Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................
...........czyli seks bez antykoncepcji. Pytania, wątpliwości, stosowanie..........
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Ciekawe artykuły / materiały z sieci - tu wrzucamy :)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 23, 24, 25
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna -> Strefa gadania o wszystkim i niczym
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Itka
nauczyciel NPR



Dołączył: 04 Lut 2012
Posty: 608
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 11:43, 15 Lut 2018    Temat postu:

Nie czytałam całego artykułu dokładnie, bo nie chce się denerwować. Ja uważam , że rzeczywiście jest często pewna lękowa postawa do nieplanowanego poczęcia, ale nie zależy od metody zapobiegania ciąży. Nie wiem czemu uzależnia się to tylko od typowej antykoncepcji , npr też nie gwarantuje otwartości na nieplanowaną ciążę.
Cytat:
"Znamienne, że nawet ludzie wierzący, mający też niejednokrotnie problem z antykoncepcją, w odniesieniu do płodności zdają się całkowicie pomijać obecność Boga. Zapłodnienie traktują wyłącznie jako skutek swego działania, nie dopuszczając myśli, że poczęte nowe życie ma swoje, dane od Boga, własne prawo do życia. Mimo że uznają się za praktykujących katolików, w odniesieniu do płodności zachowują się jak ludzie niewierzący, nie uwzględniając Boga jako Stwórcy. Nie myślą, że nowa poczęta istota ma dane od Boga prawo do własnej egzystencji. Według Wandy Półtawskiej „zapominają, że poczęcie nowego życia jest zależne od działalności trzech osób – od Boga i rodziców, przy czym Bóg ma rolę decydującą".
To czemu KK pozwala na npr w celu odłożenia poczęcia pytam? Skoro Bóg jest decydujący w pierwszej kolejności?
Ja uważam inaczej, może się nie zgodzicie ale ja myślę, że Pan Bóg NAM daje decydującą rolę w tej kwestii dając nam naturę i płodność. Oczywiście wierzę w cudowane działanie Boga u np niepłodnej pary która się modliła o dziecko. Ale w większości przypadków to my decydując się na seks mamy siłę sprawczą. Pewnie, że wiele par ma problemy z poczęciem i nie wszystko od nas zależy. Tylko czy jeśli dziecko się nie poczyna z powodów najczęściej zdrowotnych to to jest działanie bezpośrednio Boga? Czy np wpływ środowiska, genów, różnych chorób? Jak facet ma słabe nasienie to znaczy że to Pan Bóg nie chce dać parze dziecka?

Ogólnie ja uważam, że kluczem jest postawa, że jak się pocznie to przyjmiemy z miłością i oczywiście z dużym trudnem jeśli ciąża nieplanowana, ale tego wymaga miłość właśnie. A niesprawiedliwym jest mówić , że jak ktoś stosuje np FAM to nie ma tej postawy. Ja używając czasem prezerwatywy mam ciągle w głowie że moge być matką, analizuje czy się zdecydować na dziecko czy nie, bo pragne tego. Ale równocześnie mam ważne powody by odkładać jeszcze przez jakiś czas. Przy samym npr czułam się oziębła przez rzadki seks a moja otwartość na życie wcale większa nie była. Dzięki odblokowaniu psychicznemu że nie musze na siłę wykorzystać tych kilku dni na seks bo zaraz nie można nawet w III fazie jest mi coraz lepiej w tej sferze.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Muflon
za stara na te numery



Dołączył: 05 Gru 2015
Posty: 1562
Przeczytał: 4 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:47, 15 Lut 2018    Temat postu:

Itka napisał:
Ogólnie ja uważam, że kluczem jest postawa, że jak się pocznie to przyjmiemy z miłością i oczywiście z dużym trudnem jeśli ciąża nieplanowana, ale tego wymaga miłość właśnie. A niesprawiedliwym jest mówić , że jak ktoś stosuje np FAM to nie ma tej postawy. Ja używając czasem prezerwatywy mam ciągle w głowie że moge być matką, analizuje czy się zdecydować na dziecko czy nie, bo pragne tego. Ale równocześnie mam ważne powody by odkładać jeszcze przez jakiś czas. Przy samym npr czułam się oziębła przez rzadki seks a moja otwartość na życie wcale większa nie była. Dzięki odblokowaniu psychicznemu że nie musze na siłę wykorzystać tych kilku dni na seks bo zaraz nie można nawet w III fazie jest mi coraz lepiej w tej sferze.


Mogę się pod tym podpisać. U mnie co prawda jest o tyle inaczej, że nie odczuwam potrzeby macierzyństwa (oprócz powodów obiektywnych, zdrowotnych). Ale co do tej świadomości i tak rozumianej otwartości na życie – bardzo podobnie. Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Busola
za stara na te numery



Dołączył: 08 Lis 2013
Posty: 4071
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lublin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:28, 15 Lut 2018    Temat postu:

Czy komuś się rzuciło w oczy, że głównym, a czasem jedynym powodem do posiadania lub nie posiadania dzieci/kolejnych dzieci jest CHCĘ/NIE CHCE?
Ostatnio się zgadałam z koleżanką (nawiasem mówiąc koleżanka jest w ruchu światło życie) i okazało się, że mamy identyczne obserwacje w naszym otoczeniu. Że moga być np. dwie kobiety o podobnym statusie/doświadczeniach życiowych mające jakieś powody żeby stwierdzić , że już nie chcą więcej dzieci, ale jedna z nich będzie chciała kolejne i będzie je miała, a druga stwierdzi, że nie chce i zracjonalizuje decyzję jakimiś obiektywnymi argumentami. Np.
Ja mam lat 36, mieszkanie 58 m, i trzecie chciane i (mniej więcej) zaplanowane dziecko w drodze. Moja siostra cioteczna lat 35 - ma dwoje (jak ja) i nie chce trzeciego - argumentuje to tym, że jest już za stara, ma za mało miejsca i nie stać jej na trzecie dziecko. Sęk w tym, że siostra mieszka w domku jednorodzinnym o powierzchni sporo ponad 100 m, ma ogródek, a dochody jej i męża są ok dwa razy wyższe niż moje i mojego męża - ale oni już kredyt z tego spłacają. Mamy moja i męża pracują (choć moja i tak dużo nam pomaga), a mamy siostry ciotecznej i jej męża obie na emeryturze i zajmują się często starszym wnukiem. Będą na pewno się zajmować potem młodszym jak jego mama do pracy wróci, i pilnować starszego jak zachoruje w przedszkolu. I jedyna różnica tu jest taka, że ja chciałam tego trzeciego dziecka, a siostra nie. ale argumenty na nie - są w sumie zracjonalizowane.
Oczywiście może być kiedyś tak, że siostra zmieni zdanie. Ale mam nadzieję, że zrozumiałyście idee.
Identyczne obserwacje ma moja koleżanka w swoim otoczeniu. I światopogląd katolicki nic w tej "otwartości na życie" nie zmienia. co wy na to?


Ostatnio zmieniony przez Busola dnia Czw 13:29, 15 Lut 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Muflon
za stara na te numery



Dołączył: 05 Gru 2015
Posty: 1562
Przeczytał: 4 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:59, 15 Lut 2018    Temat postu:

Dla mnie to jest oczywiste i naturalne (w sensie powodu, niekoniecznie racjonalizowania...) – w wielu innych aspektach życia jak czegoś chcemy, to do tego dążymy, a jak nie chcemy, to się do tego nie zmuszamy, dlaczego z dziećmi miałoby być inaczej? Wesoly

Chociaż mi się wydaje, że ja jakoś przesadnie nie racjonalizuję. Nie ukrywam, że teoretycznie mamy z mężem niemal idealne warunki – oboje możemy pracować zdalnie, moi rodzice w tym samym mieście, trzypokojowe mieszkanie... Jedyna sprawa to moje zdrowie, ale gdybym chciała, to nie byłoby dramatu, tylko pewne trudności. Więc może tylko tym zdrowiem racjonalizuję, ale przede wszystkim po prostu na ten moment nie chcę, nie czuję potrzeby.

Może racjonalizowanie i tłumaczenie się wynika z poczucia, że ktoś (małżonek? rodzina? społeczeństwo? Kościół? czasem sam racjonalizujący? Mruga) chce/oczekuje tych dzieci? Wydaje mi się, że im ktoś jest pewniejszy swojej decyzji, tym mniejszą powinien czuć potrzebę jej racjonalizowania...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karafka
za stara na te numery



Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 18863
Przeczytał: 5 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:19, 15 Lut 2018    Temat postu:

Z zewnątrz lepiej nic nie oceniać. Nie wiemy nigdy do konca jakie kto ma powody. Dla nas moze sie wydawać, ze ktoś wygodny jest i wydziwia a rzeczywistość jest inna.

Ja niby tez mam warunki na drugie dziecko i oddałabym wszystko zeby moc je miec. Ale brakuje mi zdrowia. A tego nie widać z boku za bardzo Mruga
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Muflon
za stara na te numery



Dołączył: 05 Gru 2015
Posty: 1562
Przeczytał: 4 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:44, 15 Lut 2018    Temat postu:

Żeby było jasne: ja nie oceniam, tylko tak sobie gdybam, że może część ludzi wymienia argumenty finansowe, lokalowe itp., bo uważa, że byłoby niewłaściwe, źle odebrane, powiedzieć wprost: „moglibyśmy, ale nie chcemy”. A część może faktycznie czuje, że nie ma warunków, nawet, jeśli z zewnątrz wygląda to inaczej – a to ich życie i ich decyzja, więc ich odbiór rzeczywistości się liczy. A jeszcze dla kogoś prawdziwy powód może być za trudny, żeby o nim mówić. I tak dalej, a jak by nie było naprawdę, to oczywiście każdy ma prawo do swoich wyborów. I nie musi się nikomu tłumaczyć, ale jeśli już to robi i podaje nieprawdziwe powody, to też pewnie nie bez powodu. Mruga

Mi jest w ogóle trudno uwierzyć, że ludzie, którzy czują potrzebę rodzicielstwa, ale jej nie realizują z wygodnictwa, nie są jakimś totalnym marginesem. Myślę, że albo tej potrzeby zwyczajnie nie ma, i w tej sytuacji po co się zmuszać, a jak jest, to powodem jej nierealizowania nie jest wygodnictwo (nawet, jeśli takie może być wrażenie otoczenia – jak Karafka napisała).


Ostatnio zmieniony przez Muflon dnia Czw 18:33, 15 Lut 2018, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Busola
za stara na te numery



Dołączył: 08 Lis 2013
Posty: 4071
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lublin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 9:05, 16 Lut 2018    Temat postu:

nie mam w ogóle na myśli wygodnictwa. Kategoria Chcę/nie chcę nie podpada pod wygodnictwo. I w ogóle nie chce nikogo oceniać i wiem, że nie koniecznie każdy musi każdemu od razu mówić wszystko co myśli - po prostu tak sobie obserwuję. Chodzi mi o to, że w kontekście planowania z Bogiem tego jak ma wyglądać rodzina, to nawet wierzący ludzie nie biorą Boga pod uwagę, a wyżej stawiają własne cele i pragnienia (koleżanka moja co jest we wspólnocie, właśnie to sobie obserwuje - też). I po prostu jest to dla mnie ciekawa obserwacja. Choć oczywiście nawet jak ktoś bierze pod uwagę Boga to też nie musi się każdemu tym chwalić. Tak sobie po prostu gdybam. Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Muflon
za stara na te numery



Dołączył: 05 Gru 2015
Posty: 1562
Przeczytał: 4 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 9:53, 16 Lut 2018    Temat postu:

Rozumiem, o co Ci chodzi, ale na czym właściwie miałoby polegać to branie Boga pod uwagę? W innych aspektach życia nie ma chyba nic „niekatolickiego” w kierowaniu się swoimi uwarunkowaniami i celami (biorąc oczywiście pod uwagę innych ludzi, na których nasze decyzje wpływają), ale ze świadomością, że Bóg ma jednak ostatnie słowo. „Działaj tak, jakby wszystko zależało od ciebie ale ufaj tak, jakby wszystko zależało od Boga”. Dlaczego z planowaniem rodziny ma być inaczej? Wydaje mi się, że Bóg może do ludzi przemawiać również przez ich właściwie rozeznawane pragnienia i rozum, a nie tylko kierując plemnikami Wesoly (upraszczam, ale mam nadzieję, że rozumiecie, o co mi chodzi).

Więc przypuszczam, że to właśnie kwestia nie opowiadania się innym – że może wielu z tych ludzi po wymienieniu swoich aktualnych racjonalnych powodów na tak/nie mogłoby dodać „no ale oczywiście ostatecznie wszystko w rękach Boga, jak nas jakoś zaskoczy, to oczywiście to przyjmiemy”. Tak samo jak każdy rozsądny niewierzący mógłby opatrzyć wypowiedź nt. swoich planów podobną formułką o losowości wszechświata. Mruga
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Addis
za stara na te numery



Dołączył: 05 Mar 2015
Posty: 4574
Przeczytał: 4 tematy

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Polska

PostWysłany: Pią 9:55, 16 Lut 2018    Temat postu:

Ludzie, no bo nie jesteśmy społeczeństwem odmiennym jak starożytni Izrealici, dla których liczne potomstwo było znakiem Bożego błogosławieństwa i strategia przetrwania. Przecież koczownicy nic nie tworzyli, nie zostawiali po sobie, jedynie potomstwo. Dlaczego w XXI w wierząca osoba miałaby zakładać że wolą i laska Bożą dla niej miałoby być tylko potomstwo?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Busola
za stara na te numery



Dołączył: 08 Lis 2013
Posty: 4071
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lublin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 10:03, 16 Lut 2018    Temat postu:

A wy same macie/miałyście jakieś odniesienie do Boga planując lub odkładając dziecko - gdzieś w tle, z tyłu głowy - czy jak by to nazwać? bo ja nie. Czasem miałam w kontekście negatywnym (bo czemu Bóg tak zarządził, że połowa moich dzieci nie żyje ...). Może tym razem, myśląc o obecnej ciąży miałam jakieś rozkminki - ale głównie dlatego, że chciałam jednocześnie zmienić pracę - i nie wiedziałam co ma być ważniejsze na ten moment, i która z tych dwóch rzeczy się uda Wesoly. a skoro nie miałam wiedzy przyszłości, to mogłam sobie myśleć, że zostawiam "decyzję" Bogu. Ale to nie była decyzja tylko brak decyzji - nie myślałam w kategoriach "czego Bóg chce" - tylko "będzie co ma być". Identyczne obserwacje ma moja koleżanka z odnowy, że właśnie ci jej wierzący znajomi i ona sam, nie zadają sobie takich pytań ani w kwestii planowania rodziny, ani w innych zwykle też. O coś takiego mi chodzi.
Jest to moim zdaniem ciekawe.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
krówka
za stara na te numery



Dołączył: 18 Maj 2015
Posty: 5622
Przeczytał: 3 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 10:08, 16 Lut 2018    Temat postu:

Addis teraz chyba tylko amisze, cyganie, muzumanie czy kraje trzeciego swiata potomstwo w licznie mnogiej traktują jak dar Bozy i polisę na zycie i dostanią starość. Oczywiscie miłość do dzieci jest wielka ale czy to nie strategia tez jakas na przetrwanie. To tylko moje przemyslenia...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Muflon
za stara na te numery



Dołączył: 05 Gru 2015
Posty: 1562
Przeczytał: 4 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 10:29, 16 Lut 2018    Temat postu:

U mnie ogólnie jest kiepsko z odniesieniem do Boga, ale jeśli już, to i w kwestii (nie)planowania rodziny i innych idzie to raczej w takim kierunku, jak wyżej pisałam - że robię, co mogę, Bóg/wszechświat zawsze może moje plany wywrócić, i jeśli zrobi to Bóg, to pewnie wie, co robi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Itka
nauczyciel NPR



Dołączył: 04 Lut 2012
Posty: 608
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:14, 16 Lut 2018    Temat postu:

Busola ciekawe przemyślenia odnośnie postawy: chce, nie chce. Coś w tym jest.
Mnie tylko boli , że w środowiskach katolickich tą postawę otwartości na życie uzaleznia sie od stosowania jako metody odkładania npr. A jak ktos ma ta sama postawe ale uzywa czego innego to z zasady jest zamkniety na życie. Choc przy npr tez niby mozna miec postawe antykoncepcyjna ale tylko jak sie nie chce w ogole dzieci. Przy prezerwatywie wystarczy jeden stosunek by byc uznanym za zamknietego nawet jak planujesz i chcesz miec duzo dzieci ,ale w przyszłosci. Ale o tym bylo wiele juz napisane na tym forum, nie chce was zanudzac Mruga
A co do woli Bożej to wydaje mi sie ,że Bóg zawsze chce nowego człowieka. Ale jedank daje nam wolna wole. Ludzie różnie sie poczynaja, nie zawsze z miłości. A czasem jest to zdrada małżenska, gwałt. I tez chce i kocha tych ludzi. Ale czy to była bezpośrednio Jego decyzja skoro w tych przypadkach wg woli Bożej nie powinni ci ludzie współżyc? Moim zdaniem Bóg dopuszczając ludzkie błędy dopuszcza też poczęcie takich dzieci wyprowadzając z tego dobro. Zresztą taka jest natura. Trudno żeby Bóg dawał dzieci tylko kochającym się małżeństwom. A i chyba też nie jest tak, że z tego powodu, że Bóg chce nowego dziecka w rodzinie to mamy każdy cykl wykorzystywać na potencjalne poczęcie. Naszym celem życiowym przecież nie jest tylko skupienie na płodzeniu.

A co do decyzji o dziecku to czasem też kobieta może chcieć realizować się zawodowo mimo, że obiektywnie ma warunki na kolejne dziecko. I ja uważam, że to wcale nie musi być egoizm, zresztą o sobie też trzeba czasem pomyśleć. Ale wiele zawodów przeciez jest bardzo potrzebnych społeczeństwu. Nie wiem czy to byłoby dobre żeby teraz prawie wszystkie kobiety w wielu rozrodczym odeszły z pracy i zajęły sie domem , rodzeniem i zajmowaniem się dziećmi. Nie każdy się nadaje na wielodzietność też. Ja sama mam zawód w którym jest większość kobiet a jest to bardzo pożyteczna praca dla innych ludzi. I to też może być powołanie, oprócz powołania do macierzyństwa.


Ostatnio zmieniony przez Itka dnia Pią 13:18, 16 Lut 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna -> Strefa gadania o wszystkim i niczym
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 23, 24, 25
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 23, 24, 25
Strona 25 z 25

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
Regulamin