Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................
...........czyli seks bez antykoncepcji. Pytania, wątpliwości, stosowanie..........
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

NPR - antykoncepcja
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 13, 14, 15  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna -> NPR
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
AnnaMaria
za stara na te numery



Dołączył: 01 Lip 2006
Posty: 2684
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 0:58, 23 Gru 2006    Temat postu:

MaciejGnyszka napisał:
Drogie Panie, ależ oczywiste jest, że to nie jest forum o wierze. Uznałem jednak za stosowne poruszyć ten temat, bo o Kościele dyskutujecie tu często i niekiedy mówicie o sobie jako katolikach. To chyba nic zdrożnego włączyć się w ten nurt? Smile Przypomnę, że moja uwaga o poście dotyczyła rozeznawania, np. rozumienia Pisma Św. Powiem więcej, pokuta w ogóle, jest normalnym składnikiem życia chrześcijanina, dlatego mowy o średniowieczu, o zdziwieniu nad koniecznością pokuty potraktuję jako figle-migle Smile
AnnoMario, post i pokuta są praktykami radosnymi, o czym i Pan Jezus mówił (żeby nie być jak obłudnicy). Małżeństwo, jeżeli jest częścią życia chrześcijanina, dlaczego nie ma obejmować tych standardowych dla chrześcijanina praktyk? Cieszenie się sobą z tym wcale nie koliduje. Zresztą tak jak i wspólna modlitwa... Zresztą, zacznijmy od tego, że małżeństwo - i życie w ogóle - nie jest po to tylko, by się cieszyć sobą. Przypomnij sobie Augustyna, który powiedział że jeśli w życiu Bóg jest na pierwszym miejscu, to wszystko inne jest na swoim. Wierz, mi - jeżeli będzie, to zobaczysz, że jeszcze nigdy tak się sobą z mężem nie cieszyliście. Sprawdzone Smile
Dono, cieszę się, że podoba Ci się to, co piszę Yellow_Light_Colorz_PDT_02 Oczywiście, że problemy NPRowe to inny rodzaj problemów, ale ja bym zbytnio nie przesadzał. Małżonków, których opisujesz do niczego bym nie przekonywał. Rezygnacji zupełnie się nie dziwię, ale obserwuję jeden problem:
Wasz dyskurs to dyskurs totalnego opuszczenia przez Boga, beznadziei, dążenia do szczęścia, wałkowania głupoty KK i tego, że w końcu zmądrzeje... Ja rozumiem, że problemy potrafią przytłoczyć, ale posiadanie problemu jest powszednim chlebem chrześcijanina. Nie słyszeliście co Pan Jezus mówił o Krzyżu? Żeby go nieść... Kurczę, pozapominali wszyscy? A jeśli cokolwiek dzieje się niezgodnie z naszą wolą, to znaczy że jest złe? To czuję z Waszych postów. Ja nie mam idealistycznej wizji NPRu, i pieprzę go. Mam natomiast wizję chrześcijanina. Do roboty, moje Drogie! Yellow_Light_Colorz_PDT_07


jesli chodzi o św. Augustyna to nie jest dla mnie tutaj odpowiednim wzorem...przypomnij sobie co pisał o małżeństwie i kobietach...
może się wyłamię, ale uważam, że moje życie chrześcijania nie ma wyglądać w ten sposób, że mam być wiecznie nieszczęsliwa i wszystko traktować jako krzyż... mam swój rozum i nigdy ślepo nie podązałam za idelogią, wiarą czy człowiekiem. I tutaj jest tak samo...
Chciałabym tutaj posłuzyć się analogią...wszyscy wiedzieli, że ziemia kręci się dokoła słońca...ale dopiero JPII powiedział oficjalnie, że tak nie jest i KK się z tego wycofał...tzn. że do połowy swojego życia wierzyłeś, że jest odwrotnie??
życie zaś polega na tym, że raz jest dobrze a raz jest źle...po co sama mam sobie dodawać cierpienia??bo cierpienie uszlachetnia??przedemną jeszcze ( mam nadzieję ) długie życie i zarówno cierpienia jak i radości w nim nie zabraknie...a teraz(może to jest nieprzyzwoite i w sumie nie powinnam) cieszę się, że jestem zdrowa, szczęsliwa w małżeństwie, że po roku oddzielenia jestesmy razem...że wytrwaliśmy, że tworzymy rodzinę...cieszę się, że mąż mnie tak kocha, że nam jest dobrze razem, że mamy pracę, że są świeta...i tak powiem to głośno...JESTEM SZCZĘŚLIWA I SPRAW BOŻE ABY CIERPIENIA NAS OMIJAŁY

a jeśli chodzi o modlitwę i post...każdy ma na to inne zapotrzebowanie..."średniowiecze" użyłam ze względu na prowadzoną wtedy szczególnie walkę ze zmysłowoscią, pożadaniem oraz praktykami biczowania czy postu
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tato
mistrz NPR-u



Dołączył: 11 Cze 2006
Posty: 733
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 10:01, 23 Gru 2006    Temat postu:

acha
chrzecijanstwo to cierpienie, dzwiganie krzyża itd.
a z drugiej strony modlimy sie o to aby nam sie w życiu wszystko udawalo, aby nieszczęscia nas omijaly i aby nam sie dobrze wiodło ...
ot taka schizofrenia

gdyby w życiu chodziło o to że ma byc nam trudno i ciężko to Kosciol kazałby chodzic na rękach lub do tyłu !

Nie problemem jest utrudnic sobie życie i sprawic w nim wiele problemow
jeżeli to jest istotą chrzescijanstwa to moge podac pare pomyslów jak sobie maksymalnie utrudnic zycie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Frejda
za stara na te numery



Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 2800
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 15:12, 23 Gru 2006    Temat postu:

tato napisał:
acha
chrzecijanstwo to cierpienie, dzwiganie krzyża itd.
a z drugiej strony modlimy sie o to aby nam sie w życiu wszystko udawalo, aby nieszczęscia nas omijaly i aby nam sie dobrze wiodło ...
ot taka schizofrenia

Nie no, nie jest to schozifrenia. Bo modlić się możemy, ale Bóg nie musi nas wysłuchac i dać nam to o co prosimy. Przecież niejednokrotnie wydawało się, że dotyka nas wielkie cierpienie, a potem okazywało się, że wyszło to na dobre, ja chcę wierzyc, że taki był zamysł Boga.
Poza tym, ja wolę modlić się o to, żeby było tak, jaka jest JEGO wola, a nie o to co ja chcę.

tato napisał:

gdyby w życiu chodziło o to że ma byc nam trudno i ciężko to Kosciol kazałby chodzic na rękach lub do tyłu !

bez sensu to co napisłałeś, tato.
tato napisał:

Nie problemem jest utrudnic sobie życie i sprawic w nim wiele problemow
jeżeli to jest istotą chrzescijanstwa to moge podac pare pomyslów jak sobie maksymalnie utrudnic zycie.

Moim zdaniem w ogóle nie chodzi tu o utrudnianie sobie życia. Przecież pod pojęciem KRZYŻ kryje się zaufanie do KK.
Strasznie upraszczacie. Naprawdę dla was KRZYŻ, który nakazuje nieść Chrystus, to stwarzanie sobie problemów???
Frejda
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MaciejGnyszka
pierwszy wykres



Dołączył: 21 Gru 2006
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 16:01, 23 Gru 2006    Temat postu:

tato napisał:
acha
chrzecijanstwo to cierpienie, dzwiganie krzyża itd.
a z drugiej strony modlimy sie o to aby nam sie w życiu wszystko udawalo, aby nieszczęscia nas omijaly i aby nam sie dobrze wiodło ...
ot taka schizofrenia

gdyby w życiu chodziło o to że ma byc nam trudno i ciężko to Kosciol kazałby chodzic na rękach lub do tyłu !

Nie problemem jest utrudnic sobie życie i sprawic w nim wiele problemow
jeżeli to jest istotą chrzescijanstwa to moge podac pare pomyslów jak sobie maksymalnie utrudnic zycie.


Wydawało mi się, że katolicy modlą się o to, by umieć pełnić wolę Bożą, a nie o to, by ich ona omijała... Ale nie będę tego rozwijał - Frejda wyjęła mi już to z ust Smile Ojciec, trafiłeś swoim postem jak kulą w płot. Confused
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Niania
Site Admin



Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 7927
Przeczytał: 3 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:21, 23 Gru 2006    Temat postu:

Zgadzam się z tata....
nie mogłabym żyć więcej niż żyłam szukając radości w zadawaniu sobie masochistycznych cierpień... dodając do tego myśl że idę drogą Boga i sie cieszę że jestem z Nim choć tego kompletnie nie czuję, natomiast czuję że boli mnie i szkodzi moim relacjom pewne zachowanie...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Frejda
za stara na te numery



Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 2800
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 17:27, 23 Gru 2006    Temat postu:

Rozumiem Twoją motywację, podobnie jak innych dziewczyn, ale zastanawia mnie fakt, czy to nie jest usprawiedliwianie sie, wymówka przed podjęciem cierpienia.
Nianiu, zgadzasz się, że cześcią życia chrześcijanina jest dźwigania krzyża?
Frejda
Powrót do góry
Zobacz profil autora
juka
za stara na te numery



Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 4578
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 20:38, 23 Gru 2006    Temat postu:

Frejda napisał:
Przecież pod pojęciem KRZYŻ kryje się zaufanie do KK.


też tak myślę. i widzę swoje problemy z npr jako kryzys zaufania do kościoła. jest to dla mnie trudne, bo do tej pory ufałam kościołowi w tym co zaleca- wcale nie dlatego, że to łatwe i przyjemne, ale dlatego, że nie stało to w sprzeczności z moimi uczuciami i rozumem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
juka
za stara na te numery



Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 4578
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 20:45, 23 Gru 2006    Temat postu:

fiamma75 napisał:
Poszczenie jest dobrą rzeczą dla chrześcijan i znam wielu, którzy je praktykują


dla mnie też post ma swoje znaczenie, rozumiem że jest dobroczynny. wstrzemięźliwość w małżeństwie również. ale - CZASOWA (jeśli nie ma jakiś ważnych powodów)! natomiast są takie okresy zycia, kiedy ten post w małżeństwie trwa miesiąc-trzy-pięć i wówczas przestaje być pozytecznym oczyszczeniem a bardziej przypomina chorobliwe głodzenie się...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gagusia
za stara na te numery



Dołączył: 04 Lip 2006
Posty: 5159
Przeczytał: 5 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 21:04, 23 Gru 2006    Temat postu:

AnnaMaria napisał:

może się wyłamię, ale uważam, że moje życie chrześcijania nie ma wyglądać w ten sposób, że mam być wiecznie nieszczęsliwa i wszystko traktować jako krzyż... mam swój rozum i nigdy ślepo nie podązałam za idelogią, wiarą czy człowiekiem. I tutaj jest tak samo...


też tak myślę.

Cytat:
Poza tym, ja wolę modlić się o to, żeby było tak, jaka jest JEGO wola, a nie o to co ja chcę.


a ja się modlę o to co mi potrzebne, a On według Swojej woli mi to da albo nie

a co do niesienia Krzyża, to wychodzi na to, że faktycznie mamy być wiecznie nieszczęśliwi, żeby być dobrym katolikiem. a mnie się wydawało, że nasza religia jest pełna radości... Confused
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Frejda
za stara na te numery



Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 2800
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 21:08, 23 Gru 2006    Temat postu:

Gagusia napisał:

a co do niesienia Krzyża, to wychodzi na to, że faktycznie mamy być wiecznie nieszczęśliwi, żeby być dobrym katolikiem. a mnie się wydawało, że nasza religia jest pełna radości... Confused


Co to znaczy wychodzi na to? Co to znaczy wiecznie nieszczęśliwi? Jak na razie rozmwiamy o krzyżu w kontekście npr. Dalczego uważasz, że stosowanie npr, w taki sposób jak głosi KK, czyni nas totalnymi nieszczęśnikami?
Frejda
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gagusia
za stara na te numery



Dołączył: 04 Lip 2006
Posty: 5159
Przeczytał: 5 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 21:26, 23 Gru 2006    Temat postu:

bo taka jest natura typowej kobiety, że w fazie płodnej ma ochotę na seks, a w fazie niepłodnej nie ma. czym sobie na to zasłużyła, że ma się nie kochać wtedy, kiedy by chciała? a jeszcze niektórzy mężczyźni mają to do siebie, że jak kobieta jest płodna, to ich pociąga, a jak jest w niepłodnej to nie. zestaw sobie jedno z drugim. mnie się wydaje, że to wystarczy do bycia nieszczęśliwym
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Frejda
za stara na te numery



Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 2800
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 21:39, 23 Gru 2006    Temat postu:

Gagusia napisał:
bo taka jest natura typowej kobiety, że w fazie płodnej ma ochotę na seks, a w fazie niepłodnej nie ma. czym sobie na to zasłużyła, że ma się nie kochać wtedy, kiedy by chciała? a jeszcze niektórzy mężczyźni mają to do siebie, że jak kobieta jest płodna, to ich pociąga, a jak jest w niepłodnej to nie. zestaw sobie jedno z drugim. mnie się wydaje, że to wystarczy do bycia nieszczęśliwym

To akurat wiem Smile . Chodzi mi o to, że być może za bardzo przywiązujemy wagę do naszych przyjemności, a z mało do istoty nauki KK. Sądzę tylko, że są na świecie większe nieszczęścia.
Gagusiu, czyli wychodzi na to, że to człowiek sam wybiera sobie, jaki krzyż chce nieść, a którego nie chce, tak?
Frejda
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MaciejGnyszka
pierwszy wykres



Dołączył: 21 Gru 2006
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 21:58, 23 Gru 2006    Temat postu:

Widzę, że Panie przeszły już do meritum. Cieszę się.
Juko: jeżeli zdarzają się takie momenty w życiu, że się już nie daje, to trudno, dzieje się. Jeśli nie macie siły, to upadacie. I to nie jest tragedia, o ile Wasz upadek jest rzeczywiście upadkiem, tj. jeżeli rzeczywiście nie mieliście siły... I wtedy proszę bardzo radośnie się wyspowiadać i żałować, ale nie rozpaczać. Chrześcijaństwo nie polega na niegrzeszeniu, ale na grzeszeniu i nabieraniu z pomocą łaski siły do mniejszego grzeszenia. Co innego, gdy człowiek sobie wmówi, że jego słabość to cnota... a równocześnie ma w głowie takiego Boga-policjanta... wtedy grzech staje się tragedią (co zresztą wszyscy mistycy uważali za objaw pychy - rozpacz z powodu grzechu, zamiast żalu). Wrócę jeszcze do tej ciężkiej sytuacji - bardzo podobnie jest z masturbacją. Jest taki czas, gdy zagryzasz żeby i czujesz - nie, już nie wytrzymam... I choć się modlisz, to czujesz już że puszcza. No, i lecisz... Wtedy spowiedź, żal i obrona przed rozpaczą. Łaska zaczyna sobie działać i po wielu, wieeeelu upadkach nagle czujesz siłę, bluesa, coś zupełnie niespotykanego. Postawa taka różni się od innej: mam kłopot z własnym kutasikiem, trzepię go kiedy bądź, z początku się spowiadam, nic mi eto nie daje, popadam w rozpacz, szukam usprawiedliwienia (weruję KKK, znajduję że św. Tomasz nazywał masturbację "chłopięcymi grzeszkami", widzę że Lew Starowicz zmienił zdanie i poleca się masturbować, etc.) i zaczynam czuć się usprawiedliwiony, krytykować bzdurność i obskurantyzm nauki Kościoła, ple ple...
Przeszedłem tysiące takich sytuacji.

Nianiu, po pierwsze - super fota.
Po drugie, w nawiązaniu do innego wątku, chciałem powiedzieć ile mam za sobą stażu małżeńskiego. Zero lat + plus dwa lata trudnego narzeczeństwa + 20 lat świadomego towarzyszenia moim Rodzicom + parę lat towarzyszenia wielu znajomym młodym małżeństwom + tysiące problemów z własnego życia, gdy myślałem że się zesram, a a nie dochowam wierności Panu Bogu. Oczywiście, łatwo jest uznać - eee, gnojek, co on tam wie o życiu. Cóż, tak mawia Babcia mojej Narzeczonej i... i Jej współczuję.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
milgosia
z NPR za pan brat :P



Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 160
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Sob 22:15, 23 Gru 2006    Temat postu:

Cytat:
o taka jest natura typowej kobiety, że w fazie płodnej ma ochotę na seks, a w fazie niepłodnej nie ma


No to ja chyba jestem jakimś Frankensteinem, bo ja mam idealną sinusoidę libido i to bez względu na fazę Yellow_Light_Colorz_PDT_0, choć najbardziej lubię poranki Yellow_Light_Colorz_PDT_02 ...
Ostanio aż się zdziwiłam... tyle się mówi o "suchości" w III fazie i o braku fajerwerków... a u nas była dosłownie powódź jak nigdy i fajerwerki jak stąd do Ameryki! Yellow_Light_Colorz_PDT_07


Cytat:
a jeszcze niektórzy mężczyźni mają to do siebie, że jak kobieta jest płodna, to ich pociąga, a jak jest w niepłodnej to nie. zestaw sobie jedno z drugim. mnie się wydaje, że to wystarczy do bycia nieszczęśliwym


Szczerze, mnie się wydaje, że coś za łatwo powoduje to bycie nieszczęśliwym... coś za łatwo... rozumując w ten sposób powinniśmy uznać, że kobieta po menopauzie, jako niepłodna, nie powinna pociągać męża i że jej współżycie nie powinno sprawiać przyjemności... a przecież statystycznie tak nie jest... i to też jest zasługa hormonów. Yellow_Light_Colorz_PDT_07
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Frejda
za stara na te numery



Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 2800
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 22:19, 23 Gru 2006    Temat postu:

Ja też uważam tak jak Maciej.
Nie mogłabym całkowicie zerwać z Kościołem ( tzn. nie uczęszczać do spowiedzi, nie przyjmować Komunii), tylko dlatego, że stwierdziłabym, że KK nie ma racji Shocked Bo tego nikt na 100% nie może stwierdzić.
Po to jest sakrament pokuty i pojednania, żeby z niego korzystać.

Ale rozumiem też dziewczyny. Maciej, uwierz, że teoria a praktyka to dwie różne sprawy. Prawie każdy z nas podchodził kiedyś do npru tak idealistycznie. Życie weryfikuje nasze poglądy. Ja też jeszcze nie jestem mężatką, a już widzę wady i wiem, że będzie cholernie trudno.
I czasem też zastanawiam się, czy moja zmiana poglądów nie jest wynikiem udzielania sie na forum Smile
Na ile ulegam temu co piszą inni. I na ile im wierzę i daje się przekonać, że trzeba żyć, tak aby być szczęśliwym i potem niczego nie żałować.
Frejda
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna -> NPR
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 13, 14, 15  Następny
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 13, 14, 15  Następny
Strona 6 z 15

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
Regulamin