Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................
...........czyli seks bez antykoncepcji. Pytania, wątpliwości, stosowanie..........
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Porody
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 45, 46, 47 ... 210, 211, 212  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna -> Ciąża
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Nastka55
znawca NPR



Dołączył: 06 Mar 2009
Posty: 454
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Suwałki
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:32, 15 Wrz 2010    Temat postu:

tak tak, od czytania tylko glowa boli Wesoly ja przed porodem tyle sie naczytalam ze balam sie porodu jak cholera Wesoly a wcale nie bylo tak zle jak sie spodziewalam, bylo nawet fajnie bo mam mile wspomnienia porodowe, a te czytanie to tylko sprawilo ze nawyobrazalam sie nie wiadomo czego Wesoly lepiej nie czytac a jesli juz to z umiarem Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Weronika
mistrz NPR-u



Dołączył: 27 Lip 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Śro 20:47, 15 Wrz 2010    Temat postu:

też miałam oksytocyne i dolargan i nie wiem co jeszcze ale dzieki oksytocynie w ogole cos ruszylo po dolarganie usypiałam miedzy skurczami wiec nie wiele pamietam...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nastka55
znawca NPR



Dołączył: 06 Mar 2009
Posty: 454
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Suwałki
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 8:15, 16 Wrz 2010    Temat postu:

mi w czasie porodu dali jeszcze kroplowke dozywiajaca Wesoly bo bylo mi slabo z glodu Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vanillka
z NPR za pan brat :P



Dołączył: 28 Sie 2008
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: śląskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 8:27, 16 Wrz 2010    Temat postu:

To też zależy co się czyta...
Ja przeczytałam "Urodzić razem i naturalnie" Ireny Chołuj, śledziłam fora poród domowy i dobry poród na gazecie i właśnie po to, żeby dać szansę wykazać się naturze, a nie lekarzom, zdecydowałam się na poród w domu.
I była to najlepsza decyzja, a sam dzień przyjścia na świat synka wspominam fantastycznie!
Polecam i wspomnianą książkę i fora, jako pozytywne przygotowanie do porodu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
szarotka
za stara na te numery



Dołączył: 08 Sty 2008
Posty: 2686
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 8:50, 16 Wrz 2010    Temat postu:

napisz vanillka coś wiecej o porodzie domowym - jak nie na forum to na pw proszę Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vanillka
z NPR za pan brat :P



Dołączył: 28 Sie 2008
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: śląskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:11, 16 Wrz 2010    Temat postu:

szarotka napisał:
napisz vanillka coś wiecej o porodzie domowym - jak nie na forum to na pw proszę Wesoly

Opiszę ogólnie mój poród, bo jeszcze nie zamieszczałam mojej relacji w tym wątku, a jak byś miała szarotko jakieś konkretne pytania odnośnie domowego to pisz, też chętnie odpowiem.

Termin z OM miałam wyznaczony na 14 czerwca, wszyscy wróżyli mi, że urodzę po terminie, bo pierwsza ciąża, bo chłopak (?), bo macica niereaktywna, a szyjka twarda jak kamień. Ja też nie czułam się w ogóle do porodu, zwłaszcza, że przez całą ciążę ani razu nie miałam żadnego skurczu, nie wiedziałam w ogóle jakie to uczucie i szczerze mówiąc czekałam na skurcze przepowiadające, a nie na poród Wesoly
W niedzielę 30 maja obudziłam się około 5 rano - nic dziwnego, bo w tych ostatnich miesiącach miałam już kłopoty ze spaniem i często właśnie tak się budziłam. Tyle tylko, że miałam jakieś dziwne uczucie w brzuchu, trochę jak tuż przed zbliżającym się okresem. Stwierdziłam, że pewnie się jakoś źle ułożyłam - też nic nowego na tym etapie ciąży - przeturlałam się na drugi bok i spałam dalej. Ale za chwilę znowu pobudka - to samo uczucie. Pomyślałam zatem, że to wyczekiwane skurcze przepowiadające, wreszcie. I zadowolona zasnęłam spokojnie. Kiedy trzeci i czwarty raz obudziło mnie to samo, pomyślałam, że sprawdzę czy "to coś" ma jakąś regularność. Wzięłam do łóżka budzik i spałam dalej. Kiedy się okazało, że budzę się dokładnie co 7-8 minut, poczułam lekkie podekscytowanie. Postanowiłam pójść do toalety, a potem wrócić do łóżka i spać, żeby nabrać sił, bo być może czeka mnie wkrótce ciężka robota. Tymczasem w toalecie obficie zalałam podłogę wodami płodowymi… Wtedy zrozumiałam, że to już nie są żarty Wesoly Podłogę mamy białą, więc mogłam bez problemu ocenić, że wody są czyste, czyli mogę zostać w domu. Obudziłam męża i zakomunikowałam mu krótko, że będziemy rodzić. Lekko zdezorientowany (była niedziela, 6 rano) zgodził się bez większych oporów.
Stwierdziłam, że o takiej porze nie wypada dzwonić do położnej Wesoly, ale wiedziałam, że skoro wody odeszły to nie mam co się już kłaść, bo trzeba rodzić. Już, teraz. Pokrzątałam się trochę po mieszkaniu, w międzyczasie zrobiła się 7.00. Skurcze miałam co 4-5 minut, ale takie całkiem przyjemne, jak podczas okresu. Zadzwoniłam do położnej, która powiedziała, że zje jeszcze śniadanie i przyjedzie mnie zobaczyć. W tym czasie radosnego oczekiwania postanowiłam umyć łazienkę. Dawno już nie robiłam tego tak precyzyjnie (pod koniec ciąży bałam się szorować podłogę w zakamarkach i inne trudno dostępne miejsca, żeby nie „narobić głupot”). Tym razem szorowałam wszystko, właziłam w każdą dziurę, robiąc tylko przerwy na skurcz.
Potem zabraliśmy się z mężem za przemeblowanie naszej sypialni celem umieszczenia w niej łóżeczka dziecięcego. Po skończonej robocie pomodliliśmy się jeszcze o dobry poród i przyjechała położna. Była 8.20 a ja byłam strasznie podniecona Wesoly
Okazało się, że szyjka jest zgładzona i rozwarcie na opuszek palca. Położna zapytała czy ma ze mną zostać. Zdecydowałam, że na razie nie jest mi potrzebna, umówiłyśmy się, że zadzwonię jak będę chciała, żeby przyjechała.
Mąż pojechał do sklepu i apteki po kilka rzeczy, a ja krzątałam się jeszcze po mieszkaniu, przygotowując potrzebne rzeczy, zaparzyłam też jeszcze jedną solidną porcję naparu z liści malin. Naparu nie zdążyłam już wypić, bo akcja nabrała tempa do tego stopnia, że nie w głowie mi było picie herbatek wspomagających skurcze macicy…
Około 11 zadzwoniłam do położnej z informacją, że muszę się już koncentrować na oddychaniu, żeby przetrwać skurcz i że bardzo chętnie się dowiem czy jest jakiś postęp w rozwieraniu. Po przyjeździe położnej okazało się, że mam rozwarcie na 4 cm. Pomyślałam, że nie jest źle. Wkrótce przyjechała też druga położna, bo u nas na Śląsku przy porodzie domowym są zawsze we dwie.
Nie zliczę chyba pozycji jakie proponowały mi położne i jakie przyjmowałam spontanicznie. Przed porodem jakoś tak mi się wydawało, że będę rodzić w łazience (dlatego ją tak szorowałam). Potem okazało się, że w łazience byłam bardzo krótko, głównie podczas korzystania z toalety. Najbardziej upodobałam sobie pozycję stojącą, opierając się o wysoki kuchenny blat. I tak sobie stałam, kołysząc biodrami i przestępując z nogi na nogę. Doskonale czułam jaki ten ruch miał wpływ na intensywność skurczów. Jak chciałam przez chwilę odetchnąć, to po prostu przestawałam kołysać biodrami – skurcz nadchodził później i był słabszy. Jak znów nabrałam sił to czując nadchodzący skurcz zaczynałam kręcić biodrami ósemki i od razu czułam jak skurcz przybiera na sile. Podczas skurczu intensywnie oddychałam, a pomiędzy piłam przez słomkę wodę podawaną przez położną i machałam radośnie do męża, który w pokoju oglądał wyścig Formuły 1. Byłam zaskoczona tym, że potrzebowałam tylko jego obecności, ale wolałam, jak siedział sobie tam w zasięgu mojego wzroku, niż jak próbował pomóc – a na szkole rodzenia ćwiczyliśmy tyle pozycji, masaże, podpieranie itd. Nie chciałam tego. Podczas skurczu wystarczało mi oddychanie, a „pomiędzy skurczami” trwało tak krótko, że cieszyłam się, że nie muszę się ruszać, nic mówić i nic robić Wesoly Druga położna w tym czasie wypisywała już wszystkie potrzebne dokumenty dla naszego synka - to dodawało mi nadziei na rychły koniec Wesoly
Około 17 zaczęłam już odczuwać skurcze parte. Po badaniu okazało się, że jest 9 cm i położne prosiły, żebym jeszcze powstrzymywała parcie i „wyoddychała” skurcze bez parcia. Z czasem potrzeba parcia była coraz silniejsza, więc położne poprosiły, żebym się położyła na boku, żeby trochę spowolnić te parte, zaczekać do pełnego rozwarcia. Rzeczywiście skurcze osłabły, były trochę rzadziej, poczułam ulgę. Po jakichś 20 minutach odpoczynku oznajmiły, że mam wstać, będziemy rodzić. Kiedy wstałam pojawiły się typowe skurcze parte, ale były dość rzadkie nieszczególnie mocne. Zaczęłam więc spacerować, oparta na ramieniu męża, żeby je wzmocnić. Po badaniu okazało się, że widać już główkę – mogłam dotknąć jej sama, ale jakoś nie chciałam, wolałam poczekać, aż dziecię będzie po tej stronie w całości. Niestety okazało się, że Mały jest ułożony twarzyczkowo (czyli rodził się twarzą do mojego spojenia łonowego), co prawdopodobnie spowolniło skurcze parte. Próbowaliśmy jeszcze jakiś czas, ale skurcze były ciągle „takie sobie”. Położne zdecydowały, że za długo już to trwa i przenosimy się do szpitala, gdzie w razie czego podadzą mi oksytocynę. Ale nie zdążyli Wesoly Wycieczka samochodem i spacer po schodach na drugie piętro w szpitalu spowodowały, że przy pierwszym skurczu zrobili mi ktg, przy drugim mąż pomógł mi przebrać się w koszulę nocną, a w trzecim skurczu partym urodziłam naszego Karolka. Była dokładnie 20.00. Potem trochę żałowałam, że nie pochodziłam po schodach u nas w domu, ale ufałam bardzo moim położnym i skoro one zdecydowały o przenosinach to nie protestowałam. Dostałam Młodego na brzuch – był taki piękny… Patrzył na nas takimi wielkimi granatowymi oczami. Szybciutko urodziłam też łożysko – w całości, więc wszystko ok. Potem Małego zabrali do ważenia, a mi jakiś ostatni gbur i ponurak zszywał krocze (bo oczywiśnie „nie było możliwości ochrony”, mimo że bardzo prosiłam, bo masowałam krocze w ciąży i w ocenie mojej położnej tkanki były bardzo elastyczne, a Młody nie był szczególnie wielki, cóż…). Na szczęście szybko dostałam Małego do karmienia – ten mały ssak ciągnął tak, jakby nic innego nie robił całe życie Wesoly Ten widok sprawił, że tak naprawdę nic innego nie było ważne…
Powrót do góry
Zobacz profil autora
szarotka
za stara na te numery



Dołączył: 08 Sty 2008
Posty: 2686
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 14:10, 16 Wrz 2010    Temat postu:

brzmi fajnie - przeraża mnie tylko cena Smutny no może nie tylko....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vanillka
z NPR za pan brat :P



Dołączył: 28 Sie 2008
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: śląskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:32, 16 Wrz 2010    Temat postu:

szarotka napisał:
brzmi fajnie - przeraża mnie tylko cena Smutny no może nie tylko....

Fakt, mnie też cena przerażała i też się zastanawiałam. Miałam wręcz wyrzuty sumienia, że tyle kasy za jakąś moją fanaberię... Ale z perspektywy czasu mówię z pełnym przekonaniem, że jest to warte swojej ceny.
Kolejny poród, jak Bóg da, też chciałabym w domu...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
walecznaS
Moderator



Dołączył: 26 Sty 2009
Posty: 11994
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 15:49, 16 Wrz 2010    Temat postu:

w sumie to taki poród nie do końca w domu Wesoly
A z tym szorowaniem łazienki - niezłe Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vanillka
z NPR za pan brat :P



Dołączył: 28 Sie 2008
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: śląskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:45, 16 Wrz 2010    Temat postu:

walecznaS napisał:
w sumie to taki poród nie do końca w domu Wesoly

No nie do końca, ale decydując się na poród w domu trzeba się liczyć z tym, że na dokładnie każdym etapie ciąży jak i samego porodu może się okazać, że niezbędny jest szpital. Do samego porodu tak naprawdę nie wiadomo czy wszystkie wyniki będą ok i czy się zakwalifikujesz albo czy np. nie odejdą zielone wody. I ja miałam tą świadomość. Nie mówię, że urodziłam w domu, tylko, że zdecydowałam się na poród domowy. Taka była nasza decyzja, a życie napisało swój scenariusz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
micelka
za stara na te numery



Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 10110
Przeczytał: 3 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 20:45, 16 Wrz 2010    Temat postu:

Pozazdrościć takiego porodu. Chyba też bym tak chciała, jeśli będę kiedyś drugi raz w ciąży, chociaż trochę się boję...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bakteria
za stara na te numery



Dołączył: 13 Lis 2007
Posty: 10180
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 11:59, 17 Wrz 2010    Temat postu:

vanillko - piękny opis Bardzo mnie rozbawiło radosne machanie do męża, który oglądał wyścig Mruga Podczas mojego porodu mieliśmy w pokoju telewizor i mój mąż z kolei oglądał mecz Mruga Ja sercem też bym chciała następnym razem rodzić w domu, ale po tym jak Witek miał 6 pkt i pomagali mu z oddechem... no chyba bałabym się o dziecko (nie o siebie). Ale pożyjemy, zobaczymy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Weronika
mistrz NPR-u



Dołączył: 27 Lip 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Sob 20:30, 09 Paź 2010    Temat postu:

Trzema słowy: poród lekki i przyjemny!! takiego życzę każdej z Was!!
obudziłam sie rano o 7 z chęcią na kupkę ale to nie kupka jednak lecz pierwszy skurcz poł godziny pozniej stały sie mocne co 5 min więc wybraliśmy sie do szpitala(klęłam jak szewc ze nie spakowałam sie wczesniej do konca) o 8 w szpitalu dowiedziałam sie że mam rozwarcie na 2,5 palca 3 skurcze potem dwa parte a przy nastepnych dwóch Judytka już była z nami:) Chwała Panu za położną odbierającą poród która mi mega pomogła i za lekarke zszywającą mnie która mi wszystkiego nie zaszyła. Judytka dostała 10 pkt a ja pochwały że jestem taka drobna a mam świetne warunki do rodzenia:)
Aha dodam jeszcze że dzień wcześniej umyłam okno:) wykonałam ćwiczenia rozciągające i duuużo chodziłam.Przy porodzie pomagał mi mój najukochańszy mąż który dał mi największe szczęścia na świecie Kamilka a teraz Judytkę...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mrówka
posiadacz wiedzy tajemnej NPR



Dołączył: 05 Mar 2008
Posty: 973
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 20:46, 09 Paź 2010    Temat postu:

wow! Gratulacje!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nastka55
znawca NPR



Dołączył: 06 Mar 2009
Posty: 454
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Suwałki
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 8:34, 10 Paź 2010    Temat postu:

super lekki poród, zazdroszczę Wesoly no i gratulacje raz jeszcze
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna -> Ciąża
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 45, 46, 47 ... 210, 211, 212  Następny
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 45, 46, 47 ... 210, 211, 212  Następny
Strona 46 z 212

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
Regulamin