Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................
...........czyli seks bez antykoncepcji. Pytania, wątpliwości, stosowanie..........
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Jest tragedia - mąż kompletnie przeciwko npr
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna -> Gdy nie ma dzieci w domu, to... :)
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
KamilaAnia
pierwszy wykres



Dołączył: 26 Mar 2014
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:24, 30 Mar 2014    Temat postu: Jest tragedia - mąż kompletnie przeciwko npr

Dziewczyny, poradźcie coś, bo ja już nie daję rady. Codzienne kłótnie z mężem mnie wykończą.

Mój mąż... jest człowiekiem wierzącym i praktykującym jedynie dlatego, że ja go zachęcam, motywuję, namawiam. Często "nie chce mu się" nawet iść do Kościoła. A ja go proszę, jak dziecko. Ale wiara jest w moim życiu bardzo ważna i to taki aspekt, którego mu nie odpuszczę. Jesteśmy ze sobą 9. rok, zna mnie, zaakceptował całą mnie razem z moimi wierzeniami.

Przed ślubem poznał też npr i zgodził się na niego.

Ale w tym cyklu czas oczekiwania jest już taki długi... Mąż codziennie namawia mnie na gumki. Przedstawiam mu wszystkie argumenty, rozmawiamy. A on i tak swoje.

Nawet któregoś dnia go zapytałam: gdyby z jakiegoś powodu, np. zdrowotnego, mielibyśmy się już nigdy nie kochać, to czy dalej chciałby ze mną być? Odpowiedział, że tak, bo mnie kocha i dobrze mu ze mną żyć.

Podsumowując: ja jestem pewna, że wybierając npr dokonaliśmy dobrego wyboru. Z drugiej strony, boję się, strasznie się boję, że przez te ciągłe kłótnie zaczniemy się od siebie oddalać. Więc może lepiej zawalczyć o małżeństwo, ale schować zasady do kieszeni? Przecież małżeństwo polega też na poszukiwaniu kompromisów...

Poradźcie mi coś Smutny
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Edwarda
junior admin



Dołączył: 27 Lip 2006
Posty: 12488
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 20:35, 30 Mar 2014    Temat postu:

Może tu znajdziesz odpowiedź

http://www.naturalnemetody.fora.pl/font-color-darkblue-inne-problemy-z-npr-color,11/jak-przekonac-meza-do-npr,4662.html
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Acayra
nauczyciel NPR



Dołączył: 13 Lut 2014
Posty: 628
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:39, 30 Mar 2014    Temat postu:

Szkoda, że się kłócicie, zamiast spokojnie porozmawiać.

Na Twoim miejscu (i na wszelki wypadek podkreślam, że to moja prywatna opinia Wesoly) nie namawiałabym męża na chodzenie do kościoła, jeśli nie ma ochoty. Nie zmusisz do wiary, nie ma to najmniejszego sensu. Dbaj o swój rozwój duchowy, a mężowi pozostaw prawo do własnego wyboru.

Co do npr, musicie na spokojnie podyskutować. W mojej ocenie sprawa jest oczywista, jeżeli szanuje Ciebie i Twoje przekonania, musi zaakceptować npr. Ale masz rację, co do kompromisów. Musicie jakiś wypracować. Pytanie, na co jesteś w stanie się zgodzić w ramach takiego kompromisu?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
KamilaAnia
pierwszy wykres



Dołączył: 26 Mar 2014
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:45, 30 Mar 2014    Temat postu:

No właśnie już jesteśmy po wielu dyskusjach - on zna wszystkie moje argumenty, a ja wszystkie jego. Do tej pory akceptował, ale te dni oczekiwania go przerastają, i stąd te napięcia...

Nie wiem, czy jestem w stanie zgodzić się na gumki... (O antykoncepcji hormonalnej nawet mąż nie wspomina). Jak mogę zgodzić się na coś ze świadomością, że to wbrew moim przekonaniom?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Acayra
nauczyciel NPR



Dołączył: 13 Lut 2014
Posty: 628
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:00, 30 Mar 2014    Temat postu:

Jeżeli to wbrew Twoim przekonaniom, to sprawa jest oczywista. Nie musisz naginać swoich zasad. Jeżeli napięcie męża przerasta, to niech grzeszy sam, aby go rozładować; nie musi Ciebie ciągnąć za sobą i wymuszać ustępstwa niezgodne z regułami, których przestrzegasz.

Ale swoją drogą, niech nie przesadza; nie jesteśmy zwierzętami, którymi rządzi ślepy instynkt. Po to mamy intelekt, aby z niego korzystać i powściągnąć swoje żądze na trochę... Czekając na odpowiedni moment na seks okazuje Tobie szacunek; wymuszając/nakłaniając na łamanie Twoich zasad, moim zdaniem robi coś zupełnie innego - uprzedmiotawia Cię, a przecież nie o to w małżeństwie czy związku partnerskim chodzi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
micelka
za stara na te numery



Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 10110
Przeczytał: 3 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 22:08, 30 Mar 2014    Temat postu:

Spróbuj okazywać mu maksymalnie dużo czułości w tym okresie oczekiwania. Masaż, delikatne pieszczoty często pomagają przetrwać czas oczekiwania. Niektórzy radzą też spać nago-to też pozwala w jakiś sposób zaspokoić pragnienie bliskości z tą drugą połową.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iskra
za stara na te numery



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4562
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wlkp
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:58, 30 Mar 2014    Temat postu:

Acayra napisał:
Jeżeli napięcie męża przerasta, to niech grzeszy sam, aby go rozładować; nie musi Ciebie ciągnąć za sobą i wymuszać ustępstwa niezgodne z regułami, których przestrzegasz.

Jeśli jest się osobą silnie wierzącą, to jest coś takiego jak współodpowiedzialność za grzech Mruga


Ja z moim M nie mam problemu z npr, ale jeśli chodzi o wiarę i kościół to jest identycznie jak u Ciebie, KamilaAnia. Im więcej proszę tym bardziej się upiera. Już mnie to męczy, chodzę sama.
Nas też na początku męczyły długie okresy oczekiwania. Jeśli mogę coś doradzić, to takie rozmowy "gumki czy nie gumki w IIfazie" to najlepiej omawiać w okresie niepłodnym ,a w drugiej fazie tylko sobie wzajemnie przypominać "ustaliliśmy, ze jest tak i tak, oboje to zaakceptowaliśmy"
Niestety, zdaję sobie sprawę, że to porada na przyszłość, a nie na teraz Smutny
Powrót do góry
Zobacz profil autora
babajaga
za stara na te numery



Dołączył: 15 Lis 2013
Posty: 2645
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:22, 30 Mar 2014    Temat postu:

Nie wiem, jakie masz cykle, ale jeśli się korzysta z I fazy to ta druga jest do przeczekania i wytrzymania w oczekiwaniu na trzecią My tam się I nie boimy i korzystaliśmy. Wydaje mi się, że ważne jest żeby też okazywać czułość i to że ma się ochotę tylko trzeba przeczekać, no i jakieś pieszczoty bez szaleństw i mnóstwo pocałunków i może być fajnie.
Pamiętam jakoś w pierwszych miesiącach małżeństwa mąż proponuje pójście do kina - a ja mówię: daj spokój, do kina to w dni płodne możemy chodzić, a teraz wracamy już do domu

Nam o wiele łatwiej idzie czekanie na dni niepłodne niż czekanie do ślubu. Mąż jest bardziej cierpliwy niż jako narzeczony bywał.
No i polecam też wspólną modlitwę. To niesamowicie zbliża i daje jakiś taki wewnętrzny pokój i jedność. Dodam że mój wcale nie jest typem jakiegoś rozmodlonego oazowicza i przed ślubem to wcale nie było takie oczywiste, że codziennie będziemy się razem modlić.
A jeśli chodzi o chodzenie do kościoła, to może trzeba wyczaić jakąś fajniejszą mszę z dobrymi kazaniami itd?


P.S.Czy któraś z moderatorek mogłaby kopsnąć ten temat do nowego działu?


Ostatnio zmieniony przez babajaga dnia Nie 23:43, 30 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
KamilaAnia
pierwszy wykres



Dołączył: 26 Mar 2014
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 5:02, 31 Mar 2014    Temat postu:

babajaga napisał:
Nie wiem, jakie masz cykle, ale jeśli się korzysta z I fazy to ta druga jest do przeczekania i wytrzymania w oczekiwaniu na trzecią My tam się I nie boimy i korzystaliśmy. Wydaje mi się, że ważne jest żeby też okazywać czułość i to że ma się ochotę tylko trzeba przeczekać, no i jakieś pieszczoty bez szaleństw i mnóstwo pocałunków i może być fajnie.
Pamiętam jakoś w pierwszych miesiącach małżeństwa mąż proponuje pójście do kina - a ja mówię: daj spokój, do kina to w dni płodne możemy chodzić, a teraz wracamy już do domu

Nam o wiele łatwiej idzie czekanie na dni niepłodne niż czekanie do ślubu. Mąż jest bardziej cierpliwy niż jako narzeczony bywał.
No i polecam też wspólną modlitwę. To niesamowicie zbliża i daje jakiś taki wewnętrzny pokój i jedność. Dodam że mój wcale nie jest typem jakiegoś rozmodlonego oazowicza i przed ślubem to wcale nie było takie oczywiste, że codziennie będziemy się razem modlić.
A jeśli chodzi o chodzenie do kościoła, to może trzeba wyczaić jakąś fajniejszą mszę z dobrymi kazaniami itd?


P.S.Czy któraś z moderatorek mogłaby kopsnąć ten temat do nowego działu?


Do tej pory korzystaliśmy - w tym cyklu nie, bo akurat w I fazie byłam chora - i mąż to rozumiał, że niekoniecznie chce mi się kochać z gorączką, bólem itd itp.

I owszem - ja też jestem zdania, że jako ludzie powinniśmy być silniejsi niż nasze popędy. Ale jemu jest ciężko Smutny

Ale dzisiaj była pierwsza wyższa temperatura! Oby jeszcze dwie wyższe i niech się skończy ta chora sytuacja chociaż w tym cyklu - nad stałymi rozwiązaniami będę myśleć potem...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mamma
za stara na te numery



Dołączył: 24 Sty 2010
Posty: 7569
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Polska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:20, 31 Mar 2014    Temat postu:

Acayra napisał:
Jeżeli napięcie męża przerasta, to niech grzeszy sam, aby go rozładować; nie musi Ciebie ciągnąć za sobą i wymuszać ustępstwa niezgodne z regułami, których przestrzegasz.



co ty wypisujesz dziewczyno, to ma sobie kochankę znaleźć na te dni płodne?!

małżeństwo jest ważniejsze od npr i nie można współmałżonka do niego absolutnie zmuszać, można go przekonywać, można się modlić za niego, ale nic na siłę i jeśli mąż się na npr nie zgadza to żona nie ma grzechu, nawet o. Knotz o tym pisze [link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bakteria
za stara na te numery



Dołączył: 13 Lis 2007
Posty: 10180
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 10:43, 31 Mar 2014    Temat postu:

Ja jestem z tych, które szukają kompromisu, stawiając małżeństwo nad npr. Chodzi mi o to, że ważniejszy jest człowiek niż zasady, bo i Pan Bóg, i Kościół każą nam mądrze się kochać i to jest wymaganie od siebie nawzajem, ale nie zmuszanie. Jeśli macie się oddalić w tym stanie, ja bym rozważała kompromis. ALE TO MOJE ZDANIE
Rady Acayry nie rozumiem
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Busola
za stara na te numery



Dołączył: 08 Lis 2013
Posty: 4071
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lublin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:49, 31 Mar 2014    Temat postu:

to coś o wspóudziale w grzechu współmałżonka jest dla mnie bezdusznym, bezmózgowym tworem myślowym kogoś, kogo wyobraźnia poniosła. Ja mam sytuację podobną z npr i mężem, i trzęsie mnie jak pomyślę, że ktoś wykombinował, że seks w małżeństwie (czyli jedna z najbardziej jednoczących rzeczy) ma być tylko czymś, na co się wyjątkowo zgadzam!!
Ale to jest wyłącznie moja prywatna opinia.

Co do namawiania do chodzenia do kościoła, przez całe moje życie byłam świadkiem jak mama nawracała mojego tatę, który nie chodził i dotąd nie chodzi do kościoła. On sobie żył spokojnie zgodnie ze swoim sumieniem, a ona miała przez lata problem, z tym jego sumieniem była niepogodzona. Parę lat temu odpuściła, i obojgu na dobre to wyszło. A jedyne efekty jakie mama osiągnęła, to nastawienie córek do wspólnej modlitwy - zdecydowanie negatywne. Bo nam fundowała różne ciekawe sytuacje - czasem tak celowo, a czasem niezależnie od swojej woli nas wciągała w ten ich konflikt. W każdym razie jej namawianie nikomu nic dobrego nie przyniosło.
Ja sama ostatnio odkryłam, że chodzenie mojego męża do kościoła to częściowo efekt mojej presji. Nie żeby w ogóle nie chciał chodzić - ale różne sytuacje mogą sprawić, że się czuje zwolniony- a mnie nawet maleńkie dziecko nie "zwalniało". Więc jak ja odkryłam, że to moja presja, a on odkrył, że jej już nie ma, to jak idzie do szkoły w niedzielę, to nie idzie do kościoła.

Seks i wiara to dwie takie dziedziny w których nie ma kompromisów.

A jeśli są - bo tak naprawdę żyjąc w małżeństwie muszą być - to zawsze ktoś jest pokrzywdzony - kwestia tylko jak bardzo. Zauważam na swoim przykładzie i moich rodziców. W kwestii wiary lepiej dbać o siebie a współmałżonek niech troszczy się o siebie sam. Można się modlić za niego - ale niekoniecznie mu o tym mówić. A w kwestii seksu ustalić kompromis, że świadomością, że może nie zadowolić nikogo. Albo tylko jedną stronę. Smutny
Widzę po sobie, mimo, że nie obczajam katolickiej etyki, to jednak używanie gumek jest niestety niezgodne z moim sumieniem, i przeszkadzało mi to. I teraz wolę ryzykować, że nie wrócę do pracy (na tym mogę ucierpieć najbardziej ja - a potem moje rodzina z powodu moich stanów depresyjnopodobnych - spowodowanych siedzeniem za długo w domu).
A jeśli mąż się zgodził przed ślubem na coś - to warto mu o tym przypominać i wykorzystać to, że przed ślubem coś ustaliliście. Oprócz "normalnych" cykli będzie jeszcze całe mnóstwo sytuacji gdy będzie musiał czekać. Też warto mu o tym mówić. Choć sama widzę różnicę między obiektywną niemożnością uprawiania seksu (choroba, złe samopoczucie, ciąża), a między oczekiwaniem spowodowanym npr (kiedy oboje mogą i nawet chcą, ale jednocześnie ... nie mogą - "bo nie można") - to nie jest dla mnie obiektywne, tylko wymuszone i osobiście chciałabym umieć to olać - ale nie umiem.
KamilaAnia - współczuje i rozumiem, ale pomóc możesz sobie sama wynajdując jakiś dobry dla was obojga sposób na życie. A może nie dobry - tylko jedynie akceptowalny.

Ja akurat rozumiem radę Acayry. Chyba każdy kto ma taką sytuację i męża który nie jest skłonny do wstrzemięźliwości ma świadomość, że mąż i tak będzie grzeszył, albo z żoną i prezerwatywą, albo będzie się mastrubował, albo oglądał pornografię na internecie - więc tu nie ma wyboru dobrego. Przy czym te dwie ostanie rzeczy go od żony oddalą. Pewnie są jakieś wyjątki, i pewnie takie rzeczy nie dzielą się od razu. Ale jak mąż nie akceptuje wyborów żony to chętniej sięgnie po inne zastępcze rzeczy. I teraz trudne pytanie, co lepsze dla małżeństwa upieranie się przy swoich zasadach, czy postępowanie wbrew nim, "dla dobra" małżeństwa? Nie ma dobrej odpowiedzi niestety Smutny.


Ostatnio zmieniony przez Busola dnia Pon 11:03, 31 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
hermiona
za stara na te numery



Dołączył: 15 Mar 2008
Posty: 4082
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 10:56, 31 Mar 2014    Temat postu:

Acayra napisał:
Jeżeli napięcie męża przerasta, to niech grzeszy sam, aby go rozładować; nie musi Ciebie ciągnąć za sobą i wymuszać ustępstwa niezgodne z regułami, których przestrzegasz.




Biedactwo współczuję Ci sytuacji z mężem. Ja jestem zdania że jeśli rozmowy nie pomagają i mąż się upiera to trzeba iść na kompromis, bo moim zdaniem małżeństwo jest najważniejsze.

Nie znam się na jakichś zawiłościach czy to wtedy jest grzech jak się używa gumek w twojej sytuacji.
Ale ja bym się na Twoim miejscu modliła i rozmawiała z mężem o tym wciąż. I nie podążałabym radą cytowaną u góry.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
buba
za stara na te numery



Dołączył: 18 Lip 2010
Posty: 14379
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: śląskie i dolnośląskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:58, 31 Mar 2014    Temat postu:

Jola napisał:
Ja jestem z tych, które szukają kompromisu, stawiając małżeństwo nad npr. Chodzi mi o to, że ważniejszy jest człowiek niż zasady, bo i Pan Bóg, i Kościół każą nam mądrze się kochać i to jest wymaganie od siebie nawzajem, ale nie zmuszanie. Jeśli macie się oddalić w tym stanie, ja bym rozważała kompromis. ALE TO MOJE ZDANIE
Rady Acayry nie rozumiem


Zgadzam się z Jolą. Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
brain
za stara na te numery



Dołączył: 08 Kwi 2013
Posty: 2891
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:28, 31 Mar 2014    Temat postu:

chyba najbardziej wyprostowałoby sytuację to rozwiązanie, o którym pisała buba
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna -> Gdy nie ma dzieci w domu, to... :)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 1 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
Regulamin