Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................
...........czyli seks bez antykoncepcji. Pytania, wątpliwości, stosowanie..........
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Zmęczona jestem
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna -> Strefa gadania o wszystkim i niczym
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Edwarda
junior admin



Dołączył: 27 Lip 2006
Posty: 12488
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 10:27, 23 Cze 2008    Temat postu:

Weronika napisał:
Edwarda jeśli ktoś wierzy...
w moim przypadku Bóg nigdy nie odmówił mi pomocy.
A cierpliwość i pokora to dobre cechy.


Wiem, że to dobre cechy (duuużo poproszę), a wierząca jestem. Wesoly
Tylko, że:
1. czasem można sobie poradzić zwykłą ludzką rozmową (pytanie jak zrobić to konstruktywnie) ew. o pomoc Ducha Św. poprosić przed nią, jakimiś prostymi rozwiązaniami niekoniecznie wymagającym ingerencji Pana Boga

2. czasem puszczają po prostu nerwy (szczególnie przy małym dziecku i przemęczeniu) i cierpliwa modlitwa, czekanie na rezultaty kiedyś tam i godzenie się na aktualny stan rzeczy jest ponad siły zwykłej kobiety-żony-matki Sad
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kukułka
za stara na te numery



Dołączył: 19 Gru 2006
Posty: 25854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:29, 23 Cze 2008    Temat postu:

Edwarda napisał:

2. czasem puszczają po prostu nerwy (szczególnie przy małym dziecku i przemęczeniu) i cierpliwa modlitwa, czekanie na rezultaty kiedyś tam i godzenie się na aktualny stan rzeczy jest ponad siły zwykłej kobiety-żony-matki Sad

o to, to.. wlasnie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Weronika
mistrz NPR-u



Dołączył: 27 Lip 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Pon 10:46, 23 Cze 2008    Temat postu:

kukułka napisał:
Edwarda napisał:

2. czasem puszczają po prostu nerwy (szczególnie przy małym dziecku i przemęczeniu) i cierpliwa modlitwa, czekanie na rezultaty kiedyś tam i godzenie się na aktualny stan rzeczy jest ponad siły zwykłej kobiety-żony-matki Sad

o to, to.. wlasnie

no tak...szczególnie kiedy to trwa już dłuższy czas...
A jeśli chodzi o tych teściów to po prostu masakra czasami mąż lub żona nie potrafi zrozumieć że tworzy już nową rodzinę a rodzice są na drugim miejscu jeśli sie tego nie przyjmie do siebie to właśnie tak jest.
Ja mieszkam z teściami i chwała Bogu jest tak jak powinno być.
Podam przykład może błahy ale wielce dla mnie istotny : Męża bolała głowa i teściowa mówi mu weź tabletkę tą i tą a on przychodzi do mnie i się pyta czy ma wziąć i jaką itp.Jeśli chodzi o jakieś większe decyzje to w ogóle nie wchodzą nam w drogę.
Ogólnie mimo że mieszkamy pod jednym dachem w 3 pokojowym mieszkanku to sytuacja jest super! i życzę żeby i tak było u TAS jeśli chodzi o teściów.
A co do męża to chyba zrobiłabym tak jak mówią dziewczyny czyli przez jakiś czas robiła tylko tyle co przy dziecku czyli wiele. No i modliła się żeby mąż zauważył że jest nie pozmywane i nie posprzątane Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Edwarda
junior admin



Dołączył: 27 Lip 2006
Posty: 12488
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 10:55, 23 Cze 2008    Temat postu:

Weronika aleś se męża wytresowała Mruga żeby się o tabletkę pytał Wesoly

A tak na serio to fajnie, że tak ma!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Weronika
mistrz NPR-u



Dołączył: 27 Lip 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Pon 11:05, 23 Cze 2008    Temat postu:

heheh taki pejcz wisi na ścianie:P
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maria
Moderator



Dołączył: 08 Sty 2007
Posty: 8798
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia jak narazie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:09, 23 Cze 2008    Temat postu:

t a s
wspolczuje rowniez i mocno trzymam kciuki byscie rozwiazali te sytuacje, inaczej sie wykonczysz! Popieram dziewczyny piszace bys przestala wszystko wokol pana meza robic i ciekawe czy wtedy zauwazy roznice
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kukułka
za stara na te numery



Dołączył: 19 Gru 2006
Posty: 25854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:17, 23 Cze 2008    Temat postu:

Edwarda napisał:
Weronika aleś se męża wytresowała Mruga żeby się o tabletkę pytał Wesoly

!

hehe, moj tez tak ma Wesoly ale w chalupie i tak robie wiecej ja niz on Smutny
Powrót do góry
Zobacz profil autora
strzyga
Moderator



Dołączył: 11 Maj 2007
Posty: 19917
Przeczytał: 5 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:31, 23 Cze 2008    Temat postu:

ja bym łagodnie, od listy zaczęła Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dona
za stara na te numery



Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 12399
Przeczytał: 5 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 23:05, 23 Cze 2008    Temat postu:

ja nie miałam na myśli samej modlitwy..

owszem, całkiem wskazana i potrzebna..

bardziej chyba to pisalam o swojej sytuacji..

ale wiem, ze odwołanie sie do Najwyższych Wartosci, mogłoby przyniesc skutek... w zwykłej chocby rozmowie,

Tymi Wartosciami jest oczywiscie Bóg, nasza miłosc, to, co sprawiło, ze w ogole zaczelismy byc ze sobą.. itd.

w natłoku wszystkich zajec i obowiązków, zapomina sie o tym wszystkim....

Postarac sie spojrzec na sytuacje oczami drugiej strony (moze mezowi sie otworza oczy)

ja czasami tez narzekam, ze wszystko robie ja i wszystko na mojej głowie, caly dom....itd. i wstyd mi , jak nie dostrzegam tego, co robi dla nas maz, bo to akurat nie bedzie zmywanie naczyn.. raczej nigdy nie bedzie..., ale robi wiele innych rzeczy...


Ostatnio zmieniony przez Dona dnia Pon 23:06, 23 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bystra
za stara na te numery



Dołączył: 03 Cze 2007
Posty: 1339
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 7:43, 24 Cze 2008    Temat postu:

Jak oboje pracują, to prace domowe da się mniej więcej po połowie podzielić... problem jest, jak kobieta zostaje w domu z dzieckiem/dziećmi, bo mężczyznom się wydaje, że te 8h, które oni spędzają w pracy powinno kobiecie wystarczyć na zajęcie się dziećmi i domem tak, żeby już żadnej roboty, jak oni wracają do domu, w domu nie było.

Jak dla mnie metoda jest jedna - wyłączyć program "doskonała pani domu", i w czasie nieobecności męża robić tylko niezbędne minimum i mieć też z godzinę odpoczynku, a wszystkie prace, które zostaną dzielić na pół.

Na początek trzeba jasno, ale bez pretensji zakomunikować, co ty robisz, jak on jest w pracy i że prawo do odpoczynku po 17/18 (jak on wraca) macie oboje RÓWNE. A potem zrobić listę rzeczy i ustalić dużury - przynajmniej mojemu mężowi jest dużo prościej włączyć się w prace domowe, jak wie CO i KIEDY ma zrobić.

Zawsze jest ryzyko, że mężczyzna powie, że w sumie to kobieta sama sobie stwarza tyle pracy, bo .... np. chce mieć za duży porządek w domu, obstawia meble bibelotami, upiera się sprzątać łazienkę codziennie... Czasami mają rację - więc pewne ekstra rzeczy można sobie odpuścić... chociaż czasem to jest trudne, bo to nam, kobietom zwykle nieporządek bardziej przeszkadza.

Najgorzej to jest chyba w sytuacji, gdy kobieta po macierzyńskim-wychowawczym wraca do pracy i albo do tej pory wszystko robiła sama, więc mąż się rozbestwił i traktuje wdrożenie go w prace domowe prawie jak zamach terrorystyczny albo kobieta chce mieć taki sam błysk, tylko że również rękami męża, dla którego "błysk" to zdecydowanie za dużo, gdy musi sam go wykonać, a w sumie 1/2 "błysku" byłoby do zniesienie bez większego oporu.


Jak rozmowy nie skutkują, to należy ograniczyć obsługę męża... prać, jak ty i dziecko potrzebujecie, a nie kiedy mu się koszule kończą (albo potrzebuje ulubioną), nie nosić garniturów do pralni chemicznej (niech to robi sam i myśli zawczasu), nie prasować (też ma dwie ręce), czasem nie przejąć się obiadem (niech się zapcha kanapkami, bo akurat miałam ochotę na wątróbkę, za którą on nie przepada)...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bystra
za stara na te numery



Dołączył: 03 Cze 2007
Posty: 1339
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 7:56, 24 Cze 2008    Temat postu:

Co do modlitwy i tak dalej.

Św. Ignacy Loyola jest autorem tego:
"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a pracuj tak, jakby wszystko zależało od Ciebie."

Uważanie, że sama modlitwa bez naszego wysiłku, wszystko zmieni, jest... lenistwem (wykluczam sytuacje, gdy po ludzku nie można nic zrobić). Modlitwie musi towarzyszyć działanie - w relacji z mężem, trzeba o problemach czy oczekiwaniach rozmawiać nie tylko z Bogiem, ale przede wszystkim z mężem. Boga prosisz o dobre okazje do rozmowy (żeby wam nikt nie przeszkadzał), o to, żebyś umiała powiedzieć, jak się z sytuacją czujesz i jakiej pomocy oczekujesz bez oskarżeń czy żebyś potrafiła sobie odpuścić część prac domowych, skoro nic innego do męża nie dociera, a tobie trudno to zrobić, bo lubisz w domu ekstra błysk.

Dona napisał:
ja czasami tez narzekam, ze wszystko robie ja i wszystko na mojej głowie, caly dom....itd. i wstyd mi , jak nie dostrzegam tego, co robi dla nas maz, bo to akurat nie bedzie zmywanie naczyn.. raczej nigdy nie bedzie..., ale robi wiele innych rzeczy...


A co to jest konkretnie?

Bo to, że on więcej zarabia nie jest powodem, dla którego miałby mniej zajmować się dzieckiem czy pracami w domu. Według mnie podział pozapracowych zajęć, gdy oboje pracujecie, powinien być bardziej według czasu, który trzeba na to poświęcić plus mniej więcej taki sam wysiłek. Jak on zawsze gotuje, a ty po tym zmywasz, to może być OK. Ale jak ty zawsze odkurzasz, a on wynosi śmieci, to jemu jeszcze zostaje czas na czytanie gazet, a ci nie.

Według mnie problem z tym podziałem pracy w domu nie jest w uciążliwości zajęć, ale w tym, że zabiera to nam wolny czas... i jeśli okazuje się, że partner tego czasu dla siebie ma na okrągło więcej, a my jesteśmy z niego okradane np. przez sprzątanie, to rodzi się w nas poczucie uzasadnionej krzywdy. I temu należy zapobiegać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
t_a_S
znawca NPR



Dołączył: 12 Cze 2008
Posty: 437
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Północ
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 8:08, 24 Cze 2008    Temat postu:

Bystra mądre słowa, u nas jest tak - mąż wraca z pracy godzina 16, czasami później, mała przeważnie w tym czasie śpi, je obiad, później o 17 musi obejrzeć teleexpress, później wiadomości lokalne i robi się godzina prawie 18, bo po drodze coś tam jeszcze, oczywiście mała się nudzi i ja muszę siedzieć przy niej i nią się zajmować. Czasami później jeszcze zmywa, a czasami łaskawie zajmie się dzieckiem przez godzinkę(oczywiście przy okazji rozmowy nt jego obowiązków nie omieszka wspomnieć, że on tyle się małą zajmuje i o co mi chodzi Wesoly Wiki nie chce z nim siedzieć, więc i tak przychodzi do mnie do pokoju i idę się z nią bawić, później muszę jej zrobić kolacją, nakarmić ją, kąpie mój mąż, ale ja muszę ją później ubrać i położyć spać.

Jak chcę gdzieś pojechać np na działkę, co zresztą bardzo lubię(nie mam za dużej możliwości manewru, bo znajomych mało, rozrywek innych także), to zaczyna się litania, a po co, a dlaczego, a czemu on ma z małą siedzieć, to weź ją ze sobą itd, także zanim wyjdę z domu to już jestem na skraju zdenerwowania i już nie mam żadnej przyjemności z tego wyjścia.

Albo np mówię, żeby zdjął pranie, bo niestety przy dziecku, to dość często je robię - odpowiedź - ok, później, mija dzień, pranie dalej wisi, więc znów moja uwaga, ok zdejmie, po czym rzuci je na wersalkę i mija kolejny dzień, pranie leży, po czym wieczorem zmęczony kładzie się na tą wersalkę i na to pranie, które później jest strasznie wygniecione, oczywiście nie omieszka później wspomnieć, że on nie ma w czym chodzić, bo wszystko jest wygniecione.

Ok, może mężczyźnie trzeba wszystko mówić, ale ja nie mam kolejnego dziecka do wychowania, to jest dorosły człowiek, który pewnie rzeczy może przewidzieć, zauważyć. Nie jestem w stanie stać nad nim i mówić, że po zdjęciu prania, trzeba jeszcze je złożyć i poukładać w szafkach.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bystra
za stara na te numery



Dołączył: 03 Cze 2007
Posty: 1339
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 8:58, 24 Cze 2008    Temat postu: Twarde fakty

Życzę ci dobrze - weź to pod uwagę czytając, bo mój styl jest dość bezpośredni, bez przytulania itp.

Współczuję Ci bardzo, jednak tylko od Ciebie zależy, co z tą sytuacją zrobisz. Z pewnością, jak nie zaczniesz działać teraz, to za 5 lat nie będziesz miała lepiej.
Masz problem i to jest Twój problem, a więc tylko Ty go możesz rozwiązać (przynajmniej próbować). Pamiętaj, problemy w czasie nie rozwiązują się same!

t_a_S napisał:

Ok, może mężczyźnie trzeba wszystko mówić, ale ja nie mam kolejnego dziecka do wychowania, to jest dorosły człowiek, który pewnie rzeczy może przewidzieć, zauważyć. Nie jestem w stanie stać nad nim i mówić, że po zdjęciu prania, trzeba jeszcze je złożyć i poukładać w szafkach.


Pytanie nr 1: a skąd on to ma wiedzieć?
Pytanie nr 2: kto wyrobi w nim ten nawyk?

To jest wkurzające, że mężczyzna nie ma wgranego programu "obsługa domu" w głowie w dniu ślubu. Większość nie ma - to wina ich rodziców, weźmy to pod uwagę wychowując własne dzieci.

Mąż jest dorosłym, ale pewnych rzeczy jeszcze się nie nauczył. Jak piszesz, sam się do tego nie garnie, więc jak chcesz, by ci więcej pomagał, to Ty musisz go przeszkolić i włożyć do głowy takie banały, jak to, że pranie się wiesza zaraz jak się odwiruje, bo będzie wygniecione czy że im szybciej suche pranie pochowasz do szafek, tym mniej wygniecione je później wyciągniesz.

Jak mamusia wszystko za synka robiła, to mu brak tej wiedzy i to żona musi go poinformować o związkach przyczynowo-skutkowych codziennego życia. Rozumiem, że nie pałamy wielką chęcią brania na siebie roli nauczycielki w stosunku do męża, jednak wyjścia nie ma... oprócz zostawienia spraw własnemu biegowi i braku zmian na lepsze w przyszłości.

Chciałabym podać ci jakąż magiczną receptę, jednak jej nie ma.
Jak chcesz coż zmienić w zachowaniu męża, to ... musisz mu w tym pomóc, czasami przymusem, ale to jedyna droga.

U nas większość rzeczy do zrobienia ja zauważam, ale głośno o tym komunikuję ("rano trzeba wynieść śmieci") i czasami mąż sam się za coś zabierze, a resztę robi na moją prośbę/instrukcję. Nie chcę się denerwować pogniecionymi rzeczami, więc jak leżą na kanapie, to mówię, żeby swoje pozbierał i schował... Nie nalegam, że już zaraz... ale w 90% wypadków zrobi to tego samego dnia przed pójściem spać. Zauważyłam jednak, że z czasem o niektórych rzeczach sam pamięta.

Z drugiej strony, mąż mnie czasem goni do poodkładania rzeczy, które leżą na wierzchu (gazet, książek, torebek) na swoje miejsca... bo mi to nie przeszkadza zupełnie, jak tak sobie zagracają meble.


_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _

Co do działki i wyjść.

Na twoim miejscu mocno bym sobie postanowiła, że mam do tego prawo, że conajmniej raz w tygodniu spędzę wieczór poza domem. Fochami męża nie będę się przejmować, powiem "idę, bo tego potrzebuję", i nauczę się ignorować te negatywne emocje, które we mnie próbuje wzbudzić. Ze swoją złością i niechęcią (sam w domu z dzieckiem, więc musi się nim zająć) mąż musi sobie poradzić sam - jest dorosły i powinien potrafić zarządzać swoimi emocjami.
Za którymś razem wyjdziesz zupełnie spokojna i pewna tego, że robisz dobrze.


Ostatnio zmieniony przez Bystra dnia Wto 9:06, 24 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Edwarda
junior admin



Dołączył: 27 Lip 2006
Posty: 12488
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 9:27, 24 Cze 2008    Temat postu:

Oj Bystra nie przytulasz, oj nie Mruga

t_a_S odnośnie tego składniania prania.

Pamiętam jeszcze z książek o wychowaniu, które swego czasu pożerałam (z racji studiów i nie tylko) że dziecko może powiedzieć "zrobię to później". (jak ma ciekawą zabawę na przykład) Ale wtedy trzeba dopytać o to "później" to znaczy powiedzieć "Ok w takim razie kiedy?" i dziecko mówi np. "po dobranocce" (do męża to też można zastosować, ew. zmienić dobranockę na Wiadomości )
Powrót do góry
Zobacz profil autora
beti_1975
pierwszy wykres



Dołączył: 25 Cze 2008
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:37, 25 Cze 2008    Temat postu:

Nowa jestem na forum ale się włączę.
Generalnie widzę 3 rzeczy:
- zgadzam się z Bystrą w kwestii wychowywania faceta. Mi też się nie podoba, że musze mężowi wsyzstko tłumaczyć, ale on NAPRAWDĘ nie wie, co trzeba robić w domu, nie umiał nic ugotować, uwierzyłam, żę on NAPRAWDĘ NIE WIDZI, ŻE NP. JEST BRUDNO. OK, chciałabym, żeby on to robił z własnej woli ale bez sensu jest upierać się przy swoim chceniu. Trzeba patrzeć realnie. Wiedzę, że kiedy go o coś poproszę (ale też w poszanowaniu tego, że on może zapomnieć, być zmęcozny, zrobić coś źle itp) i ucieszę się, kiedy to zrobi to on naprawdę sie stara. Strasznie mnie to kwurzało na początku - że jeszcze kurde chwalić go musze. Ale skoro to działa - czemu nie? Mój mąz teraz sporo robi w domu. ALe np. co widzę - w domu wstaje od obiadu i odnosi talerze, wkłada do zmywarki, sprzata kuchnię,w weekendy to jeszcze często gotuje. A jak jesteśmy u jego rodziców to nawet swojego talerza nei odniesie. A mama robi mu nawet herbatę.
- w kwestii zajmowania sie dzieckiem - ja uznałm, że moją sprawą jest zadbać o jego kontakt z nasyzmi dziećmi. On miał kiepskie relacje z tatą, z rodzicami w ogóle i trochę to nie umiał, trochę się bał. Więc ja dyskretnie np. namówiłam go by ze swoim kolegą który ma córkę w podobnym wieku poszli jako tatusiowie z dziećmi na basen, albo by zabrał Maciusia na spacer (tłumaczyłam, że źle się cuzję, nie było to do końca prawdą, ale...), nigdy nie móiłam, mu że coś źle zrobił (a bywało, bywało...) przy dzieciach, ewentualnie później w spokojnej rozmowie mówiłam, że wolałabym, aby coś robił nieco inaczej (my jesteśmy w Domowym Kościele i często dobrą okazją do takich rzeczy sa nasze dialogi),
Znów brzmi to trochę jak wychowywanie dziecka ale znó zapytam - dlaczego nie, skoro to działa?
Moja znajoma pyta w takiej sytacji - chcesz mieć rację, czy chcesz osiągnąć efekt?
- w kwestii Twojego samopoczucia. Zauważyłam, że już kilka razy niemal chciałam rozwieść się z mężem i zwykle po czasie widziałam, że byłam wtedy po prostu przemęczona czy sfrustrowana sprawami, które sama sobie narzuciłam (np. za dużo obowiązków) Najprościej było mi widzieć wtedy wady męża. Gdy ochłonęłam to... widziałam niby to samo ale jakoś emocje były inne.
A mój odpoczynek to moja sprawa. Sama musze o niego zadbać. Mąż to robi - ogląda np. TV. OK, on woli tak odpoczywac a ja inaczej. i np. leżę i godiznę czytam sobie ksiązkę zamiast prasować (a co tam, uprasuje kiedy indziej, wystarczy tylko to co pilne) albo wychodze z córcią (karmię ją więc tak mi wygodniej) a mąż zostaje z synkiem czy chce tego czy nie, zapraszam do siebie sąsiadkę na kawkę albo prosze męża byśmy w weekend pojechali sobie gdzieś. To nieważne jak ale ważne, że to ja o tym myślę. OK, fajnie by było gdyby to on o to zadbała ale tkaie egzemplarz pokochałam... A o swoje samopoczucie muszę zadbać sama.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna -> Strefa gadania o wszystkim i niczym
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
Regulamin