Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................
...........czyli seks bez antykoncepcji. Pytania, wątpliwości, stosowanie..........
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Porody
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 147, 148, 149 ... 210, 211, 212  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna -> Ciąża
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
koszatniczka
za stara na te numery



Dołączył: 19 Lut 2013
Posty: 6853
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 9:18, 15 Wrz 2014    Temat postu:

mi się ten "eksperyment" wydawał zupełnie bez sensu. Jest tak jak piszesz Ewciu - taki zupełnie "wyizolowany" a przecież to nie tylko o ból chodzi, ale też czasem o strach, o fizjologię, o motywację...

Poród to w końcu nie tylko ból - czy mylę sie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justek
za stara na te numery



Dołączył: 08 Lut 2010
Posty: 9498
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 9:33, 15 Wrz 2014    Temat postu:

Ja też się z Wami zgadzam że pokazuje się w ten sposób tylko ból. Jak dla mnie mega przesadzony bo ja takiego bólu nie miałam a przynajmniej go nie pamiętam (dzięki za koktajl hormonalny matki natury ). Z drugiej strony taki eksperyment jest potrzebny ale dla mężczyzn przynajmniej części którzy twierdzą że kobiety są słabe i w ogóle niższej klasy... a urodzić a co to takiego?! Dopiero współcześni mężczyźni doceniają kobiety a wcześniejsze pokolenia? Takie eksperymenty pokazują "drugą stronę medalu". Ja i tak jestem pewna że to pomysł kobiety był, która z Was nie mowila "Każdy facet powinien przeżyć jeden poród i jedną porządną @" a skoro nauka daje już nam taką możliwość to czemu nie wprowadzić to w czyn? Mruga
Powrót do góry
Zobacz profil autora
koszatniczka
za stara na te numery



Dołączył: 19 Lut 2013
Posty: 6853
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:03, 15 Wrz 2014    Temat postu:

a tak z innej beczki

[link widoczny dla zalogowanych]

skusiła sie któraś? Hyhy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justek
za stara na te numery



Dołączył: 08 Lut 2010
Posty: 9498
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:38, 15 Wrz 2014    Temat postu:

Koszatniczka, smacznego
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gam
za stara na te numery



Dołączył: 22 Sie 2006
Posty: 5086
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 11:44, 15 Wrz 2014    Temat postu:

To kanibalizm Yellow_Light_Colorz_PDT_31 Yellow_Light_Colorz_PDT_29 Yellow_Light_Colorz_PDT_38
Powrót do góry
Zobacz profil autora
babajaga
za stara na te numery



Dołączył: 15 Lis 2013
Posty: 2645
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:47, 15 Wrz 2014    Temat postu:

A jakaś propozycja "podania"?
Proponuję na przystawkę przegryźć pępowinę...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ika
junior admin



Dołączył: 01 Lip 2010
Posty: 15304
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:49, 15 Wrz 2014    Temat postu:

W tabletkach to się robi Oglądałam o tym program na tlc. To się gotuje, potem suszy i ściera na drobny pył i przerabia na tabletki i potem dostajesz pudełko tabletek z twojego łożyska i sobie jesz codziennie jedną przez miesiąc
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisc
za stara na te numery



Dołączył: 23 Maj 2013
Posty: 2359
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:53, 15 Wrz 2014    Temat postu:

Ja czasem coś przeczytam na forum, nakręcę się, że nie dam rady, a jak wystąpi jakiś niepokojący objaw, nagle jakiś ból, sam poród nie wiem co i jak... a potem pomyślę, że kiedyś kobiety rodziły bez wiedzy, bez netu, to w końcu coś naturalnego jest... Pewnie zanim zajdę w ciążę to się obkuję wiedzą (tylko które źródła najpewniejsze?)
Nie wiem, czy tylko ja mam takie schizy:P
Powrót do góry
Zobacz profil autora
buba
za stara na te numery



Dołączył: 18 Lip 2010
Posty: 14379
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: śląskie i dolnośląskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:31, 15 Wrz 2014    Temat postu:

Lisc - polecam portal Medycyny Praktycznej. Mruga
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justek
za stara na te numery



Dołączył: 08 Lut 2010
Posty: 9498
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:11, 15 Wrz 2014    Temat postu:

Liść polecam NIC nie czytać! Bynajmniej nie z internetu. Ja mam książkę "W oczekiwaniu na dziecko" to jedyne co czytałam oprócz forum oczywiście Mruga to dla mnie były pewne źródła wiedzy. O wujku Google nawet lepiej nie myśleć!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Polly
za stara na te numery



Dołączył: 30 Maj 2012
Posty: 4566
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:22, 15 Wrz 2014    Temat postu:

Lisc, w kluczowym momencie będziesz wiedziała co i jak, wtedy się działa automatycznie Mruga
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisc
za stara na te numery



Dołączył: 23 Maj 2013
Posty: 2359
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:47, 17 Wrz 2014    Temat postu:

Oj Polly ciągle w głowie mam Twój opis i jak z zimną krwią się zachowałaś

Ok jak co do czego dojdzie to zarzucę to forum toną pytań, a wtedy proszę w odpowiedziach nie wklejać mi żadnych linków!Mruga
Powrót do góry
Zobacz profil autora
koniczynka4
z NPR za pan brat :P



Dołączył: 01 Lut 2013
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 8:37, 01 Paź 2014    Temat postu:

Jak już pisałam w liście oczekujących - córka urodziła się 24.09. Dzień wcześniej byłam u ginki, która powiedziała, że poród to kwestia godzin lub kilku dni, bo szyjka się skróciła i zmiękczyła, zaczął odchodzić czop śluzowy, a główka dziecka była bardzo nisko. Kazała mi stymulować brodawki i czekać w domu. Wieczorem oglądałam filmik o opiece nad niemowlęciem i przez 40 minut szczypałam się po sutkach (za przyjemne to nie było). Normalnie położyłam się spać z myślą, że nazajutrz mąż idzie do pracy - i co to będzie, gdy złapią mnie bóle a on nie zdąży przyjechać i to pogotowie zabierze mnie na porodówkę do najbliższego szpitala, podczas gdy ja chciałam rodzić w innym. Głowę zaprzątała mi też myśl, czy ta wydzielina wydobywająca się ze mnie to na pewno czop a nie wody płodowe, bo konsystencja tego była zmienna bardzo.

Mniej więcej o 1 w nocy poczułam palącą potrzebę skorzystania z wc, i tak co chwilę. Zaczęłam odczuwać też szczypanie w kroczu, raczej od strony szyjki niż pochwy. I to szczypanie powtarzało się o 1:40, 1:46, 1:52, 1:58... Mąż nie spał jeszcze to w końcu po 2-giej Mu powiedziałam, że mam dziwnie regularne odczucia, ale że to chyba nie to. Nie czułam wielkiego bólu, raczej dyskomfort - no ale Mąż stwierdził, że jedziemy do szpitala. Ja w sumie nie protestowałam ze względu na to, że miałam dodatni wynik gbs i chciałam zminimalizować zagrożenie dla dziecka w razie gdyby to jednak wody się ze mnie sączyły (to co leciało przestawało mieć domieszkę krwi, a pachniało tak "fizjologicznie"). Zatem pojechaliśmy do szpitala, nie najbliższego, tylko tego, o którym słyszałam lepsze opinie. W czasie jazdy moje odczucia jakby ustąpiły. Przyjęto mnie na oddział gin.-poł., zbadano, że jest rozwarcie na 2 palce. Mąż nie mógł zostać do porodu rodzinnego, bo nie mieliśmy szkoły rodzenia (ech). Na porodówce lewatywa, ktg i antybiotyk na paciorkowca, po czym nakaz żebym sobie pochodziła. Położna była bardzo miła, kiedy zapytałam, czy w ogóle jakieś skurcze aparat pokazuje to powiedziała, że "skurcze jak Himalaje", a ja nie wiedziałam, czy sobie żartuje, czy rzeczywiście, bo nic skurczowego nie czułam, oprócz "szczypania". Tak więc było dość nudno i trochę żałowałam, że przedwcześnie pojechaliśmy do szpitala.

O 7-mej przyszła nowa zmiana położnych i lekarzy - i stwierdzono, że skurcze mam słabiutkie, rozwarcie takie samo - więc trafiłam z porodówki na oddział ginekologiczny. Wtedy już kompletnie straciłam wiarę w to, że szybko urodzę. No, ale zjadłam śniadanie, pogadałam ze "współlokatorkami", włączyłyśmy sobie tv. Zrobiono mi usg i lekarka stwierdziła, że mało wód, więc jak akcja nie ruszy do przodu to nazajutrz wywoływanie. O 12 druga dawka antybiotyku na gbs i położna pytała, czy "coś" czuję - to ja, że takie szczypanie "na dole". Popatrzyła dziwnie, jak na kogoś, kto myli jakieś swoje odczucia z postępem porodu. Koleżanki z pokoju też stwierdziły, że moje szczypanie to raczej "nie to". Po obiedzie (po 13-stej) trudno mi było leżeć, siedzenie też nie było za wygodne - to zaczęłam chodzić po korytarzu w tę i z powrotem. Na chwilę wchodziłam do sali, ale szybko wracałam "spacerować". Od czasu do czasu zdarzały się takie kłucia, że miałam łzy w oczach i myślałam, że jeszcze trochę a poproszę jakiegoś lekarza o zbadanie szyjki, ale wydawało mi się, że jeszcze jest do wytrzymania i nie ma co za szybko bić na alarm. Jak tak łaziłam to jedna położna zawołała mnie na ktg. Leżeć było źle, w czasie "kłucia" nogi trzęsły mi się w kolanach i myślałam o tym, że w czasie porodu jak te odczucia się jeszcze nasilą i będą częstsze to na pewno nie dam rady przeć. Jak położna wróciła i zobaczyła "wykres" to zapytała, czy te skurcze miałam nie do wytrzymania - to spytałam, co sugeruje ktg, bo nawet daję sobie z tym radę, na co ona, że ktg sugeruje, że bardzo mnie boli. W każdym razie wykres z ktg przypięto do mojego łóżka, żeby lekarz podczas obchodu rzucił na to okiem. Zauważyłam tylko, że "góry" mojego szczypania sięgały 100 na skali, a dziewczyny z sali stwierdziły "wow, to zaraz urodzisz". Ale położna zostawiła mnie samą sobie, to znowu zaczęłam chodzić, pogadałam z Mężem przez telefon i natrafiłam na lekarkę, która badała mnie rano. Zabrała mnie do zbadania szyjki i okazało się, że rozwarcie jest na 8 cm i "zaraz rodzimy". Jeszcze dostałam ochrzan od położnej, że się nie przyznałam, że mnie tak boli: "dziewczyno, jeszcze byś tu urodziła na korytarzu".

Tak więc teraz wszystko szło szybko, nie zdążyłam dać znać Mężowi, że idę na porodówkę. Tam ktg, przyjęcie pozycji na lewym boku i czekanie. Po ok. 10 minutach położna kazała mi się obrócić na plecy i powiedziała, że przy następnym skurczu "w brzuchu" mogę przeć (to była ulga, bo leżąc na boku siłą powstrzymywałam chęć parcia), na co ja mówię, że akurat w brzuchu nic nie czuję, tylko "na dole". Jak przyszła lekarka to dowiedziałam się, że od 10 minut mam pełne rozwarcie. Ale skurcze, czyli moje szczypanie, miałam dość rzadkie. Położna z lekarką zdecydowały o przebiciu pęcherza płodowego. Od wtedy miałam przeć przy bólu, położne bardzo mnie motywowały i w ogóle były "zachwycone" tym, że nie czuję skurczy jako skurczy, że tak szybko to idzie itd. Parcie szło mi średnio, wg mojej opinii, nie dawałam rady 3 razy przeć podczas skurczu - ale byłam chwalona i to mi dodawało sił. Kiedy było już widać "główkę z włoskami" nacięto mi krocze, jedno parcie i Córka "wylądowała" na moim brzuchu. Wcześniej byłam przekonana, że jak urodzę to się poryczę, ale z niunią na brzuchu zaczęłam się śmiać, podciągnęłam koszulę, żeby odsłonić piersi, ale niestety nie pozwolono na dłuższy kontakt skóra do skóry. Łożyska nie dałam rady wyprzeć z najbliższym skurczem, ale nikt mnie nie poganiał. Kiedy łożysko się "urodziło", minęło 25 minut od pełnego rozwarcia (specjalnie popatrzyłam na zegar). Niestety, to nie był koniec "przygód". Podczas szycia krocza okazało się, że popękałam w wielu miejscach. Położna i lekarka nagle zamilkły (bo cały czas trzebiotały, że tak powinien wyglądać każdy poród itp.), a ja zaciskałam usta z bólu i kurczowo trzymałam się rękami tych "podpórek" po bokach łóżka. Po kilku minutach nie wytrzymałam i zapytałam, czy długo jeszcze to szycie, to dowiedziałam się, że mam strasznie miękkie tkanki i "to nie ich wina", że tak popękałam. Wyobraziłam sobie wielką "czarną dziurę" w kroczu i pomyślałam, że już chyba nie będziemy mieć więcej dzieci... Ogólnie szycie ponad pół godziny - masakra. Mój Mąż przyjechał do szpitala akurat w takim czasie, że pokazano Mu Małą zaraz po pomiarach.

Na oddział położniczy trafiłam po 2 godzinach, wieczorem; myślałam o Córce, ale nie miałam siły chodzić ani się ruszać, dlatego dopiero rano (przed 6) zobaczyłam ją 1. raz po porodzie. Od razu stwierdziłam, że cały tatuś Wesoly Położna powiedziała, że jak dzieci zapłaczą (jeszcze drugiej dziewczynie przywieziono córkę) to mamy przystawić do piersi. To moja niunia od razu płacz i ją przystawiłam. Ssała zawodowo, za to ja miałam wrażenie, że moje sutki są gryzione przez jakiegoś smoka! Nikt nam nie powiedział, co dzieci mają jeść, jeśli nie mamy pokarmu i tak cały dzień z malutkimi przerwami na sen Córka ssała na pusto moje piersi. Córka tamtej dziewczyny praktycznie ciągle spała, a moja płakała, jak jej sutek wypadł, no to non stop "byłam smoczkiem". Ale mimo bólu strasznie się cieszyłam, że niunia tak ssie. Dopiero po południu się okazało, że możemy iść po mleko do położnych. Dzieci wypiły i usnęły, ale to mleko jakieś dziwne było, bo większość była ulewana. Zresztą, co to za mleko - w buteleczce "instant" do przechowywania w temp. pokojowej - nie ciepłe, bo w szpitalu wcale za ciepło nie było. Dopiero na drugi dzień po południu zaczęłyśmy "podgrzewać" je, zanurzając w kubkach z ciepłą wodą. Ja cały czas przystawiałam Córeczkę do piersi przed podaniem butelki i czekałam na pokarm w trzeciej dobie - ale nie przyszedł, tak więc przed wyjściem ze szpitala Mąż musiał kupić mleko modyfikowane (ech). No, ale teraz karmię piersią Mruga

Ogólnie rzecz biorąc poród wspominam dobrze, ale to największa zasługa Córki, że była tak dobrze ustawiona i szybko chciała wyjść na świat Wesoly Dziwne jest to, że nie czułam skurczy "w brzuchu" (może jestem tam zbyt gruboskórna), tylko szczypanie chyba w szyjce. Krocze już mi tak bardzo "nie doskwiera", mam nadzieję, że wszystko tam będzie w porządku.
Wow, ale się spisałam (tak na raty w notatniku), ale dziś po tygodniu stwierdzam, że szczegóły zaczynają się zacierać, np. prawie nie pamiętałam, że przed przyjazdem do szpitala oprócz kłucia miałam dość obfitą wydzielinę i zastanawiałam się, czy to nie wody. Tak więc każdy poród jest inny, a mój przebiegał jw.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
micelka
za stara na te numery



Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 10110
Przeczytał: 6 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 9:57, 01 Paź 2014    Temat postu:

Tylko pozazdrościć braku odczuwania skurczy! Gratuluję córki Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cera
za stara na te numery



Dołączył: 17 Lip 2009
Posty: 8066
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:48, 01 Paź 2014    Temat postu:

Super opis, szczegółowy.

Ja się zawsze dziwiłam, jak można nie czuć partych, po mnie brało przy nich strasznie i czułam ulgę i mało wierzyłam, że nie można...i mnie pokarało. Prze 3 nie miałam partych-koszmar, tak, że wierzę w brak skurczy i poród! Super, naprawdę widocznie niektóre kobiety tak mają!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna -> Ciąża
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 147, 148, 149 ... 210, 211, 212  Następny
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 147, 148, 149 ... 210, 211, 212  Następny
Strona 148 z 212

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
Regulamin