodzę, spokojnie, jestem tu.” Przyszedł kolejny skurcz, znowu poparlam, polozna zbadala i mowi, ze zaczynamy przec na powaznie. Patrzę a ona zaklada fartuch, ktos tam obok inkubator wysciela. Zrozumiałam, ze za chwile urodzi się nasze dziecko! Polozna zapytala czy chce klęknąć do parcia. Bylam już tak zmeczona, ze moje pomysły o parciu w klęczkach czy kucki mnie rozśmieszyły. Wiedziałam, ze pozycja na boku, gdy gorna czesc ciala jest uniesiona jest ok., bo kosc ogonowa może się odginac. Zostalam wiec na boku, w duchu dziękując, ze nie musze sie podnosic „Gdy przyjdzie lekarz i kaze się pani położyć na plecach, niech pani powie, ze pani nie chce. Nikt nie może pani zmusic. Ale ja nie mogę wchodzic w kompetencje lekarza, musi usłyszeć to od pani.” Na szczescie nikt nie próbował mnie przekładać, bo chyba bym zagryzła.
Maz powiedzial do mnie: „jestem jakis dziwnie spokojny.” Ja na to, ze ja tez. Nasza polozna wprowadzala taka spokojna atmosfere, ze mialo się poczucie, ze wszystko co się dzieje, jest tak jak trzeba, jest ok, nie ma czego się bac. (Gdy po porodzie spotkałam się z polozna, mowi, ze nigdy żadna z par nie powiedziala przed samym parciem, ze jest spokojna. Mowi ze smiechem: „zestresowalo mnie to wtedy, bo jest raczej niespotykane”. Na szczescie nie dala tego po sobie poznac w trakcie porodu).
Jedna z poloznych pyta czy dzwonic po lekarza. Polozna na to „nieeee, jeszcze mamy czas.” Zaczelam przec już na ostro. Polozna tak kierowala akcją, ze to jest cos nie do opisania. W zależności od tego jak glowka obracala się w kanale, to np. kazala mi przec bardziej w strone odbytu, albo pukala mnie palcem nad pochwą i mowi ze tu mam kierowac sile parcia. Byłyśmy jak dwuosobowy team, tylko ja i ona, nic nie widziałam, nic nie słyszałam, tylko jej komendy. A ona zachowywala się jak kibic druzyny pilkarskiej! Krzyczala jak pieknie prę, emocjonowala się, jej komendy tak mnie to do parcia motywowaly, ze nie da się opisac. Polozna krzyczy do kogos tam „Szybko dzwon po lekarza!” chyba sama w szoku była, ze parcie tak szybko idzie. Na to wszystko przyszedł tez anestezjolog dac mi kolejna dawke znieczulenia, zaczął się smiac, ze nie zdazy, bo zaraz urodzę. I faktycznie, 4 skurcze, po dwa duze parcia na każdym i mloda wyskoczyla.
Bylam nacieta, prosilam polozna żeby za wszelka cene nie chronila krocza, ze wole być dobrze zszyta niż pęknąć. Naciecie bolalo, ale była to sekunda, nie wiem wiec po co tak kobiety się rozdrabniają nad potencjalnym bolem nacięcia. Przeszly bole porodowe, czymże jest jedno ciachniecie Mruga
Maz nagral moment, gdy mloda wyskakuje i jest mi na klate polozona. Moja mina to istne kuriozum. Bylam tak skupiona na bolu, parciu i komendach poloznej, ze normalnie zapomnialam, ze na koncu tej drogi jest dziecko. Mloda hops na moja klate, ja otwieram oczy, trzymam ją i oczy jak piec zlotych, jakbym ufoludka spotkala. I tak patrze na meza, na mlodą, na meza, na modą. I nagle mowie: „O Boze, nie wierzę! To jest dziecko.” W tle słychać smiech poloznej „No dziecko, dziecko!”. Mąż zachowywał się jak w spazmach, płakał tak, ze ledwo był w stanie cokolwiek powiedziec. Popatrzyłyśmy sobie z polozna w oczy i zobaczyłam jak jej plyna lzy.
Potem pach pach łożysko, okazalo się ze niekompletne, wiec anestezjolog rąbnąl mi znieczulenie tak, żeby nogi odjęło i mialam łyżeczkowanie. Dziwne uczucie, ale dzieki znieczuleniu nie czulam absolutnie zadnego bolu, dziecko caly czas na rekach. Krocze szyla mi pani dr bardzo uznana na oddziale, gdy polozna zanurkowala w czasie szycia do mojego krocza az krzyknęła z uznaniem „pani doktor, to już nie jest szycie krocza a chirurgia plastyczna! Jeszcze troche i blone dziewicza pani odtworzy!”. Śmiałam się ze mam waginoplastyke w gratisie. Potem dwie godziny tulenia, najpiękniejsze 2h. Dostalam pozwolenie na moje specjalne żywieniowe zamowienie „Tylko niech pani nikomu na oddziale nie mowi ze pozwoliłyśmy o tej godzinie takie rzeczy jesc, bo nas ukatrupią z zadrosci. Nas albo panią.” Godzinę po porodzie zażerałam się frytkami i tortillą
Urodziłam 21.35, na oddziale bylam ok. godz 1.00. Mloda zostala zabrana do pielęgniarek, żebym ja mlogla się przespac. O 3.00 pierwszy raz przyszedł lekarz i nasza bajka się skończyła, oswiadczyl ze mloda lezy na intensywnej terapii i ze dlugo nie mogli jej ustabilizowac. Potem przyszedł jeszcze o 5.00 mowiac ze jest gorzej.
Po 6h od porodu pielegniarka poszla ze mna pod prysznic. Pytala czy nie kreci mi sie w glowie itp. Ledwo szlam, myslalam, ze wyzionę ducha. Ale wiedzialam, ze jesli tego zasranego prysznica nie wezme, to mnie do mlodej na górę nie puszczą.

Odnośnie porodu:
-getrom i dresom mowie na porodowce stanowcze nie, wody tak ze mnie chlustaly, ze wszystko było zalane. Do tego w pewnym momencie bol jest taki, ze lewo moglam uleżeć pod ktg, na mysl o ściąganiu spodni robilo mi się slabo
-naiwna liczyłam, ze omina mnie bole krzyzowe. Bogu dziekuje, ze podjęłam decyzje rodzic w szpitalu, gdzie znieczulenie jest dostępne 24h. Gdybym miala rodzic drugi raz, tylko z opcją znieczulenia (z OPCJĄ-może nie będę mieć krzyzowych i urodzę bez )
-obecnosc meza przy porodzie po fakcie określam jako nieocenioną. Bylam przekonana, ze mój maz albo wyjdzie jak tylko zacznie być nieciekawie, albo będzie oczy odwracal i myślał o tym, kiedy to się skonczy. Okazalo się ze zmienial mi zalane majtki, podklady, wycieral, ubieral. On jako pierwszy zobaczyl moje szyte krocze bo ja się balam Mruga Dzis się smieję z tego, ze balam się jak przezyję polog przy nim w domu a to on w szpitalu zmienial mi podpaski i podklady gdy nie bylam w stanie się ruszyc.
Nie podejrzewałam wlasnego meza o takie przemyślenia, cytuję: „Każdy mezczyzna powinien zobaczyc jak jego kobieta rodzi mu dziecko. Mówiłaś, ze porod to wysiłek i bol jak maraton. Nie, nawet10 maratonow nie jest jak porod. Gdyby mnie tu nie było i powiedziałabyś, ze bardzo cie bolalo, to przyjal bym, no bolalo cie. Ale nie ze az tak! Tego się na do opisac ani wyobrazic. Każdy facet po czyms takim nie dosc, ze inaczej powinien patrzec na swoja kobietę, to i na swoją matkę, przeciez ona przeszla to samo, gdy go rodzila. Kochanie, zrobiłaś cos niesamowitego, urodziłaś nasze dziecko!” I tego typu slowa, jaka to jestem wielka, sila i wspaniala. No ja tego az w takie peany nie ubieram, urodziłam, bo nie mialam wyjscia. Cieszę się, ze on tak to widzi i umie docenic.
-polozna, polozna, polozna. Wiedziałam, ze jest wazna, ale nie sadzilam, ze można się z nia tak zgrac i napędzić cala akcję. Wiem, ze rodzilam z wymodlonym aniolem

Podsumowując-traumy stricte porodowej nie mam. Bylam traktowana z szacunkiem, czulam się zaopiekowana, wiem, ze ciezki stan dziecka to nie kwestia zaniedban lekarzy.
Mam traumę boli krzyzowych. Wyobrażałam sobie straszny bol a i tak ten prawdziwy był o wiele gorszy. Nie umiem opowiadac komus o tym bolu i nie plakac. Czuje, ze zrył mi trochę psychę, bo marzyłam o porodzie bez znieczulenia, o takim, którego kazda minutę wywalczyłam sama, poczulam i dalam radę. A czuję się trochę „pokonana”.
Do tego ciezki stan dziecka, to co przezywalismy na intensywnej terapii nie oddadzą żadne slowa. I tak po cichu zawsze będę zazdrościć parom, które po dwoch dniach w szpitalu wracają ze zdrowym dzidziusiem do domu. A nie po dwoch tygodniach walki o jego zycie.
Choc umiem widziec w tym wszystkim głębszy sens.
Gdy mala leżała na oddziale, miedzy mna a mezem dzialy się niesamowite rzeczy. Slowa i rozmowy na które nigdy nie było czasu, miejsca. Wiele rzeczy poczuliśmy po raz pierwszy, zatrzymaliśmy się, zrozumieliśmy. Ja już wtedy wiedziałam, ze nawet jeśli nasza coreczka nie przezyje, to urodzila się po coś i to cos było czyms wielkim. Umocnila nas. W wierze, w nas samych. I ja czekałam z pokorą na to co będzie, modliłam, prosilam o jej zycie, ale wiedziałam, ze i tak już dostalam wiecej niż prosilam.

Koniec Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
buba
za stara na te numery



Dołączył: 18 Lip 2010
Posty: 14379
Przeczytał: 12 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: śląskie i dolnośląskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:29, 07 Kwi 2016    Temat postu:

Matko, Anuszkaja - przepiękny opis!!!
Czytałam z zapartym tchem!
No i wzruszyłam się...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jadzia
mistrz NPR-u



Dołączył: 01 Lis 2006
Posty: 750
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 14:37, 07 Kwi 2016    Temat postu:

Piękny opis! Bardzo zazdroszczę Ci tego znieczulenia. Czy na partych też działało jeszcze? Urodziłaś naturalnie, to jest najważniejsze, mamy 21 wiek-znieczulenie to błogosławieństwo. Ja z kolei nie mogę się pogodzić, że rodzilam bez znieczulenia. Jeszcze raz gratuluję. Najważniejsze, że córcia już zdrowa, będziesz miała jej kiedyś co opowiadać Mruga
Powrót do góry
Zobacz profil autora
emma
za stara na te numery



Dołączył: 23 Sie 2006
Posty: 9401
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 14:39, 07 Kwi 2016    Temat postu:

Anuszkaja poryczałam się czytając strasznie.
Wiesz, piękny ten poród miałaś. I nie powinnaś się czuć pokonana. Przeciwnie, moim zdaniem ten poród wygrałaś.
Położna wspaniała, żebym ja miała taką to pewnie inaczej moje porody by wyglądały. Bóle krzyżowe są nie do przejścia bez pewnej traumy. Sama zapomniałam o nich, ale z pierwszym krzyzowym przypomniałam sobie pełna przerażenia. One blokują umysł, ale ty sobie dałaś radę!!!
A słowa męża to powinno się na ścianie wypisać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mamma
za stara na te numery



Dołączył: 24 Sty 2010
Posty: 7569
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Polska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:36, 07 Kwi 2016    Temat postu:

gratulacje !!!
piękny opis bardzo osobisty Wesoly super że trafiła ci sie taka położna, widać jakie to ważne jest by trafić na dobrą położną
Powrót do góry
Zobacz profil autora
krówka
za stara na te numery



Dołączył: 18 Maj 2015
Posty: 5622
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:47, 07 Kwi 2016    Temat postu:

super mąż, przemyslenia i słowa powinni usłyszeć inni panowie. Moj tez zmienił zdani eo porodzie jak zobaczy je na własne oczy.
Zazdroszcze znieczulenia, bóle krzyzowe to jak tortury.
Anuszkają opis piekny czytałam ze łzą w oku. Miałaś super położną.
Byłas dzielna od początku ciazy do końca pobytu w szpitalu wiele się działo u Was.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
koszatniczka
za stara na te numery



Dołączył: 19 Lut 2013
Posty: 6853
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:06, 07 Kwi 2016    Temat postu:

Anuszkaja dołączasz do tych, które czują się przegrane porodem z ZZO?
Mam nadzieję, że uczucie porażki przejdzie ci tak jak mi w końcu przeszło Mruga Choć moim marzeniem jest poród naturalny, taki jak opisują kobiety które wszytsko czują to jednak ciesze sie że mogłam dostać znieczulenie. Myślę, ze poród sam w sobie jest szokiem dla organizmu, a to że teraz może mniej boleć (piszę mniej, bo umówmy się - nie ma tak że nic nie czuć Mruga ) to tylko błogosławieństwo

To co piszesz o małej aż trudno mis sobie wyobrazić. Czytaliśmy z mężem każdy twój wpis na forum. Do dzis pyta mnie jak tam u was ... Mruga
Powrót do góry
Zobacz profil autora
aleen
za stara na te numery



Dołączył: 09 Wrz 2014
Posty: 1694
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:41, 07 Kwi 2016    Temat postu:

Piękny poród. Super położna. Podoba mi się jak uprzedziła, że lekarz może kazać się położyć.
To powikłanie znieczulenia to chyba że za głęboko bo przy podpajęczynówkowym robi się ciepło w nogach.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gam
za stara na te numery



Dołączył: 22 Sie 2006
Posty: 5086
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 16:50, 07 Kwi 2016    Temat postu:

Wzruszający ... Piękna relacja! Położna, to faktycznie był twój anioł, potrzebny tobie by przejść przez to szczęśliwie .
Miałam krzyżowe przy pierwszym porodzie (przy pozostałych juz nie ) i pamiętam też wymioty z bólu i czas jaki się dłużył nim anestezjolog wypisywał papiery na znieczulenie. Podpisałabym wtedy wszystko byleby ten ból zabić i to czekanie do 4 cm na podanie (17 lat temu, płaciłam za znieczulenie, nie było standardem było "kaprysem", przydało sie tez po porodzie na czyszczenie pozostałości łożyska )
Teraz chyba juz przy 2-3 cm podają?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kariga
za stara na te numery



Dołączył: 15 Kwi 2011
Posty: 1566
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:20, 07 Kwi 2016    Temat postu:

Anuszkaja niesamowity ten Twój opis.
Pełna gama uczuć.
Cieszę się, że wszystko dobrze się skończyło, a taka położna przy porodzie to prawdziwy skarb!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
klocia87
z NPR za pan brat :P



Dołączył: 14 Lip 2014
Posty: 261
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:39, 07 Kwi 2016    Temat postu:

Popłakałam się po całości...byłaś taka dzielna! Przez całą ciążę byłaś dzielna, a ten poród...masz w sobie wiele sił, których Ci zazdroszczę Wesoly

Gratuluję jeszcze raz!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
hermiona
za stara na te numery



Dołączył: 15 Mar 2008
Posty: 4082
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 20:10, 07 Kwi 2016    Temat postu:

Gratulacje anuszkaja piękny opis Wesoly
Ja też miałam krzyżowe i dali mi na nie jakieś zastrzyki z plecy, które same w sobie były najgorszym bólem jaki w życiu czułam tylko, że krótkotrwałym.
Nie czuj się pokonana, to są złe myśl. Wszystko co jest w stanie pozwolić Ci urodzić jest dobre. Mnie też ból pokonał i żałuję, że zmarnowałam w ogóle czas na myślenie że jestem słaba.
Gam ja dostałam znieczulenie mając mniej niż 2 już. No ale u mnie na tych 1,5 się skończyło.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cera
za stara na te numery



Dołączył: 17 Lip 2009
Posty: 8066
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:52, 07 Kwi 2016    Temat postu:

Piękny opis. Bardzo intymny. Męża gratulować. Położna taka to skarb.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ptysiak
posiadacz wiedzy tajemnej NPR



Dołączył: 18 Sty 2013
Posty: 1095
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:16, 07 Kwi 2016    Temat postu:

Niby opis długi, ale nadal, jak udało Ci się w nim złapać tyle emocji? Wesoly Miałaś cudowną położną! Aż dziw, że rzeczywiście takie można spotkać. Piękny opis Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
strzyga
Moderator



Dołączył: 11 Maj 2007
Posty: 19924
Przeczytał: 4 tematy

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:39, 07 Kwi 2016    Temat postu:

Super opis porodu!

Dzieczyny, co wy macie z tym uczuciem niespelnienia, pokonania? Bo cc, bo znieczulenie, bo naciecie... Czasem mam wrazenie, ze sami sobie wymyslamy problemy, jakby bylo ich jeszcze za malo w zyciu...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna -> Ciąża
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 190, 191, 192 ... 210, 211, 212  Następny
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 190, 191, 192 ... 210, 211, 212  Następny
Strona 191 z 212

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
Regulamin