Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................
...........czyli seks bez antykoncepcji. Pytania, wątpliwości, stosowanie..........
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

W małżeństwie spać razem czy osobno?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 23, 24, 25 ... 86, 87, 88  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna -> Gdy nie ma dzieci w domu, to... :)
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
susa
posiadacz wiedzy tajemnej NPR



Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 1135
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:09, 27 Lut 2010    Temat postu:

Smużka napisał:
Powinnaś zrezygnować ze ślubu.

To co mam zrobić, gdy wydaje mi się, że on o ślubie myśli?
Dziś powiedziałam ze to za wcześnie, że trzeba rozważyć wszystkie za i przeciw, to odpowiedział, że nie można tego odkładać. Co więc gdy przypuszczalnie on myśli o ślubie?
A znamy się pół roku.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kukułka
za stara na te numery



Dołączył: 19 Gru 2006
Posty: 25854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:20, 27 Lut 2010    Temat postu:

susa napisał:
Ale zamierzam umówić sie sama z tym księdzem z poradni rodzinnej do omówienia tej kwestii, tylko obawiam się, że gdy to powiem to on to powie chłopakowi gdy będzie wspólne spotkanie i zepsuje to nasze relacje
aha, wiec lepiej zatajac, oszukiwac sie i stwarzac pozory dobrych relacji ? hahhaha - kukułka
Annka napisał:
I przyjmij też braterskie pouczenie, że porównywanie małżeństwa do pornografii i prostytucji jest grzechem. I jak masz wątpliwości to zapytaj spowiednika i nie chowaj głowy w piasek!

Jest to wynik jakiegoś niezrozumienia, dlaczego oglądanie zdjeć rozebranych kobiet jest złe (zostało usunięte przez Aniąt), natomiast rozbieranie się przed mężem i pozwolenie by dotykał, pieścił ciało jest dobre. Nazywam to zalegalizowaną pornografią, bo tak to odbieram. Nie sądzę by takie rozumienie było grzechem.
to, ze Ty cos jakos odbierasz, nie znaczy,ze takie jest, a poza tym sęk tkwi w tym, ze takie czynnosci maja miejsce w MAŁŻEŃSTWIE, ktorego nie wolno sprowadzac do legalizacji czegokolwiek, bo nie legalizacja jest istota malzenstwa, ale milosc
PS na marginesie - w mchrzescijanstwie i swietosci nie chodiz o bezgrzesznosc, jak sie to tobie wydaje, ale o milosc - kukułka



.

nie odpowiedzialas na moje pytanie o fragment o wstydzie i grzechu z Ksiegi rodzaju
możesz sobie nie wierzyc Knotzowi, ufacc czy nieufac LMM, ale to co wypisujesz jest sprzeczne z Biblia i księgą Rodzaju


Cytat:
15 Pan Bóg wziął zatem człowieka i umieścił go w ogrodzie Eden, aby uprawiał go i doglądał. 16 A przy tym Pan Bóg dał człowiekowi taki rozkaz: «Z wszelkiego drzewa tego ogrodu możesz spożywać według upodobania; 17 ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz»*.
18 Potem Pan Bóg rzekł: «Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam, uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc». 19 Ulepiwszy z gleby wszelkie zwierzęta lądowe i wszelkie ptaki powietrzne, Pan Bóg przyprowadził je do mężczyzny, aby przekonać się, jaką on da im nazwę. Każde jednak zwierzę, które określił mężczyzna, otrzymało nazwę "istota żywa"*. 20 I tak mężczyzna dał nazwy wszelkiemu bydłu, ptakom powietrznym i wszelkiemu zwierzęciu polnemu, ale nie znalazła się pomoc odpowiednia dla mężczyzny*.
21 Wtedy to Pan sprawił, że mężczyzna pogrążył się w głębokim śnie, i gdy spał wyjął jedno z jego żeber*, a miejsce to zapełnił ciałem. 22 Po czym Pan Bóg z żebra, które wyjął z mężczyzny, zbudował niewiastę. A gdy ją przyprowadził do mężczyzny, 23 mężczyzna powiedział:
«Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała!
Ta będzie się zwała niewiastą, bo ta z mężczyzny została wzięta»*.
24 Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem*.
25 Chociaż mężczyzna i jego żona byli nadzy, nie odczuwali wobec siebie wstydu.
Rdz 2,15-25
Cytat:
A wąż* był bardziej przebiegły niż wszystkie zwierzęta lądowe, które Pan Bóg stworzył. On to rzekł do niewiasty: «Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu?» 2 Niewiasta odpowiedziała wężowi: «Owoce z drzew tego ogrodu jeść możemy, 3 tylko o owocach z drzewa, które jest w środku ogrodu, Bóg powiedział: Nie wolno wam jeść z niego, a nawet go dotykać, abyście nie pomarli». 4 Wtedy rzekł wąż do niewiasty: «Na pewno nie umrzecie! 5 Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło».
6 Wtedy niewiasta spostrzegła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia, że jest ono rozkoszą dla oczu i że owoce tego drzewa nadają się do zdobycia wiedzy. Zerwała zatem z niego owoc, skosztowała i dała swemu mężowi, który był z nią: a on zjadł. 7 A wtedy otworzyły się im obojgu oczy i poznali, że są nadzy; spletli więc gałązki figowe i zrobili sobie przepaski.
8 Gdy zaś mężczyzna i jego żona usłyszeli kroki Pana Boga przechadzającego się po ogrodzie, w porze kiedy był powiew wiatru, skryli się przed Panem Bogiem wśród drzew ogrodu. 9 Pan Bóg zawołał na mężczyznę i zapytał go: «Gdzie jesteś?» 10 On odpowiedział: «Usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się». 11 Rzekł Bóg: «Któż ci powiedział, że jesteś nagi? Czy może zjadłeś z drzewa, z którego ci zakazałem jeść?» 12 Mężczyzna odpowiedział: «Niewiasta, którą postawiłeś przy mnie, dała mi owoc z tego drzewa i zjadłem».
Rdz 3,1-12
może jeszcze JPII nie wiedzial, co pisal, bo susa wie lepiej, co?

[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez kukułka dnia Sob 22:32, 27 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
maggdalena
początkujący NPR-owicz



Dołączył: 03 Sie 2009
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:20, 27 Lut 2010    Temat postu:

Przecież to twoje życie i twoje decyzje. Nie można brać ślubu z przymusu (bo np chłopak tak chce). Tymbardziej, że nie wiesz czy kochasz tego człowieka...
Susa, a myślałaś kiedyś o życiu zakonnym? Może to byłoby dobre rozwiązanie dla Ciebie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maria
Moderator



Dołączył: 08 Sty 2007
Posty: 8798
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia jak narazie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:25, 27 Lut 2010    Temat postu:

Suso, na granicy pettingu sa pieszczoty nagiego ciala. Ciagle daleko do pettingu jezeli nie dotyka sie czesci intymnych, ale powiedziec mozna, ze owszem jest to juz balansowanie na granicy pettingu. Wiec nie sadze by to u Was mialo miejsce.

Druga sprawa: przyjazn to za malo na malzenstwo. Jezeli nie masz nog i nie bedziesz jezdzic na rowerku to go nie kupujesz tylko po to by na niego popatrzec. I powiem Ci moze z innej strony dlaczego malzenstwo byloby zle w Twoim wypadku. Wyobraz sobie, ze sfrustrowany maz, ktory Ciebie pragnie i pragnie a TY ciagle nie i wymowki i to i tamto i swoj pokoj ... siega w koncu po pornografie, masturbacje...zdrada? Nowy zwiazek, inna kobieta? A wiesz dlaczego? Bo nie zajmie mu dlugo dojscie do wniosku, ze bez najmniejszego wysilku uzyska orzeczenie o niewaznosci zwiazku.
Nie chcialabys tego, prawda? A tak bedzie jezeli chlopakowi juz teraz dokladnie nie powiesz jakie sa Twoje poglady. Nie po slubie, nie przed oltarzem, ale jak najszybciej. Musi miec swiadomosc tego, co robi, z kim sie zwiazal, jak moze wygladac jego przyszle zycie. No i jezeli nie powiesz, to jak juz wiele razy bylo podkreslone: zwiazek nie bedzie waznie zawarty.

No i pytanie: kim jest specjalista LMM? Ja wiem ze sporo osob z LMM jest w Domowym Kosciele, tutaj tez bliskie klimaty. I nikt na forum LMM nie powiedzial by czegos innego niz my tutaj. Bo na antykoncepcje nikt Ciebie nie namawia. A to wlasciwie jedyny punkt sporny miedzy niektorymi uzytkownikami tego forum a LMM.

Roznica miedzy pornografia a dotykaniem ciala meza/zony? W porno podniecenie seksualne wywoluje obca osoba. W malzenstwie dotyka sie piekne, stworzone przez Boga cialo osoby, ktora kocha sie nad zycie, ktorej bliskosci i milosci sie pragnie i na nia czeka.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Smużka
za stara na te numery



Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 2973
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: W-wa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:26, 27 Lut 2010    Temat postu:

maggdalena napisał:

Susa, a myślałaś kiedyś o życiu zakonnym? Może to byłoby dobre rozwiązanie dla Ciebie.

Zdaje się, że myślała i że tam też wymagają zdrowego pojęcia seksualności.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kukułka
za stara na te numery



Dołączył: 19 Gru 2006
Posty: 25854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:29, 27 Lut 2010    Temat postu:

susa napisał:

A jeśli dogadujemy się świetnie z chłopakiem mam z nim zerwać i zrezygnować z zawarcia związku małżeńskiego tylko dlatego, że mam opory, przed tym by on mnie rozbierał, dotykał mojego ciała?

TAK
Cytat:
W przygotowaniu do małżeństwa wyróżniamy trzy etapy: dalszy, bliższy i bezpośredni. Pierwsze dwa zostały omówione w poprzednim artykule. Pozostało nam do wyjaśnienia bezpośrednie przygotowanie do małżeństwa.
Dotyczy ono czasu bezpośrednio poprzedzającego celebrację sakramentu małżeństwa i obejmuje aspekt dokumentalny, liturgiczny oraz duchowy. Przygotowanie duchowe to przede wszystkim spowiedź święta uczyniona po wygłoszeniu zapowiedzi przedślubnych oraz w dzień przed zawarciem małżeństwa, połączona naturalnie z przyjęciem Eucharystii (por. kan. 1065 §2).
Przygotowanie liturgiczne dotyczy omówienia liturgii zaślubin oraz wyboru i analizy czytań biblijnych przewidzianych na liturgię słowa. Oba aspekty przygotowania musi jednak poprzedzić faza dokumentalna. Właściwy duszpasterz jest zobowiązany do przeprowadzenia tzw. badania kanoniczno - duszpasterskiego narzeczonych mającego na celu ujawnienie ewentualnych przeszkód małżeńskich czy wad zgody małżeńskiej w trosce, by małżeństwo było zawarte ważnie i godziwie (por. kan. 1066).
Cóż to są przeszkody małżeńskie? Są nimi wszelkie okoliczności, które na mocy prawa Bożego lub kościelnego nie pozwalają na ważne lub godziwe zawarcie małżeństwa. Jest to rozumienie przeszkód małżeńskich w sensie szerokim. W znaczeniu ścisłym przeszkody małżeńskie stanowią natomiast okoliczności dotyczące bezpośrednio danej osoby, które czynią ją niezdolną do ważnego zawarcia małżeństwa (por. kan. 1073). Kodeks Jana Pawła II z 1983 roku nadaje przeszkodom małżeńskim charakter zrywający. Ich ewentualne wystąpienie wiąże się bowiem bezpośrednio z zakazem zawierania małżeństwa pod sankcją jego nieważności. W praktyce oznacza to, że małżeństwo zawarte podczas gdy jedna ze stron lub obydwie miałyby przeszkodę, jest zawarte nieważnie.
Przeszkody małżeńskie należą do praw uniezdalniających (lex inhabilitans) do ważnego podejmowania aktów prawnych. Jeśli więc osoba niezdolna prawnie mimo wszystko dokona aktu prawnego, to czyni to w sposób nieważny. Akt prawny przez nią uczyniony jest nieważny od samego początku, gdyż nie posiadała ona zdolności prawnej (capacitas iuridica). Przenosząc to na grunt małżeński oznacza, iż osoba mająca przeszkodę małżeńską jest pozbawiona zdolności prawnej do ważnego zawarcia sakramentalnego małżeństwa (habilitas ad contrahendum). A więc nie może go w ogóle zawrzeć, a gdyby to uczyniła mimo wszystko, to zawrze je nieważnie od samego początku. Ustawodawca kościelny w kan. 10 kodeksu stanowi, że ustawami niezdalniającymi są te, które wyraźnie stanowią, że osoba jest niezdolna prawnie. W kan. 1083-1094 mamy wymienione poszczególne przeszkody małżeńskie i wprost zaznaczone przez prawodawcę, że osoby nimi naznaczone nie mogą zawrzeć ważnego małżeństwa, czyli nie posiadają wymaganej zdolności prawnej. Stąd przeszkody małżeńskie zaliczamy do praw uniezdalniających osobę, w odróżnieniu od praw unieważniających sam akt prawny (lex irritans).

[link widoczny dla zalogowanych]


Cytat:

Małżeństwo z natury rzeczy jest nastawione na zrodzenie i wychowanie potomstwa, dlatego też mówiąc o zdolności do zawarcia związku małżeńskiego ma się na uwadze między innymi zdolność do podejmowania aktów skierowanych do przedłużenia życia ludzkiego. KPK (kan. 1084 § 1) postanawia, że "niezdolność dokonania stosunku małżeńskiego, uprzednia i trwała, czy to ze strony mężczyzny czy kobiety, czy to absolutna czy względna, czyni małżeństwo nieważnym z samej jego natury". Należy tu rozumieć niezdolność do współżycia małżeńskiego przynajmniej jednej ze stron, nie zaś o niezdolność do zrodzenia potomstwa. Niemoc płciowa, aby była przeszkodą, nie musi być absolutna (niezdolność całkowita mężczyzny lub kobiety do współżycia); wystarczy, gdy jest względna (mężczyzna nie może współżyć z kobietą, z którą zawarł małżeństwo lub kobieta z poślubionym przez siebie małżonkiem).

[link widoczny dla zalogowanych]

Cytat:

Kodeks Prawa Kanonicznego Jana Pawła II stwierdza: „Niezdolni do zawarcia małżeństwa są ci, którzy:

1) są pozbawieni wystarczającego używania rozumu;

2) mają poważny brak rozeznania oceniającego, co do istotnych praw i obowiązków małżeńskich wzajemnie przekazywanych i przyjmowanych;


3) z przyczyn natury psychicznej nie są zdolni podjąć istotnych obowiązków małżeńskich (kan. 1095).

Nupturient swoimi możliwościami psychicznymi musi niejako dawać gwarancję, że wypełni przyjęte przez siebie obowiązki. Gdyby nie miał tych możliwości w chwili zawierania małżeństwa (niezależnie od jej dalszego trwania), umowa małżeńska byłaby nieważna.

Kodeks z 1983 r. uznał, że przyczyny niezdolności nupturientów mogą być, ogólnie rzecz biorąc, natury psychicznej. Idzie tu o wady małżeńskiej zgody. Zaszeregowanie niezdolności do podjęcia istotnych obowiązków małżeńskich, wywodzącej się z przyczyn natury psychicznej, do zagadnień wadliwości konsensu jest równoznaczne z tym, iż nie ma tu znaczenia, czy zaburzenie natury psychicznej, powodującej niezdolność (incapacitas), jest uleczalne lub nieuleczalne. Brany jest bowiem pod uwagę tylko taki stan psychiki i osobowości nupturienta, jaki istniał w chwili zawierania ślubu.

Kodeks przyjmuje, że do zawarcia małżeństwa niezdolni są ci, którzy nie mają wystarczającego używania rozumu (kan. 1095 n. 1). Chodzi tu o takie używanie rozumu, jakie jest niezbędne do aktualnego poczytalnego działania, które tylko wówczas może być uznane za odpowiedzialne. W teologii i kanonistyce dzieli się czyny dokonywane przez człowieka na akty ludzkie i akty człowieka. Te drugie wykonuje fizycznie każdy człowiek, jednak bez rozwagi umysłu i wolnej decyzji woli, najczęściej odruchowo, spontanicznie lub zgodnie ze swoją naturą (Np. małe dziecko, starszy w półśnie). Przez akty ludzkie rozumie się czynności, które są właściwe człowiekowi i zostały dokonane w sposób odpowiadający jego godności, ze świadomością wartości społecznego czynu i z przewidywaniem konsekwencji, rozważnie i odpowiedzialnie oraz dobrowolnie. Rozeznanie i decyzja muszą zawierać w sobie uświadomienie prawnej wartości danego czynu. Chodzi tu zwłaszcza o akty prawne, w których się coś przekazuje. Pragnąc nabyć uprawnienia od drugiej strony, trzeba być zdolnym do wypełnienia własnych zobowiązań, Np. małżeńskich. W przeciwnym razie umowa byłaby bezprzedmiotowa, bez pokrycia; nie mogłaby być prawdziwą ani pełnowartościową umową małżeńską. W taki to sposób mogą powstać wady zgody małżeńskiej, czy to pochodzące z zewnątrz czy od samego zainteresowanego, albo też wywodzące się z przyczyn od niego niezależnych, lecz w nim istniejących.

Pierwszą z wad zgody małżeńskiej jest brak rozeznania rozumowego, czyli brak poznania samego aktu, jakiego się dokonuje, jego wartości i przedmiotu, który ma być treścią małżeńskiej umowy. Podstawową przyczyną wywołującą taki stan rzeczy może być niedorozwój (szczególnie) psychiczny, choroba psychiczna lub wiele innych przyczyn, zmniejszających możliwości poznawcze oraz rozeznania oceniającego. Pośród chorób umysłowych często spotykaną jest schizofrenia, posiadająca wiele odmian. Polega ona na rozprzężeniu życia psychicznego (myślenia, uczuć i działań). Mimo zachowanej przytomności i dobrej pamięci, chory myśli czuje i postępuje opacznie, bez łącznika wiążącego myśli, uczucia, i wolę w harmonijną całość. Choroba ta może być: w stanie utajenia jej rozwoju, w stanie ostrym (skok) i remisji (okres jasny - zbliżony do normalności). Niedorozwój umysłowy charakteryzuje się bardziej lub mniej osłabioną zdolnością zapamiętywania, a także kojarzenia pojęć. 134 Może tu zachodzić brak „minimum wiedzy o małżeństwie" (zob. kan. 1096 § 1).

Przyczyny braku wystarczającego używania rozumu (a więc i nieważności małżeństwa) mogą mieć charakter stały (choroba psychiczna, niedorozwój umysłowy w poważnym stopniu) lub przejściowy (Np. upicie się). Wówczas dana osoba jest niezdolna do aktów ludzkich. Wymienione wyżej przyczyny ma zapewne na myśli prawodawca kodeksowy, gdy formułuje kan. 1095 n. 1: „Niezdolni do zawarcia małżeństwa są ci, którzy są pozbawieni wystarczającego używania rozumu". Do stwierdzenia przez Sąd kościelny nieważności małżeństwa z tego tytułu, określony stan chorobowy musi istnieć w chwili wyrażania małżeńskiego konsensu.

Mogą być takie wypadki, że nupturient nie jest pozbawiony władzy używania rozumu i zdaje sobie sprawę z tego, jaka jest natura małżeństwa, ale nie ma rozeznania, co do wartości i powagi istotnych praw i obowiązków, które przy zawieraniu małżeństwa są przekazywane i przyjmowane. W takim wypadku zgoda małżeńska byłaby nieskuteczna, małżeństwo byłoby nieważne (zob. kan. 1095, n. 2). Istotne bowiem prawa małżeńskie nupturienci sobie wzajemnie przekazują i przyjmują, a istotne obowiązki małżeńskie wzajemnie zaciągają. Prawa te i obowiązki stanowią przedmiot małżeńskiej umowy. Nupturient, który nie zdaje sobie sprawy z przedmiotu umowy, nie może jej ważnie zawrzeć.

1) Obowiązki służące nade wszystko realizacji dobra małżonków:

a) zachowanie małżeńskiej wierności;

b) pożycie intymne ze współmałżonkiem na ludzki sposób
;

c) zachowanie dozgonnego charakteru małżeństwa czyli nierozerwalności;

d) pielęgnowanie wspólnoty życia małżeńskiego, tj. właściwych małżeńskich odniesień międzyosobowych;

e) świadczenie współmałżonkowi pomocy

f) przyczynianie się do wspólnego dobra;

g) dążenie do świętości.

2) Obowiązki związane z wydawaniem na świat potomstwa:

a) oddawanie powinności małżeńskiej zmierzające do zrodzenia dzieci oraz

b) przyjęcie dzieci poczętych ze współmałżonkiem.

3) Obowiązki i prawa odnoszące się do wychowania potomstwa:

a) wychowanie ogólnoludzkie;

b) wychowanie fizyczne;

c) wychowanie religijne.

Są to obowiązki ściśle prawne, a nie tylko moralne, zaliczają się do nich: obowiązek budowania wspólnoty życia małżeńskiego, wierności małżeńskiej; unikania tego, co może rozbić małżeństwo; oddawania powinności małżeńskiej, otwartej na potomstwo; wzajemnego obdarowywania się miłością ukierunkowaną na zrodzenie i wychowanie dzieci; małżeńskiej wierności; utrzymywania wyłącznej i nierozerwalnej wspólnoty życia małżeńskiego, zdolnej do osiągnięcia celów małżeństwa.

W przepisie zawartym w kan. 1095, n. 2 nie chodzi o jakiś rodzaj niewiedzy, co do przyszłych praw i obowiązków własnych oraz przyszłego małżonka, lecz o brak rozeznania, co do powagi i znaczenia tych praw i obowiązków. Nie wystarczy teoretyczna znajomość praw i obowiązków małżeńskich. Jeśli nupturient w swej lekkomyślności, psychicznie lub moralnie niedojrzały nie przywiązuje żadnej wagi do tych praw i obowiązków, małżeństwo będzie nieważne. Wielkie znaczenie przy zawieraniu małżeństwa ma więc odpowiednia dojrzałość psychiczna, podejmowane bowiem zobowiązania i przyjmowane prawa wiążą małżonków na całe życie. Braki pod tym względem mogą mieć różne natężenie. Dlatego prawodawca do stwierdzenia nieważności małżeństwa wymaga poważnego braku rozeznania (kan. 1095 n. 2).

Nie można jednak wymagać od narzeczonych, aby omawiane tu rozeznanie mieli w stopniu doskonałym. Do ważności małżeństwa bowiem wymagane jest przeciętne rozeznanie przedmiotu i znaczenia obowiązków małżeńskich. Do ślubu można dopuścić narzeczonych, którzy przynajmniej ogólnie znają i rozumieją istotne obowiązki małżeńskie oraz co najmniej w jakiś sposób (implicite) je akceptują. Jednakże ma to być rozeznanie praktyczne, pomagające rzeczywiście dokonać wyboru. Zdolność omawianego tu rozeznania przejawia się na płaszczyźnie poznania i chcenia, czyli rozumu i woli. Uzależniona jest także od prawidłowego rozwoju uczuć. Poważny brak w którejkolwiek z tych dziedzin, może być powodem braku należytego rozeznania oceniającego.

Niedopuszczenie do małżeństwa ze względu na ewentualny brak rozeznania, usprawiedliwione jest tylko, gdy ten brak jest wyraźnie określony i rozpoznany. Chodzi tu przede wszystkim o chorobę umysłową, ale również i o inne zaburzenia psychiczne, a więc anomalie dotyczące poznania (rozumu) i woli. W przypadku choroby psychicznej w ścisłym tego słowa znaczeniu, nie można dopuścić do zawarcia małżeństwa na podstawie kan. 1095 n. 1. Jeżeli mają miejsce inne zaburzenia, które powodują brak rozeznania podstawowych praw i obowiązków małżeńskich, zastosowanie ma n. 2 tego kanonu. Tylko wtedy te zaburzenia powodujące brak rozeznania oceniającego mają znaczenie prawne, gdy dotyczą istotnych obowiązków małżeńskich. Często przyczyną braku rozeznania jest psychiczna niedojrzałość narzeczonego. Tylko taka niedojrzałość może być przyczyną nieważności małżeństwa, która powoduje poważny brak rozeznania oceniającego; może ona wypływać z różnych przyczyn indywidualnych: stany nerwicowe, psychopatyczne (zaburzenia osobowości), czyli stany pewnych zaburzeń psychicznych.

Do małżeństwa nie mogą być dopuszczone osoby, co do których jest pewność, że nie są zdolne do wypełnienia istotnych obowiązków małżeńskich. Takie stanowisko Kościoła wynika z przepisu zawartego w numerze 3 kanonu 1095. Nupturienci bowiem powinni być zdolni do podjęcia, a potem - jako małżonkowie - do wypełniania wszystkich podstawowych obowiązków małżeńskich. Niezdolność podjęcia choćby jednego z tych obowiązków powoduje niezdolność wyrażenia skutecznej zgody małżeńskiej. Idzie tu o obiektywną zdolność do podjęcia i wypełniania tych obowiązków, a nie o ich rozumienie i postawę woli względem nich.

Mogą być następujące przyczyny natury psychicznej: zaburzenie osobowości, chroniczny alkoholizm, narkomania, anomalie seksualne (np. homoseksualizm, nimfomania), sadyzm, masochizm, duży stopień niedojrzałości osobowościowej, skrajny egoizm itp.). Zgodnie z jurysprudencją rotalną narkomani uznawani są za niezdolnych do prawidłowych i trwałych relacji międzyosobowych. Nie odnosi się to zazwyczaj do przyjmujących narkotyki tylko okazjonalnie. Każdy przypadek należy traktować oddzielnie. Nie jest konieczny związek narkomanii z chorobą AIDS. Przyjmuje się, iż chorzy na AIDS nie mogą zawrzeć ważnego małżeństwa. Nie błogosławi się małżeństwa transseksualisty po operacji zmiany płci. Gdyby z taką prośbą zwrócono się przed dokonaniem operacji, powinno się określić osobę po zewnętrznych cechach płciowych i nie należy jej odmawiać zawarcia ślubu. Jeśli zachodzi wątpliwość co do możliwości wypełnienia przez nią jakiegoś obowiązku małżeńskiego, ale brak jest pewności, nie można jej zabraniać małżeństwa.

Gdy niezdolność z przyczyny natury psychicznej (kan. 1095, n. 3) jest bezsporna, do takiego małżeństwa nie należy dopuszczać. Jeśli jednak przyczyna niezdolności nie jest psychiczna, można dopuścić do zawarcia małżeństwa, zwłaszcza gdy niezdolność nie jest całkowicie pewna. Natomiast, gdyby niezdolność była pewna, ale nie z przyczyny natury psychicznej, podejmując decyzję trzeba sobie uświadomić: do małżeństwa trzeba być osobą „prawnie zdolną" (kan. 1057 § 1), czym jest małżeństwo (kan. 1055 § 1; 1057 § 2), jakie są jego cele (kan. 1055 § 1) i przymioty (kan. 1056).

Jeśli przewiduje się, że jakaś anomalia czy określone zaburzenie nie będzie uniemożliwiało wypełniania małżeńskich obowiązków, lecz może je tylko utrudniać, nie można małżeństwa zabronić, bo ograniczyłoby się uprawnienia naturalne narzeczonych (Instrukcja 1986 r., n. 65); nie można też - w tych okolicznościach - zawartego małżeństwa uznać za nieważne, chyba, że Sąd kościelny udowodni, iż braki te w stopniu zaawansowanym istniały już w chwili zawierania małżeństwa i już wtedy spowodowały jego nieważność.

Podstęp, jest to rozmyślne działanie lub zachowanie się celem wprowadzenia kogoś w błąd i skłonienia go np. do zawarcia małżeństwa.

Nieważne jest małżeństwo, jeżeli jedno z nupturientów wprowadza podstępnie drugą stronę w błąd co do przymiotu swojej osoby, na skutek czego z natury rzeczy wspólnota życia małżeńskiego może być poważnie zakłócona (kan. 1098). Dlatego duszpasterz przy 144 spisywaniu protokołu przedślubnego powinien pytać narzeczonych, czy któreś z nich nie ukrywa czegoś, co mogłoby w małżeństwie zakłócić w sposób poważny życie wspólnoty (zob. Instrukcja 1986 r., n. 67).

Kodeks Prawa Kanonicznego w jednym tylko przypadku wprost wspomina o podstępnym wprowadzeniu w błąd przez zatajenie niepłodności (kan. 1084 § 3; 1098). Gdyby narzeczem (obydwoje) wiedzieli o swojej niepłodności i mimo to pobrali się ze sobą, małżeństwo będzie ważnie zawarte, gdyż wtedy nie ma podstępu. Wprowadzenie drugiej strony w błąd - według dyspozycji kan. 1098 oraz Instrukcji Episkopatu z 1986 r. (n. 67) - może dotyczyć także zaawansowanej skłonności do picia alkoholu, narkomanii, ciąży z inną osobą, a także jakiegoś poważnego obciążenia natury moralnej lub zaciągniętego długu czy popełnionych kradzieży, będących konsekwencją dotychczasowego sposobu życia jednego z narzeczonych.

Zgoda małżeńska jest czymś tak ważnym, iż prawodawca kodeksowy uznał za konieczne otoczyć ją specjalną ochrona prawną; dlatego nie wystarczy tu zgoda, wymagana do podejmowana zwykłych aktów prawnych (zob. kan. 125 § 2); od zgody małżeńskiej wymaga się wolności kwalifikowanej, tj. wolności od wszelkiego zewnętrznego wpływu: lęku, szantażu, zastraszenia, przymusu lub bojaźni.

Przymus oznacza pewien nacisk krępujący swobodę działania; może on być:

1) fizyczny lub

2) moralny.

Przymus fizyczny jest to nacisk zewnętrzny, przybierający postać przemocy spowodowanej zastosowaniem siły, której nie można się oprzeć. Przymus moralny (vis) jest to presja - groźba zła, czyli nacisk zewnętrzny lub wewnętrzny, wywierający wpływ na wolę działającego. Dokonuje się on poprzez oddziaływanie na psychikę (na umysł i wolę) człowieka, a nie poprzez użycie siły fizycznej. Tego rodzaju przymus może być wywierany poprzez groźby, stałe lub uciążliwe nalegania, czy prośby, wywieranie presji, natarczywe żądania, upokarzanie, znieważanie itp. Następstwem tego rodzaju przymuszania jest bojaźń, dlatego wpływ przymusu na zawarcie małżeństwa ocenia się według zasad odnoszących się do bojaźni.

Bojaźń jest to uczucie lęku, spowodowane grożącym aktualnie lub w niedalekiej przyszłości niebezpieczeństwem jakiegoś zła. 153 Istotnymi elementami bojaźni są więc: grożące zło oraz lęk, czyli wstrząs umysłu ograniczający działanie woli. Bojaźń może być:

1) ciężka (zob. kan. 1103) lub

2) lekka, w zależności od natężenia wspomnianego wyżej wstrząsu duchowego.

Bojaźń ciężka może być:

a) bezwzględnie ciężka - jeśli grożące zło jest obiektywnie wielkie, tak iż może przerazić każdego człowieka (tym złem może być: utrata życia, poważne uszkodzenie ciała, utrata dobrego imienia czy majątku itp.);

b) względnie ciężka - jeśli grożące zło jest w subiektywnej ocenie wielkie (zależy to od wrażliwości nupturienta na tego rodzaju zło).

Bojaźń z zewnątrz (zob. kan. 1103) jest wtedy, gdy zagrożenie pochodzi od drugiej osoby i to działającej w sposób wolny. Gdy bojaźń ma swe źródło w samym nupturiencie (np. wyrzuty sumienia, lęk przed zniesławieniem) albo pochodzi od przyczyny wprawdzie zewnętrznej, ale nie wolnej (np. od psychicznie chorego, od burzy z piorunami), wówczas mówi się o bojaźni wewnętrznej.

W orzekaniu nieważności małżeństwa w Kościele, oprócz bojaźni zwykłej, jako tytuł nieważności, bierze się pod uwagę także bojaźń szacunkową. Powstaje ona z obawy przed gniewem, niezadowoleniem rodziców lub innych osób, którym się podlega oraz przed wyrządzeniem im przykrości; obawa ta może być nie tylko obiektywna, ale i subiektywna. Bierze się pod uwagę takie okoliczności jak: atmosfera, w jakiej wychował się nupturient doznający bojaźni, jego wiek, płeć, usposobienie rodziców lub opiekunów itp. W tych sprawach trudno jest dociec obiektywnej prawdy. Z jednej bowiem strony np. matka ma prawo do troski o przyszłość swoich dzieci, do zachęcania do zawarcia małżeństwa, które zdaje się dobrze zapowiadać, a także obowiązek przestrzegania przed niewłaściwym zamiarem zawarcia ślubu, z drugiej strony rodzice muszą pełnoletnim dzieciom pozostawić ostateczną decyzję w tej sprawie.

Przymus fizyczny, któremu nie można się oprzeć, powoduje nieważność wszelkich aktów prawnych (kan. 125 § 1), a więc także i małżeństwa (zob. kan. 1103). Akt woli dokonany pod wpływem takiego przymusu nie jest aktem ludzkim, dlatego jest pozbawiony waloru moralnego i prawnego, w oparciu o prawo naturalne. Stąd także małżeństwo niekatolików, zawarte pod takim przymusem, jest nieważne. W praktyce rzadko zdarza się tego rodzaju przymus przy zawieraniu małżeństwa, dlatego najczęściej mamy do czynienia z bojaźnią.

Bojaźń - po myśli kan. 125 § 2 i kan. 1103 - powoduje nieważność małżeństwa tylko wtedy, gdy spełnia następujące warunki:

a) jest ciężka, choćby tylko względnie, czyli w odniesieniu do konkretnej osoby; taką zaś może być bojaźń szacunkowa;

b) zewnętrzna - wynikająca z działania drugiej osoby w sposób wolny; nie wymaga się jednak, by było ono skierowane bezpośrednio do wymuszenia zgody małżeńskiej, wystarczy, że stanowi realne zagrożenie;

c) nie musi być wywołana w celu wymuszenia małżeństwa; musi jednak być środkiem a nie okazją do uniknięcia grożącego zła; między wywołaną bojaźnią a wyrażoną zgodą małżeńską musi zachodzić przyczynowy związek;

d) osoba zawierająca związek małżeński nie widzi dla siebie innego wyjścia, jak tylko zawarcie ślubu z narzeczonym (oczywiście według subiektywnej oceny, a więc dokonanej przez tego, kto działa pod wpływem bojaźni; to on w danej chwili nie widzi innego wyjścia, choć obiektywnie może ono istnieć i może być przez niego dostrzeżone po zawarciu ślubu).

Przymus fizyczny sprawia nieważność małżeństwa na mocy prawa naturalnego. Wielu kanonistów przyjmuje, że przymus moralny czyni małżeństwo nieważnym na mocy prawa kościelnego. Stoi za tym zasada: coacta voluntas, est semper voluntas, i przepis kan. 125 § 2, który uznaje ważność aktów prawnych dokonanych pod wpływem ciężkiej bojaźni, jeśli prawo w poszczególnych przypadkach nie postanawia inaczej. Takim wyjątkiem od kan. 125 § 2 jest norma prawna, która mówi: „Nieważne jest małżeństwo zawarte pod przymusem lub pod wpływem ciężkiej bojaźni z zewnątrz, choćby nieumyślnie wywołanej, od której, ażeby się uwolnić, zmuszony jest ktoś wybrać małżeństwo" (kan. 1103).

Nieraz (również obecnie) przymus polega na szantażowaniu np. chłopca przez dziewczynę, że sobie życie odbierze, jeśli się z nią (będącą z nim w ciąży) nie ożeni. Idzie tu o bojaźń zniesławienia. Szantażu dopuszczają się nieraz także rodzice takiej dziewczyny, lub także chłopca.

Gdyby doszło do zawarcia małżeństwa z tego rodzaju przeszkodą, środkami dowodowymi w procesie przed Sądem kościelnym będą: niechęć (awersja) małżonka przymuszanego wobec drugiej strony (dowód pośredni) i przymus wyrażający się w stosowanych groźbach (dowód bezpośredni). Bojaźń powodująca nieważność konsensu małżeńskiego musi istnieć w chwili zawierania ślubu. Jeśli ustała przed jego zawarciem, nie może być dowodem za nieważnością tego małżeństwa z tytułu przymusu lub bojaźni.

Przyczyn nieważności małżeństwa może być wiele. Wszystkie ujęte są w znowelizowanym w 1983 r. Kodeksie Prawa Kanonicznego, obowiązującym w Kościele katolickim. Pan młody ulotnił się Aneta poznała Zbyszka na dyskotece. Umówili się ponownie i potem spotykali często. Szybko wyznali sobie miłość. Aneta zauważyła jednak, że chłopak nie stroni od alkoholu. Miał wielu kolegów, z którymi nadal umawiał się do pubów, często poza jej plecami. Kiedyś zrobiła mu awanturę, powiedziała "albo... albo..." Przeprosił, obiecał, że się zmieni. Przez miesiąc rzadziej spotykał się z kolegami, przychodził do niej raczej trzeźwy. Po roku znajomości postanowili się pobrać. Podniosła uroczystość w kościele. Goście, prezenty, piękne kwiaty, muzyka i toasty. Pan młody spełniał ochoczo jeden za drugim. Nim minęła północ był kompletnie zalany, nie chciał tańczyć, tylko siedział z kolegami. Pod koniec wesela gdzieś się z nimi ulotnił. Zabrał część kopert z prezentami. Noc poślubną i kilka dni panna młoda spędziła samotnie. W końcu Zbyszek się pojawił, ale jak mógł się wytłumaczyć? Czym mógł ją bardziej zranić? Próbowała wybaczyć, przecież już teraz był jej mężem. Nie minął miesiąc jak zniknął ponownie. Potem to się już powtarzało regularnie, po kilka razy w miesiącu. Zabierał pieniądze, wychodził, nie interesował się domem. Sprzedał nawet ślubne obrączki.

Aneta już w ciąży odeszła do rodziców, uzyskała rozwód cywilny i za radą adwokata zwróciła się do sądu kościelnego. Po przesłuchaniu stron i świadków (rodzice, rodzeństwo, kolega z pracy pozwanego) i zasięgnięciu opinii biegłego psychologa, na podstawie zgromadzonych dowodów sąd uznał, że "udowodniono alkoholizm w dacie zawarcia małżeństwa". Sędziowie orzekli nieważność związku z tytułu "niezdolności z przyczyn natury psychicznej do podjęcia i wypełnienia istotnych obowiązków małżeńskich".

Nowa furtka, to nowy tytuł, wprowadzony w takim właśnie brzmieniu do Kodeksu Prawa Kanonicznego w 1983 r. (kanon 1095, 3). Umożliwia stwierdzenie nieważności małżeństwa w przypadku różnych zaburzeń (dewiacji) w sferze psychoseksualnej, uzależnień (alkoholizm, narkomania, lekomania), poważnych zaburzeń osobowościowych - niedojrzałości emocjonalnej czy społecznej, osobowości zależnej (gdy małżonek nigdy nie podejmie ważnych decyzji bez konsultacji np. z krewnymi, uzależnienie od rodziców), niektórych zaburzeń neurologicznych (np. niektórych postaci padaczki), niekiedy AIDS, anoreksji, schizofrenii. Podstawą do uznania nieważności może być psychopatia czy charakteropatia, np. u osoby, która jest pozbawiona uczuć wyższych (czasem przestępca), nie potrafi kochać, współczuć, ofiarować siebie drugiemu człowiekowi. Taka osoba nie jest w stanie zrozumieć, czym jest małżeństwo, rodzina - a więc może być niezdolna do życia w małżeństwie. Trzeba jednak udowodnić, że przyczyna niezdolności istniała w momencie jego zawarcia. Sąd nie uzna nieważności, gdy jakakolwiek z tych przyczyn (np. alkoholizm, inna choroba) rozwinęła się później, w trakcie pożycia. Domniemanie prawne idzie zawsze w kierunku: skoro małżeństwo zostało zawarte - zawarte zostało prawnie. Fakt przeciwny trzeba udowodnić.

Wypędzę cię z domu. Siedemnastoletnia Marta zaszła w ciążę. Matka wpadła w szał. - Co za wstyd - krzyczała - jak nie wyjdziesz za niego, wypędzę cię z domu! Nie będę trzymała córki z bachorem. Gdzie pójdzie, jak sobie poradzi? Pod wpływem groźby córka się zgadza. Nic ją z tym chłopakiem nie łączy, tylko ta głupia wpadka z wakacyjnej przygody nad jeziorem. Potem widywali się jeszcze, w koleżeńskiej paczce, ale bez żadnych zobowiązań. Aż tu naraz do ślubu? Niestety, rodzice nalegają. Chłopak rok starszy, nie protestuje. Ze względu na niepełnoletniość Marty potrzebna jest zgoda sądu rodzinnego. Stają do ślubu - konkordatowo, tylko w kościele. Ale pożycie od początku zupełnie się nie układa. Są zbyt młodzi, zbyt niedojrzali psychicznie, by podjąć takie obowiązki. Zresztą nic do siebie nie czują poza obojętnością i narastającą wrogością. Rodzi się dziecko. Marta jeszcze przez trzy miesiące pozostaje z mężem, potem wraca do swego domu. Matka już jej nie wypędza. Po roku w sądzie cywilnym odbywa się rozwód. Marta składa też wniosek w sądzie kościelnym. Przymus i groźba, niedojrzałość psychiczna - to wystarczające powody, by uznać, że małżeństwo zostało zawarte nieważnie.

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kukułka
za stara na te numery



Dołączył: 19 Gru 2006
Posty: 25854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:31, 27 Lut 2010    Temat postu:

Smużka napisał:
maggdalena napisał:

Susa, a myślałaś kiedyś o życiu zakonnym? Może to byłoby dobre rozwiązanie dla Ciebie.

Zdaje się, że myślała i że tam też wymagają zdrowego pojęcia seksualności.

no toż zakonnice nie są z drewna, a klasztor nie jest i nie powinien byc ucieczką przed seksualnością, w klasztorze tez sie seksualnosc przezywa, tylko na inny sposob - niefizyczny - ale to nie jest blokada przed uznaniem z sobie kobiecosci itd.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kukułka
za stara na te numery



Dołączył: 19 Gru 2006
Posty: 25854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:35, 27 Lut 2010    Temat postu:

i jeszcze to:
Cytat:
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TA/TAI/pr_malzenskie_05.html
„Obowiązek istotny" zaś jest takim zobowiązaniem, które wiąże się w sposób konieczny z istotą zawartego małżeństwa. Dlatego istotne obowiązki małżeńskie winny się charakteryzować wzajemnością, gdyż: małżonkowie mają względem siebie te same prawa i obowiązki; niezmiennością i ciągłością, gdyż zawsze są one związane z węzłem małżeńskim; wyłącznością, tzn. że obowiązują tylko w małżeństwie, i nieodwołalnością, gdyż nie zależą od woli małżonków, lecz pochodzą z zawartego małżeństwa.

(...)Z pewnością istotne są te obowiązki, które należą do przedmiotu zgody małżeńskiej. Są to więc obowiązki ściśle prawne, a nie tylko moralne, zaliczają się do nich: obowiązek budowania wspólnoty życia małżeńskiego, wierności małżeńskiej; unikania tego, co może rozbić małżeństwo; oddawania powinności małżeńskiej, 138 otwartej na potomstwo; wzajemnego obdarowywania się miłością ukierunkowaną na zrodzenie i wychowanie dzieci; małżeńskiej wierności; utrzymywania wyłącznej i nierozerwalnej wspólnoty życia małżeńskiego, zdolnej do osiągnięcia celów małżeństwa. W świetle dokumentów soborowych i przepisów kodeksowych, wychowanie własnych dzieci jest istotnym obowiązkiem. Nie wszyscy jednak uznają ten obowiązek za istotny, gdyż nie wszyscy małżonkowie mają dzieci


odpowiedz na pytanie susy, dlaczego malzenstwo nie jest zalegalizowana pornografia - cytat z Katechizmu Kosciola Katolickiego za tekstem jp2 familiaris Consortio
Cytat:
KKK 2361 "Płciowość, przez którą mężczyzna i kobieta oddają się sobie wzajemnie we właściwych i wyłącznych aktach małżeńskich, nie jest bynajmniej zjawiskiem czysto biologicznym, lecz dotyczy samej wewnętrznej istoty osoby ludzkiej jako takiej. Urzeczywistnia się ona w sposób prawdziwie ludzki tylko wtedy, gdy stanowi integralną część miłości, którą mężczyzna i kobieta wiążą się z sobą aż do śmierci" (Jan Paweł II, adhort. apost. Familiaris consortio, 11).

[link widoczny dla zalogowanych]

Cytat:
KKK 2362 "Akty... przez które małżonkowie jednoczą się z sobą w sposób intymny i czysty, są uczciwe i godne; a jeśli spełniane są prawdziwie po ludzku, są oznaką i podtrzymaniem wzajemnego oddania się, przez które małżonkowie ubogacają się sercem radosnym i wdzięcznym" (Sobór Watykański II, konst. Gaudium et spes, 49). Płciowość jest źródłem radości i przyjemności:

Sam Stwórca sprawił... że małżonkowie we wspólnym, całkowitym oddaniu się fizycznym doznają przyjemności i szczęścia cielesnego i duchowego. Gdy więc małżonkowie szukają i używają tej przyjemności, nie czynią niczego złego, korzystają tylko z tego, czego udzielił im Stwórca.

[link widoczny dla zalogowanych]

i co do tego ostatniego cytatu, susa: albo uznasz wreszcie, ze sie mylisz, albo stwierdzisz, ze masz absolutna racje Ty i twoi rodzice, a to Katechizm Koscioła Katolickiego (a więc Magisterium Kościoła) myli się w tej kwestii, a wetdy sama sobie wystawisz świadectwo.


Ostatnio zmieniony przez kukułka dnia Sob 22:45, 27 Lut 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
maggdalena
początkujący NPR-owicz



Dołączył: 03 Sie 2009
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:40, 27 Lut 2010    Temat postu:

Samotność... Jedyne wyjście.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kukułka
za stara na te numery



Dołączył: 19 Gru 2006
Posty: 25854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:44, 27 Lut 2010    Temat postu:

tez nie, bo samontym trzeba byc umie w sposob konstruktywny, kazdy jest odpowiedzialny za wlasny rozwoj duchowy, fizyczny i psychioczny przed Bogiem, neizalenie od stanu zycia, stad nei mozna chowac glowy w piasek. terapia i uzdrowienie - jedyne wyjscie
mysle,z e susa nie ma co teraz podejmowac jakichkolwiek decyzji o stanie zycia, takich decyzji nie wolno podejmowac pod wplywem emnocji, w momentach przelowmowych itd, tak samo w takim stanie nie powinno sie prowadzic rozeznania powolania, tylko trzeba zajac sie soba jako OSOBĄ
A to dla susy specjalnie:

Cytat:
Objawienie chrześcijańskie zna dwa właściwe sposoby urzeczywistnienia powołania osoby ludzkiej — w jej jedności wewnętrznej — do miłości: małżeństwo i dziewictwo. Zarówno jedno, jak i drugie, w formie im właściwej, są konkretnym wypełnieniem najgłębszej prawdy o człowieku, o jego istnieniu „na obraz Boży”.

W następstwie tego płciowość, poprzez którą mężczyzna i kobieta oddają się sobie wzajemnie we właściwych i wyłącznych aktach małżeńskich, nie jest bynajmniej zjawiskiem czysto biologicznym, lecz dotyczy samej wewnętrznej istoty osoby ludzkiej jako takiej. Urzeczywistnia się ona w sposób prawdziwie ludzki tylko wtedy, gdy stanowi integralną część miłości, którą mężczyzna i kobieta wiążą się z sobą aż do śmierci. Całkowity dar z ciała byłby zakłamaniem, jeśliby nie był znakiem i owocem pełnego oddania osobowego, w którym jest obecna cała osoba, również w swym wymiarze doczesnym. jeżeli człowiek zastrzega coś dla siebie lub rezerwuje sobie możliwość zmiany decyzji w przyszłości, już przez to samo nie oddaje się całkowicie.

Ta całkowitość, jakiej wymaga miłość małżeńska, odpowiada również wymogom odpowiedzialnego rodzicielstwa, które będąc w rzeczywistości nastawione na zrodzenie istoty ludzkiej, przewyższa swą naturą porządek czysto biologiczny i nabiera w całej pełni wartości osobowych, a dla jej harmonijnego wzrostu konieczny jest trwały i zgodny wkład obojga rodziców.

Jedynym „miejscem” umożliwiającym takie oddanie w całej swej prawdzie jest małżeństwo, czyli przymierze miłości małżeńskiej lub świadomy i wolny wybór, poprzez który mężczyzna i kobieta przyjmują wewnętrzną wspólnotę życia i miłości, zamierzoną przez samego Boga23, która jedynie w tym świetle objawia swoje prawdziwe znaczenie. Instytucja małżeństwa nie jest wynikiem jakiejś niesłusznej ingerencji społeczeństwa czy władzy, ani zewnętrznym narzuceniem jakiejś formy, ale stanowi wewnętrzny wymóg przymierza miłości małżeńskiej, które potwierdza się publicznie jako jedyne i wyłączne, dla dochowania w ten sposób pełnej wierności wobec zamysłu Boga Stwórcy. Wierność ta, daleka od krępowania wolności osoby, zabezpiecza ją od wszelkiego subiektywizmu i relatywizmu i daje jej uczestnictwo w stwórczej Mądrości.
Małżeństwo — komunią między Bogiem i ludźmi

12. Komunia miłości pomiędzy Bogiem i ludźmi, stanowiąca zasadniczą. treść Objawienia i doświadczenia wiary Izraela, znajduje swój wymowny wyraz w przymierzu oblubieńczym zawartym pomiędzy mężczyzną i kobietą.

Stąd też główny przekaz Objawienia: „Bóg miłuje swój lud”, zostaje wypowiedziany również żywymi i konkretnymi słowami, poprzez które mężczyzna i kobieta wyrażają swoją miłość małżeńską. Więź ich miłości staje się obrazem i znakiem Przymierza łączącego Boga z Jego ludem24. I ten sam grzech, który może zranić przymierze małżeńskie, staje się obrazem niewierności ludu wobec swego Boga; bałwochwalstwo jest prostytucją25, niewierność jest cudzołóstwem, nieposłuszeństwo wobec prawa jest odrzuceniem miłości oblubieńczej Pana. Jednakże niewiemość Izraela nie niszczy odwiecznej wierności Pana, a zatem miłość Boża zawsze wierna staje się wzorem więzów wiernej miłości, jakie powinny łączyć małżonków26.
Jan Paweł II Familiaris Consortio - adhortacja apostolska
[link widoczny dla zalogowanych]


Cytat:
Owa komunia małżeńska ma swoje korzenie w naturalnym uzupełnianiu się mężczyzny i kobiety, i jest wzmacniana przez osobistą wolę małżonków dzielenia całego programu życia, tego, co mają i tego, czym są. Stąd taka komunia jest owocem i znakiem potrzeby głęboko ludzkiej. Jednakże w Chrystusie Panu, Bóg przyjmuje tę potrzebę ludzką, potwierdza ją, oczyszcza i podnosi, prowadząc ją do doskonałości w sakramencie małżeństwa. Duch Święty, udzielony podczas uroczystości sakramentalnej, użycza małżonkom chrześcijańskim daru nowej komunii, komunii miłości, która jest żywym i rzeczywistym obrazem tej najszczególniejszej jedności, która czyni z Kościoła niepodzielne Ciało Mistyczne Chrystusa Pana.

Dar Ducha jest życiowym przykazaniem dla małżonków chrześcijańskich, a zarazem podnietą, by z każdym dniem zmierzali ku coraz głębszej więzi pomiędzy sobą na każdym poziomie: na poziomie związku ciał, charakterów, serc, umysłów i dążeń, związku dusz47, ukazując w ten sposób Kościołowi i światu nową komunię miłości jako dar łaski Chrystusowej.

to samo źródło
[link widoczny dla zalogowanych]

Cytat:
JERZY SZYRAN OFMConv
Małżeństwo





W biblijnym opisie stworzenia człowieka zawiera się idea jedności dwojga pierwszych ludzi, którzy z woli Stwórcy stali się pierwszym w dziejach ludzkości małżeństwem. Wyraża się to w tym, że człowiek stworzony z miłości, został obdarzony miłością i zdolnością kochania, stąd też owo pragnienie kochania i bycia kochanym staje się w jego życiu motywem przewodnim jego działań, zarówno w odniesieniu do Boga, jak i bliźnich.

Samotny człowiek (Adam) potrzebuje właściwej dla siebie pomocy i Bóg daje mu odpowiednią pomoc – Kobietę (Ewę). Dar ten dany mężczyźnie w sposób bezinteresowny, musi być przez niego właściwie odebrany. Dzięki daniu siebie – kobiety i odebraniu jej przez mężczyznę, kobieta odnajduje swoją tożsamość jako samą siebie – odnajduje siebie we własnym darze oraz w przyjęciu tak, jak chciał Stwórca, czyli „dla niej samej”. Jej człowieczeństwo i kobiecość przyjęte przez mężczyznę zostają zabezpieczone w swojej godności i otwierają się do nowego dawania siebie, z coraz większą intensywnością, w miarę jak zostają przyjmowane i odbierane. Owa wzajemność daru i przyjęcia oznacza, że kobiecość realizuje się w męskości, w relacji do mężczyzny, zaś męskość może stawać się w relacji do kobiety.

Przyjęcie mężczyzny przez kobietę tworzy swoistą dwujednię karmiącą się miłością, która jest echem boskiej trójjedni, której życiem także jest miłość. Małżeństwo więc należy do rzeczywistości pierwotnych, których źródłem jest sam Bóg. Wszelkie próby sprowadzenia związku małżeńskiego do umów między partnerami czy też szukania jego źródeł w kulturze i tradycji są chybione, bowiem instytucja małżeństwa swoje istnienia zawdzięcza Bogu i ma charakter boski. „Bóg jest miłością” (1J 4,, dlatego stwarzając człowieka na swój obraz i podobieństwo, wpisuje w jego serce zdolność kochania i odpowiedzialność za tę miłość. Miłość jest zatem podstawowym i wrodzonym powołaniem każdej istoty ludzkiej. Chrześcijaństwo zna dwa sposoby wyrażania tego powołania do miłości: małżeństwo i dziewictwo.

Wyraz małżeństwo składa się w języku polskim z dwóch słów: mał – umowa i żena – żona, czyli jest to uroczyste wzięcie żony na mocy umowy pomiędzy stronami. Umowa ta zawarta wobec Boga podnosi małżeństwo do wysokiej rangi i sprawia, że podjęte w nim zobowiązania stają się łatwiejsze i nabierają nadprzyrodzonej wartości.

Siłą wiążącą dwojga ludzi jest miłość, która swe źródło ma przede wszystkim w Bogu, gdyż to On jest samą Miłością. Człowiek zaś partycypuje w miłości Bożej, próbując ją tylko nieudolnie naśladować. Jednak Bóg swoją łaską podtrzymuje go i pod jej wpływem dokonuje w człowieku radykalnego przeobrażenia, sprawiając, że człowiek wychodzi ze swego „ja” i zmierza ku drugiemu „ty”. Jak już zostało wspomniane człowiek jest stworzony z miłości i do realizacji tejże miłości został powołany w samym akcie stwórczym. Zdolność bowiem kochania została dana człowiekowi w jego naturze, i jak Adam szukał właściwej dla siebie pomocy, tak każdy człowiek szuka właściwego dla swej płci towarzysza życia. Tylko życie dla drugiego, obdarzanie drugiej ludzkiej istoty miłością sprawia, że człowiek rozwija się, osiągając swoją pełnię, naznaczoną przez Boga. Na tej podstawie można podjąć próbę zdefiniowania tejże, niby prostej, lecz jednak skomplikowanej siły, która skłania człowieka do zmierzania ku drugiej, podobnej mu istocie. Cechą wspólną wszystkich istniejących definicji miłości jest: dążenie do zjednoczenia (vis unitiva et concretiva). Owa siła jednocząca zachowuje jednak istniejące różnice dwojga osób (Unio est aliquorum distinctorum), albo innymi słowy, by stać się jednością, trzeba pozostać dwojgiem. Miłość jednocząca dwie osoby pozostawia je autonomicznymi i wolnymi w swoim działaniu, a siła sprawcza miłości unifikuje je tak ściśle, że stanowią jedno, nie w sensie bytowym, lecz duchowym.

Miarą miłości dojrzałej jest istnienie dla innych – jest to główny wskaźnik i miara dojrzałości człowieka do obdarzenia drugiej osoby miłością. Tylko taka miłość może sprawić, że druga osoba będzie przez nią realizować siebie. Osoba ludzka bowiem poprzez zbliżanie się do Boga-Miłości staje się pełniejszą osobą, zaś obdarzając tą miłością inne osoby jeszcze bardziej upodabnia się do Stwórcy.

Do miłości małżeńskiej dochodzi się etapami. Nie przychodzi ona do człowieka w gotowej formie, lecz powoli dojrzewa, przechodząc sobie właściwe stadia rozwoju. Pierwszym „dalekim echem” miłości jest koleżeństwo, które istotnie różni się od przyjaźni i sympatii. Sympatia bowiem angażuje sferę wzruszeniowo-afektywną człowieka, zaś od przyjaźni odróżnia się brakiem wewnętrznego głosu, który mówi „chcę twojego dobra”, tak jakby chodziło o mnie samego. Ludzie kolegują się, ponieważ obiektywne uwarunkowania postawiły ich sobie na tej samej drodze. Drugim etapem jest przyjaźń, gdzie w grę wchodzi pewne zaangażowanie w dobro drugiego człowieka, chęć sprawienia, by tamten był szczęśliwy. I w końcu trzecim etapem, gdzie do głosu dochodzą uczucia jest sympatia. Angażuje ona całą sferę uczuciową człowieka, lecz i ona musi przejść swoistą metamorfozę, by przejść do właściwej miłości, która jest wyborem tej konkretnej osoby. Każdy bowiem obiekt ludzkiej miłości musi być uprzednio poznany, by móc zostać przez niego pokochany. Dlatego tak istotnym elementem dochodzenia od sympatii do miłości oblubieńczej jest okres wzajemnego poznawania się, zwany potocznie „chodzeniem ze sobą”.

Ludzka miłość swoje uwieńczenie znajduje we wzajemnym ślubowaniu sobie wierności i jedności. Miłość ta charakteryzuje się następującymi cechami.

Miłość małżeńska musi być ludzka, czyli obejmować całego człowieka ze wszystkimi jego elementami (duch, intelekt itd.). Człowiek jako jedność psychofizyczna, oprócz tego, co widzialne, nosi w sobie całe bogactwo świata wewnętrznego, niewidzialnego dla zmysłów. Chodzi o bogactwo jego intelektu, życia emocjonalnego, wartości duchowych i każda z tych sfer domaga się odpowiedniego dla siebie aktu miłości, a więc dobra, by mogła rozwijać się w sobie właściwym kierunku. Jeśli więc mąż ograniczy swą miłość tylko do sfery fizycznej, nie tylko zuboży swą żonę jako człowieka, ale przede wszystkim pozostanie w relacjach z nią na najniższej płaszczyźnie i nigdy nie będzie w stanie prawdziwie jej pokochać, jako całego człowieka.

Miłość musi być wierna i wyłączna, a więc jakoś przypieczętowana w obliczu wyższej niż człowiek instancji. Przez sakrament małżeństwa miłość między dwojgiem ludzi zostaje włączona w miłość, którą Chrystus w sposób nieodwołalny miłuje Kościół. Wierność i wyłączność są rękojmią, że świątynia Ducha Świętego, którą są ciała małżonków, nie zostanie zbezczeszczona. Dzięki tej rękojmi małżonkowie na wzór Kościoła stanowią jedność, czyli prowadzą życie według Ducha, który jednoczy wszystkie dzieci Kościoła przez sakrament chrztu. Owa konsekracja chrzcielna uzdalnia człowieka do jedności według Ducha, a wzmocniona działaniem łaski sakramentalnej w sakramencie małżeństwa sprawia, że małżonkowie są sobie wierni aż do śmierci.

Małżonkowie tworzą swoistą komunię osób (communio personarum). Człowiek już nie jest inny niż otaczający go świat, jak podawała Księga Rodzaju (por. Rdz 2,18-24), lecz ma wokół siebie podobne sobie istoty i spośród nich wybiera sobie „pomoc”. Biorąc ją czyni z siebie dla niej bezinteresowny dar, który sprawia, iż oboje wchodzą w swoistą relację, którą można określić mianem wspólnoty osób. Jednak nie jest to wspólnota w powszechnym rozumieniu, gdyż communio jest wyrażeniem o wiele bogatszym niż tylko pewna koegzystencja, wyraża bowiem pewien sposób bycia i działania osób. Wzajemna miłość małżonków sprawia, że owo communio dąży do wspólnego celu, realizacji zadań postawionych przez Boga i wynikających z przymierza małżeńskiego. Jedność małżeńska czerpie swoje źródła z oblubieńczej miłości Chrystusa do Kościoła (por. Ef 5,21-33). Relacja Chrystusa do Kościoła jest relacją miłości – bezinteresownego daru posuniętego aż do heroizmu krzyża, na którym dokonało się zbawienie Kościoła-Oblubienicy. Chrystusa wydał siebie za Kościół, by go zbawić i przywrócić mu utraconą godność. Małżonkowie oddając się sobie we wzajemnym darze, składają swoistą ofiarę z siebie samych – oddają się sobie wzajemnie, w jakimś tajemniczym poddaniu (por. Ef 5,21), które jest czymś zupełnie innym od posłuszeństwa niewolników czy dzieci. Z tej tajemnicy wynika, że zawiera ona następujące idee:

– wyłączenie z tego wszystkiego, co powszechne i zwykłe;

– wyniesienie do sfery nadprzyrodzonej;

– podziw dla tego, co nadprzyrodzone;

Idee te pociągają ze sobą konsekwencje w życiu codziennym pary małżeńskiej:

– codzienność życia małżeńskiego: wszystkie czyny, gesty, rozmowy przestają być „ludzkie”, a zostają przepojone mocą z wysoka (por. Ga 2,20);

– małżonkowie pozostają we wzajemnym oczarowaniu sobą, czego nie odczuwali przed zawarciem związku;

– podstawą tej jedności jest miłość, jaką Chrystus obdarzył raz na zawsze swój Kościół.

Miłość małżonków ukazana jest więc w nauczaniu Pawłowym jako przebóstwiony związek, oparty na miłości ofiarnej, wiernej i płodnej – takiej, jaką miłością Chrystus darzy swoją Oblubienicę-Kościół.

Jedność, którą małżonkowie czerpią ze wzoru jedności Chrystusa z Kościołem, pozwala im trwać w nierozerwalnym związku. Chrystus bowiem odwołując się „do początku” (por. Mt 18,4) przypomina, że małżeństwo z woli Stwórcy jest nierozerwalną jednością. Nauka ta płynie, jak podkreśla św. Paweł, z jedności i miłością jaką Chrystus darzy swój Kościół aż po drzewo krzyża. Tylko bowiem w kontekście krzyża można zrozumieć sens nierozerwalności małżeństwa. Małżeństwo zawarte w obliczu Boga musi nieustannie być całkowitym darem miłości, która pozwala się nawet krzyżować, poprzez stracone nadzieje, niewierność, brak zrozumienia. Małżeńskie „tak” czerpie swoją siłę z Chrystusowego „tak’ nie cofającego się nawet przed „szaleństwem’ dobrowolnej śmierci za Kościół, który jest Jego oblubienicą na zawsze.

Jedność i nierozerwalność małżeństwa płynąca z miłości oblubieńczej Chrystusa do Kościoła czyni także małżeństwo znakiem sakramentalnym. Każdy bowiem sakrament odczytuje się w potrójnym kluczu: jako znak wspominający (signum rememorativum), uobecniający (signum representativum) i zapowiadający (signum prognosticum). W tym kontekście małżeństwo jawi się jako:

– pamiątka wielkich dzieł Bożych, o których z łaską Bożą małżonkowie mają świadczyć wobec swoich dzieci;

– uobecnienie, czyli daje łaskę, by małżonkowie wprowadzali w życie miłość, która przebacza i darzy odkupieniem;

– zapowiedź przyszłego spotkania z Chrystusem.

Sakramentalność małżeństwa włącza małżonków w nadprzyrodzony porządek zbawienia, stąd też małżeństwo przestaje być instytucją prawną, lecz postrzega się je jako sposób uświęcenia i dojścia do pełni zbawienia. Sakramentalne „tak” wypowiedziane przez małżonków w dniu zaślubin staje się źródłem łaski i wezwaniem, któremu małżonkowie mocą tylko swojej miłości nie byliby w stanie sprostać. Dlatego właśnie Chrystus podnosi ów związek do rangi sakramentu i sam wchodzi w miłosną relację każdej pary małżeńskiej.

Miłość małżeńska jest też pełna. Dzieli bowiem wszystkie problemy codziennego życia, od finansów aż po małżeńskie łoże, poprzez wspólnotę stołu, wychowanie dzieci, dzielenie wszystkich trudów. Miłość jest umiejętnością wsłuchania się w potrzeby i sprawy drugiego człowieka (empatia). Polega to na słuchaniu drugiego człowieka biorąc pod uwagę jego niepowtarzalny świat, jego historię, wychowanie, jego sposób patrzenia na otaczającą rzeczywistość i siebie, jego osobowość, jego potrzeby i sytuację obecną. Taka miłość jest zdolna wczuć się i zrozumieć, co dla danej osoby znaczy ból, radość, przyjaźń, nadzieja, lęk, itd. Na tym polega miłość dotykająca wszystkich spraw codzienności.

Miłość małżeńska odznacza się też płodnością, czyli jest nastawiona na potomstwo. Współżycie seksualne małżonków jest wyrazem ich wzajemnej miłości oraz miłości rodzicielskiej, gdyż staje się ona miejscem przekazywania życia. Słowo „płodna” rozumie się w tym miejscu jako miłość nie ograniczoną żadnymi sztucznymi środkami trwale czy też czasowo obezpładniającymi. Jedynym sposobem regulacji poczęć są naturalne metody, wypływające z biologicznego rytmu płodności kobiety. Naturalne metody regulacji w myśl słów Jana Pawła II stanowią „akceptację cyklu osoby, to jest kobiety, a co za tym idzie akceptację dialogu, wzajemnego poszanowania, wspólnej odpowiedzialności, panowania nad sobą. Przyjęcie cyklu i dialogu oznacza następnie uznanie charakteru duchowego i cielesnego zarazem komunii małżeńskiej, jak również przeżywanie miłości osobowej w wierności, jakie ona wymaga” (Jan Paweł II, Adhortacja „Familiaris consortio”, O zadaniach rodziny chrześcijańskiej w świecie współczesnym, Watykan 1981, nr 32).

Naturalne metody regulacji poczęć, dane nam przez Stwórcę, pozwalają małżonkom na wzajemne okazywanie sobie miłości w sposób odpowiedzialny za życie, którego poczęcia mogą stać się sprawcami. Szanuje ich godność jako osób, a jednocześnie zmusza do panowania nad sobą. Ludzie pobierając się, muszą patrzeć na siebie integralnie, gdyż człowiek to nie tylko sfera intelektualna, duchowa czy fizyczna, ale całość (compositum). Wszystkie te sfery są ze sobą połączone i każda z nich domaga się dowartościowania w sobie właściwy sposób. W relacjach seksualnych zaangażowany jest cały człowiek i przez takie czy inne działania, niezgodne z jego naturą, można wyrządzić mu ogromną szkodę w sferze ducha czy psychiki.

Spotkanie z Bogiem w komunii małżeńskiej i pomiędzy samymi małżonkami, można przedstawić za pomocą wizji trzech ołtarzy. Pierwszym z nich jest ołtarz eucharystyczny, gdzie małżonkowie spotykają się na modlitwie, słuchają słowa Bożego, jednają się z Bogiem i między sobą. W jedności z Chrystusem nowego wymiaru nabiera również wspólnota ich ciał, która staje się bezinteresowna i czysta. Drugim ołtarzem jest stół, przy którym małżonkowie spotykają się na wspólnym posiłku. Stanowi on wyraz więzi, jaka łączy dwoje kochających się osób oraz jest symbolem wszystkich spotkań, będących okazją do rozmowy, dzielenia się, wyjaśniania. Trzecim ołtarzem jest wspólne łoże, gdzie małżonkowie okazują sobie miłość oraz partycypują w akcie stwórczym Boga.

Urzeczywistnione cechy miłości małżeńskiej dają gwarancję, że rodzina szanująca je, sprosta wszystkim zadaniom, jakie postawi przed nią życie. W takim bowiem rozumieniu miłości małżeńskiej „my’, które będą stanowili małżonkowie, pozwoli im działać wspólnie, razem ponosząc wszystkie trudy i radości dnia codziennego.

Jerzy Szyran OFMConv

[link widoczny dla zalogowanych]

susa, czekam na odpowiedź:
komentarza do fragmentów Rdz, które podałam kilka postów wyżej, i do cytatów z dokumentów Kościoła
Kto się myli? Biblia, Dokumenty Kościoła (oficjalne) czy Ty? Jak uważasz?

pS i na koniec: gdyby ciało było brudne, paskudne, Jezus nie stałby się człowiekiem i nie oferował nam zmartwychwstania
czy wiesz, amsz swiadomosc, ze Twoje cialo w czasie ostatecznym zmartwychwstanie? ze bedziesz z nim zyc całą wiecznośc? tak, tak, tak Bóg kocha i ceni ludzkie ciało
Cytat:
KKK 998 Kto zmartwychwstanie? Wszyscy ludzie, którzy umarli: "Ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie życia; ci, którzy pełnili złe czyny na zmartwychwstanie potępienia" (J 5, 29) (Por. Dn 12, 2).

[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez kukułka dnia Sob 23:04, 27 Lut 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kukułka
za stara na te numery



Dołączył: 19 Gru 2006
Posty: 25854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:50, 27 Lut 2010    Temat postu:

edit: co do księgi rodzaju- podaj źródło interpretacji, link albo cos bo to co piszesz to bzdury jakieś
Powrót do góry
Zobacz profil autora
susa
posiadacz wiedzy tajemnej NPR



Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 1135
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 3:51, 28 Lut 2010    Temat postu:

kukułka napisał:
edit: co do księgi rodzaju- podaj źródło interpretacji, link albo cos bo to co piszesz to bzdury jakieś

Cytat:
W nauce na temat przekazu grzechu pierworodnego św. Augustyn wskazał na stosunek seksualny jako na „kanał” przekazu tego grzechu. Według tego teologa każdy akt seksualny odbyty po grzechu pierworodnym zawiera w sobie pożądliwość, która jako siła niemoralna i niepohamowana wymyka się kontroli rozumu i przez to staje się autonomiczna. Obecność tak rozumianej dysharmonii w akcie seksualnym, który jest równocześnie aktem prokreacyjnym wpływa na owoce aktu, którym jest dziecko. Dziecko rodzi się skażone grzechem pierworodnym poprzez grzeszny akt ludzki, dzięki, któremu zaistniało.


Cytat:
Przede wszystkim trzeba sobie jasno zdawać sprawę, że skutki grzechu pierworodnego dosięgły wszystkich wymiarów życia człowieka. Jednym z tych wymiarów, które zostały zakłócone jest relacja między mężczyzną a kobietą. Dziedzina życia seksualnego jako jedna z wielu uległa pewnej deformacji.


Cytat:
Grzech pierworodny wprowadził nieład w sferę przeżywania, zakłócił relację między mężczyzną a kobietą. Nie jest ona już taka, jaka była pierwotnie - „wzajemnym obdarowywaniem się osób”. Miłość została skażona, pojawił się egoizm, uprzedmiotowienie drugiego człowieka. Ta zaburzona relacja, mająca swoje korzenie w ludzkim duchu, wyraża się na zewnątrz poprzez ciało. Objawia się w wielu zachowaniach, także przez seksualność.

[link widoczny dla zalogowanych]

Cytat:
Ustalona dzięki pierwotnej sprawiedliwości harmonia, w której żyli, została zniszczona; zostało zerwane panowanie duchowych władz duszy nad ciałem 267 ; jedność mężczyzny i kobiety została poddana napięciom 268 ; ich relacje będą naznaczone pożądaniem i chęcią panowania 269 . Została zerwana harmonia ze stworzeniem; stworzenie widzialne stało się wrogie i obce człowiekowi 270 . Z powodu człowieka stworzenie "zostało poddane marności" (Rz 8, 20). Na koniec zrealizuje się wyraźnie zapowiedziana konsekwencja nieposłuszeństwa 271 : człowiek "wróci do ziemi, z której został wzięty" 272 . Śmierć weszła w historię ludzkości

KKK 400

Dlaczego bzdury, teoria,że grzech seksualny był przyczyną upadku pierwszych ludzi pojawiła się, ale nie została przyjęta przez Kościół. Jest tylko sferą domysłów.
A to, że po grzechu rozdarcie weszło w dziedzinę seksualności jest prawdą.

PS: Bardzo dziękuję za cytaty, potrzebuję czasu by je przemysleć.


Ostatnio zmieniony przez susa dnia Nie 3:53, 28 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kukułka
za stara na te numery



Dołączył: 19 Gru 2006
Posty: 25854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 6:45, 28 Lut 2010    Temat postu:

dlaczego bzdury? Sama piszesz że teoria została nieprzyjęta przez Kościół. To co z tego że się pojawiła? Poza tym nie trzeba być znawca żeby zobaczyć że ta teoria NIJAK nie wypływa z biblijnego tekstu i jest NADINTERPRETACJA. Po co cytujesz Knotza jako argument po swojej stronie? Albo uznajesz stronę faceta i traktujesz ja poważnie albo nie, a nie że wybierasz co Tobie pasuje, bo to jest niepoważne i w złym świetle stawia Ciebie i Twoje logiczne myślenie. A tymczasem Wojtyła to co? katechizm to co? Nie odpowiedziałas na moje proste pytanie: mylisz się Ty czy Kościół?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kukułka
za stara na te numery



Dołączył: 19 Gru 2006
Posty: 25854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 6:56, 28 Lut 2010    Temat postu:

poza tym cytat z Knotza wyrwałaś z całego kontekstu jego strony i jej wymowy. TAK SIĘ NIE ROBI! To oburza mnie podwójnie. Jako Twoja przeciwniczkę w dyskusji i jako filologa (piszę to po to, żebyś nie myślała, że jestem złośliwa-chodzi mi o merytoryczną rzetelność po prostu.)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
susa
posiadacz wiedzy tajemnej NPR



Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 1135
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 7:15, 28 Lut 2010    Temat postu:

Napisałam, że przy tej teorii nie będę się upierała. Bo wynika z domysłów, choć jest dość logiczna, faktycznie jest nadinterpretacją. A dowiedziałam się o niej ze strony Knotza, a prosiłaś bym podała źródło, gdzie to przeczytałam. Przeczytałam cały tekst Knotza i wybrałam to co najważniejsze.
Z tej strony miałam wiedzę na ten temat i napisałam co wiedziałam.

A co do pytania: wkleiłaś mi wiele materiałów do przeanalizowania, nie piszę pod wpływem impulsu chwili, muszę je spokojnie przeanalizować, przemyśleć, więc poczekaj z odpowiedzią.


Co do fragmentu to wybralam najważniejsze fragmenty, ale skoro chcesz, masz dłuzszy fragment. I skomentowałam to:tą teorię odrzucamy. Ale prawdą jest że skutkiem grzechu jest rozbicie w dziedzinie seksualności i to jest prawda.
Cytat:
Urząd Nauczycielski Kościoła nigdy nie zgodził się z tak zawężonym rozumieniem sposobu przekazu grzechu pierworodnego, koncentrując swoją uwagę nie na samym współżyciu seksualnym, ale na fakcie dziedziczenia natury ludzkiej z pokolenia na pokolenie. Taką myśl zawiera tekst stwierdzający, że grzech ten „pochodzi z grzechu rzeczywiście popełnionego przez jednego Adama i który przechodząc na wszystkich przez rodzenie, tkwi w każdym człowieku jako jego własny” . Pomimo prób innego sposobu wyjaśnienia przekazu grzechu dla wielu teologów interpretacja tradycyjna, odwołująca się do biologicznej drogi przekazu wydaje się najbardziej pewnym wyjaśnieniem jego pokoleniowego trwania.
Odrzucając jednoznacznie próbę traktowania samego stosunku seksualnego jako kanału przekazu grzechu możemy stwierdzić, że każda ludzka czynność (także i współżycie seksualne) jest związana z pewnym oddziaływaniem duchowym i psychicznym, które wpływa pozytywnie lub negatywnie na drugiego człowieka. Psychologia rzuca pewne światło na te mechanizmy psychologicznych zależności. Kobieta zraniona przez mężczyznę może zaszczepić w córce negatywne przesłanie o mężczyźnie i o seksualności, i ten zły wpływ matki przez całe lata odbija się, wręcz pasożytuje na relacji córki do mężczyzn, na jej życiu seksualnym . Widzimy więc, że rana emocjonalna zadana kobiecie przez mężczyznę może być przekazywana, dziedziczona przez jej dziecko. Nie mówimy, że to akt seksualny przenosi bezpośrednio te obciążenia. Widzimy jednak możliwość przekazu obciążeń duchowych i psychicznych poprzez oddziaływanie psychiki i ducha przekaziciela. Sfera seksualna człowieka jest bardzo delikatna, łatwo zbiera i ujawnia przeróżne napięcia, jakie rodzą się w człowieku — jest ich wyrazicielem. Dlatego może stać się znakiem i wyrazem wielkiej radości jak i strasznego cierpienia.

Próbując opisać wpływ grzechu pierworodnego na seksualność człowieka należy być szczególnie roztropnym. W historii pojawiło się wiele błędnych opinii, które przeszkadzały w przyjęciu tej nauki, tak aby jej znajomość pomagała w mądrym przeżywaniu seksualności. Przede wszystkim trzeba sobie jasno zdawać sprawę, że skutki grzechu pierworodnego dosięgły wszystkich wymiarów życia człowieka. Jednym z tych wymiarów, które zostały zakłócone jest relacja między mężczyzną a kobietą. Dziedzina życia seksualnego jako jedna z wielu uległa pewnej deformacji. Obecność w każdym człowieku skutków grzechu pierworodnego nie oznacza, że w ludzkim organizmie jest jakaś dziedzina czy sfera niestworzona przez Pana Boga i z tego powodu wyłączona spod wpływu jego łaski, z założenia nie dobra, niemożliwa do zaakceptowania. Zanim zaczniemy się zastanawiać nad problemami jakie rodzi sfera seksualna trzeba pamiętać, że podstawową intuicją chrześcijańską jest przeświadczenie, że Bóg bardzo dobrze stworzył człowieka, w tym także jego popęd seksualny. „A Bóg widział, że było (...) bardzo dobre” (Rdz 1,31). Z faktu stworzenia człowieka przez Boga trzeba wyciągnąć wniosek, że pragnień seksualnych, podnieceń, przeżywanej namiętności nigdy nie można traktować jako zła, także i po grzechu pierworodnym. Zmysłowość, z właściwym dla niej pragnieniem intensywnej przyjemności, jest zaplanowana i stworzona przez Boga. Przyjmując takie założenie staje się jasne, że widząc w sobie istnienie naturalnych poruszeń, pobudzeń i namiętności w sferze seksualnej nie można w nich dopatrywać się grzechu (a tym samym potępić) . Grzech pierworodny nie zdeformował ludzkiej natury tak, aby jej cechy konstytutywne przestały nagle mieć wartość. Grzech pierworodny wprowadził nieład w sferę przeżywania, zakłócił relację między mężczyzną a kobietą. Nie jest ona już taka, jaka była pierwotnie - „wzajemnym obdarowywaniem się osób”. Miłość została skażona, pojawił się egoizm, uprzedmiotowienie drugiego człowieka. Ta zaburzona relacja, mająca swoje korzenie w ludzkim duchu, wyraża się na zewnątrz poprzez ciało. Objawia się w wielu zachowaniach, także przez seksualność. Nie poprzez jakiś inny, gorszy rodzaj podniecenia czy rozbudzenia seksualnego, ale poprzez inne przeżywanie tych uniwersalnych, wszechludzkich reakcji, nadanie im innego, zafałszowanego znaczenia, pokrętnej interpretacji. Nagość ciała, seksualność, współżycie seksualne, podniecenie pozbawione czystości duchowej nie oznaczają już tego samego, nie komunikuje tej samej duchowej głębi. Teologiczny termin „pożądanie” próbuje nazwać tę zakłóconą relację do drugiego człowieka. Utarło się potocznie, że wyraża on tylko krytykę samej reakcji seksualnej, ale w myśl chrześcijańskiej wizji człowieka nie chodzi tylko o ciało, ale tak samo, a może nawet przede wszystkim, o stan ducha, który poprzez ciało pożąda, czyni drugiego człowieka przedmiotem egoistycznego zaspokojenia, zabiera mu wolność, nie respektuje granic, okłamuje. To właśnie owo duchowo-cielesne zakłócenie jest owocem grzechu pierworodnego, który wprowadził trudność w komunikacji między mężczyzną a kobietą, osłabił zdolność dzielenia się miłością, także za pomocą seksualności. Osłabił, zepsuł, ale nie unicestwił, nie zniszczył. Dlatego człowiek cały czas nosi w sobie zdolność kochania, choć w praktyce często nie udaje się mu dojrzale ją przeżywać i realizować. Realizm, który w spojrzeniu na aktywność seksualną dostrzega oprócz dobra, także egoizm człowieka sprawia, że Kościół nie może bezkrytycznie afirmować współżycia seksualnego, tak jakby ten sposób kontaktu między mężczyzną a kobietą niósł zawsze ze sobą czyste dobro, wyrażał zawsze autentyczną miłość. Świadomość ilości krzywd wyrządzonych za pomocą seksualności nie pozwala przyjąć tak optymistycznej wizji. Realistyczne spojrzenie chroniące Kościół przed naiwnością nie stoi w sprzeczności z szacunkiem dla seksualności i jej akceptacją.


[/quote]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna -> Gdy nie ma dzieci w domu, to... :)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 23, 24, 25 ... 86, 87, 88  Następny
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 23, 24, 25 ... 86, 87, 88  Następny
Strona 24 z 88

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
Regulamin