..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................

[ika]

W wiekszosci laboratoriów gdzie się oddaje nasienie jest do tego specjalne pomieszczenie. I odstrasza czy nie, każdy facet kiedyś to robił (masturbował się) a w moim przekonaniu także, badanie to badanie i tyle. Ja tez nie mam przyjemnosci bycia badaną przez x ginekologów w czasie okołoporodowym ale przeżyć trzeba i tyle. I czytalam artykuł gdzie jest tlumaczone dlaczego masturbacja nawet w szlachentym celu zbabdnia nasienia jest grzechem, gdzies tu bylo wrzucone setki stron wczesniej

[krówka]

Karafka w labie w którym byliśmy był kibelek wielkości dwóch dużych gazet oprócz klozetu i drzwi nie ma tam miejsca, umywalka jest wspolna dla kobiet i mężczyzn wiec sorrki ale to był ten intymny pokój do pobrania nasienia.
W tym labie najbliżej naszego miasta i tak tylko robią posiew. Cała resztę w miescie gdzie musimy miec ok. 100 minut z domu do samego labu.

[koszatniczka]

krówka masakra!
kurczę, to to może zróbcie z tego okazję do wypadu, pojedźcie do większego miasta, zamówcie hotel i przy okazji zróbcie sobie weekend?
No wiem, brzmi naiwnie, ale ja jestem też z tych które by trochę broniły intymności w całym procesie...

A wyniki można chyba przez internet odebrać albo pocztą, nie?

[krówka]

ja tez mam juz taki pomysł i powoli namawiam mojego meza na taki wypad. Innego nie mam, bo już mi sił braknie na te procedury. Badanie jak badanie kazdy sie stresuje ale atmosfera tez wazna. Jeszcze muszę poszukać jakiegoś konkretnego labu i godzin pracy.
To nie jest łatwe choć z boku może się wydawać smieszne i dziecinne ale rózne są sytuację. Dlatego pytałam sie innych czy i jak im poszło to badanie. Ja jestem w rozsypce i powoli odpuszczam temat starania zupełnie. Zamiast mnie cieszyć to przytłacza kolejnymi gnotami, ja mam dość...

[sylwuska90]

[Zelia]

Dziś 13 dzień fl. Jestem przeciwna robieniu testów na tak wczesnym etapie, ale ponieważ na weekend wyjeżdżam, chciałam sprawdzić, czy mogę spokojnie odstawić luteinę.
...
Cóż, wychodzi na to, że póki co mogę co najwyżej odstawić alkohol

[Miśka]

Zelia!! Cudne wieści !!

[Zelia]

Dzięki, Miśka! Lecę do pracy (na miękkich nogach) Jak wrócę to jeszcze coś napiszę.

[krówka]

Zelia wielkie gratulacje powodzenia
Coś optymistycznego na weekend przynosisz

[tilia]

Gratulacje!

[klocia87]

Bardzo się cieszę i gratuluję! oby jak najwięcej takich wieści. Jakieś wczesne objawy? Coś przeczuwałaś?

[elemka]

Gratulacje!

[Polly]

Jaki prezent na weekend! gratulacje!

[Ptysiak]

No, jaka ładna kreska Też już cicho gratuluję

[Zelia]

Dziękuję Wam, Dziewczyny! Wasze wsparcie jest cudowne!

Patrzę na test i nie dociera do mnie, że on oznacza "Jesteś w ciąży". Póki co ten test mówi: "Koniec diagnostyki. Już nic nie musisz robić. Twój mąż nie musi badać nasienia". [Bardzo jest mi bliskie to, co pisze Krówka w innym wątku]

Niezależnie od tego, co będzie dalej, bardzo się cieszę, bo to jest krok naprzód - jesteśmy w stanie zajść w ciążę.

Starałam się cierpliwie czekać, tłumaczyłam sobie, że te wysokie temperatury to efekt działania luteiny. Bardzo się niecierpliwiłam, chyba po raz pierwszy. Bo tak naprawdę ja już wiedziałam. Od początku cyklu wiedziałam, że to jest TEN cykl. No dobra, ten albo następny

Bardzo ufałam lekom, które dostałam. I wszystko było w tym cyklu prawidłowe. Miesiączka po raz pierwszy od lat składała się głównie z krwi, a nie brudów, śluz najlepszej jakości był przez 3 dni i zaraz po nim był skok. Temperatura ładnie wzrosła, a potem ją jeszcze wspomogłam luteiną.

Co prawda wyniki badań prolaktyny i witaminy D3 mówiąc oględnie były bardzo średnie, leki zaczęłam brać dopiero od 13dc, ale i tak wiedziałam, że się udało. Do tego stopnia, że gdy lekarka na wizycie zasugerowała, że może warto by poczekać jeden cykl, żeby się parametry unormowały, to powiedziałam, że chyba już za późno. Spojrzała na wykres, uśmiechnęła się i bez słowa rozpisała mi, jak mam brać leki w pierwszym trymestrze

Objawów nie mam żadnych. Absolutnie żadnych, ani na ciążę, ani na miesiączkę. Piersi mnie nie bolą (a zawsze trochę bolały), w brzuchu nic się nie dzieje. Przez kilka ostatnich dni sprawdzałam reakcje organizmu - np. czekałam, czy przypadkiem kawa mi nie przestanie smakować. Dwa dni temu wypiłam piwo, z nadzieją, że jak mnie od niego odrzuci, to będzie to ZNAK. Nie odrzuciło, to ostatnie piwo bezdzietności było PYSZNE!

I tylko trochę mi przykro, że mężowi nie przekazałam tej informacji w jakiś wyjątkowy, czuły, kochający sposób, tylko "Obudź się, widzisz tu drugą kreskę?"