Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................
...........czyli seks bez antykoncepcji. Pytania, wątpliwości, stosowanie..........
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Przyjaciółki, koleżaneczki...

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna -> Strefa gadania o wszystkim i niczym
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Niania
Site Admin



Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 7927
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:28, 30 Lis 2006    Temat postu: Przyjaciółki, koleżaneczki...

Zauważyłam pewną zmianę w moim środowisku od kąd wyszłam za mąż.... do tej pory miałam koleżanki, same panny, jedna przyjaciółka zaszła w ciąże i wyjechała...
W tym roku wziełam ślub... i ... i widzę że nie pasuję już moim "koleżankom" .. zupełnie tego nie rozumiem.. bawić mogę się, śmiać i wygłupiać... fakt, mam teraz inne obowiązki i myśli.. ale chyba nie jest to różnica nie do pokonania...

I widzę że panny wolą przewbywać wśród panien.. a ja.. "stara" Yellow_Light_Colorz_PDT_03 męzatka już tu nie pasuję.... musze znaleźć sobie towarzystwo odpowiednie do mojego statusu społecznego....

ludzie są dziwni....


Jakie jest Wasze środowisko koleżeńskie? Otaczacie się samymi mężatkami?

(pomijam tu przyjaciół - mam jedną przyjaciółkę, pannę z którą nie zmieniłam stosunków, ale to inny poziom więzi ... Wesoly )
Powrót do góry
Zobacz profil autora
espree
za stara na te numery



Dołączył: 17 Cze 2006
Posty: 10140
Przeczytał: 4 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 13:06, 30 Lis 2006    Temat postu:

ja nie zauważyłam dużej zmiany w swoim środowisku, ale pewnie dlatego że już wtedy nie chodziłam na zajęcia. więc ci co mieli się "wykruszyć" ze znajomości to i tak się wykruszyli.

a swoją drogą, to taki wiek u mnie, że w zasadzie wszyscy są w związkach i jest już kilka małżeństw Yellow_Light_Colorz_PDT_02
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dona
za stara na te numery



Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 12399
Przeczytał: 4 tematy

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 13:13, 30 Lis 2006    Temat postu:

Czytajac Twojego posta Nianiu, przypomina mi sie pierwszy rok mojego małżenstwa.......

Miałam 22 lata, czwarty rok studiów, jako jedyni z naszych "studenckich" znajomych wzielismy slub..

zasadniczo (poza nazwiskiem) duzo sie nie zmieniło.., mieszkalismy ze soba juz przed ślubem..

nie zauwazyłam aby nasi znajomi zaczeli nas jakos dziwnie traktowac,

chociaż bylismy swego rodzaju ewenementem....nie bylo wpadki to po co ślub????

ale ja popadłam w jakas "męzatkową" schize", czyli cały czas wydawało mi sie, ze mi jako mezatce nie pasuje robic tego czy owego, juz sie musze "statecznie" ubierac, juz nie moge chodzic na imprezy... itd.. itp...


(Ale mi sie chce śmiac jak to sobie teraz wspominam)..

(BTW- podobne mysli miałam po urodzeniu dziecka)

ale taka swiadomosc "zbyt młodej męzatki" towarzyszyła mi przez ok. 2 lata!!!

wówczas znajomi, juz po skonczonych studiach zaczeli sie zenic/wychodzic za mąz... dopiero poczułam sie "dobrze" w swoim małżenskim stanie.

A teraz... zmieniłam srodowisko... i raczej nie mam "nowego" środowiska..
ale jesli mam do czynienia z innymi ludzmi, to zazwyczaj sa to mamy.. takze w wiekszosci mezatki...i to duzo starsze ode mnie.....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Triss
z NPR za pan brat :P



Dołączył: 27 Gru 2006
Posty: 151
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań

PostWysłany: Sob 23:13, 30 Gru 2006    Temat postu:

Witam
właśnie dzisiaj zdałam sobie sprawę z czegoś dziwnego. mam nadzieję, że spostrzeżeniami mogę się podzielić w tym temacie.
od wielu lat mam 3 przyjaciółki (dwie męzatki, jedna wolna - nie tylko panna, ale też nie pozostająca w związku) i tutaj nic się nie zmienia - nadal spotykamy się często, a jeśli nie możemy to SMSujemy przynajmniej.
natomiast jeśli chodzi o znajomych to sytuacja zmieniła się juz jakiś czas temu, ale dziś to dopiero zauważyłam...
Wczoraj zaprosiliśmy znajoma parę na obiad, wieczorem wyszliśmy do baru z dwoma parami, dziś byliśmy na obiedzie u znajomych(para) nawet na przedsylwestrowe zakupy wybraliśmy się w towarzystwie samych par.
w ten oto sposób odkryłam, że na codzień większość czasu spędzamy w towarzystwie ludzi "związanych".
nie jest źle, ale dziwnie się czuję z tym odkryciem i ponieważ nie chciałam zostać z nim sama - dzielę się z Wami.
a przy okazji dołączam pytanko: czy dla tych z Was, które dokonały podobnego odkrycia tez było ono szokiem czy przyjęłyscie to jako naturalną ewolucję?
pozdrawiam wszystkich, a z tego miejsca równiez moje przyjaciółki, z którymi miło czasami spotkać się na cappucino i babskie ploty
Triss
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gagusia
za stara na te numery



Dołączył: 04 Lip 2006
Posty: 5159
Przeczytał: 7 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 9:04, 31 Gru 2006    Temat postu:

[quote="Triss"]Witam

w ten oto sposób odkryłam, że na codzień większość czasu spędzamy w towarzystwie ludzi "związanych".
nie jest źle, ale dziwnie się czuję z tym odkryciem i ponieważ nie chciałam zostać z nim sama - dzielę się z Wami.
a przy okazji dołączam pytanko: czy dla tych z Was, które dokonały podobnego odkrycia tez było ono szokiem czy przyjęłyscie to jako naturalną ewolucję?
/quote]

wiesz co, po pierwsze w pewnym momencie znakomita większość ludzi jednak wiąże się w pary, stąd taki objaw. po drugie, ci, którzy zostają samotni, często czują się niezbyt dobrze w takim towarzystwie - mówię o tzw. singlach i to nie z wyboru, a dlatego, że sobie nikogo nie znaleźli. znam osobiście kilka takich osób, same kobietki, które np. jak się je zaprasza na jakieś spotkanie to najpierw pytają, kto jeszcze będzie. i jeżeli będzie jeszcze ktoś samotny to w porządku, ale jeśli same pary to raczej nie należy na kogoś takiego liczyć. przykre to, ale co robić
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kukułka
za stara na te numery



Dołączył: 19 Gru 2006
Posty: 25854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:55, 31 Gru 2006    Temat postu:

U nas skłąd grupy znajomych sie nie zmienił, tzn nastapiło proste zsumowanie: znajomi moi + znajomi meża = nasi znajomi. Skład ten sam od lat. mam tez taką przyjaciółke, która jets w zaiązku, ale spotykamy się albo parami, albo ja z nią.
PS Ciekawe, skąd wiedziałam, Triss, do kogo adresowane jest jedno z Twoich pozdrowień???? I ciekawe, z kim ja to te hektolitry cappuccino wypijam. I zjadam wafle orzechowe. hehe
Tez pozdrawiam:)


Ostatnio zmieniony przez kukułka dnia Nie 10:58, 31 Gru 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Triss
z NPR za pan brat :P



Dołączył: 27 Gru 2006
Posty: 151
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań

PostWysłany: Nie 10:57, 31 Gru 2006    Temat postu:

ta moja jedna przyjaciółka (samotna) nie ma własnych znajomych, najczęściej na imprezy chodzi albo z siostra i jej chłopakiem do ich znajomych, albo z nami do naszych znajomych. to dopiero smutne... najlepiej widać to w przypadku Sylwestra. co roku albo siedzi sama w domu, albo daje się komuś wyciągnąć na imprezę na która później cały rok narzeka. podjęłam się misji zabierania jej na Sylwestra zawsze ze sobą.ale stwierdziła że do Poznania ma za daleko (ponad 300km) zostanie więc w domu przed telewizorem.
Czy w takiej sytuacji lepiej próbować organizować coś dla samotnych, czy zostawić ich w zamkniętnym, niekoniecznie wybranym gronie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kukułka
za stara na te numery



Dołączył: 19 Gru 2006
Posty: 25854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:06, 31 Gru 2006    Temat postu:

Kurcze, jak ona narzeka to jets problem. Bo np na naszym weselu8 była moja przyjaciółka sama, bała sie,z ę bedize jej nudno itd, a tymczasem bawiła sie super z roznymi ludzmi, a potem nocowała u mnie i do dziś mói, zę jej pasowało. tyle, ze ona miał faceta, tylko we Włoszech i gośc nei mógł przyjechać. To pewnie trochę inna sytuacja, ale w pewnym sensie podobna, bo ona tez sie bała, zę bedzie tragicznie.
A poza tym ze swojego i nie tylko swojego doświadczenia Wesoly znam takiego sylwestra, co to był oststnim moim i nie tylko moim tragicznym sylwestrem w zyciu Od tamtej pory sylwestry są juz fajne, wiec...tragiczny sylwester moze być proroctwem Wesoly na lepszy.
A tak zupełnie na serio, ja razcej chyab bałabym sie swoim samotnym znajomym coś organizować, bałabym,ze sie poczują potraktowani z litości. Akurat wśród najbliższych znajomych samotnych nie maa (no, jedna kloeżanka ze studiów, której pomagam w jej zrozumieniu i wyjaśnieniu samotnosci, najoględniej mówiąc, ale ona ma znajomych, z którymi sie spotyka, i 2 młodsze siostry, z których jedna ma narzeczonego,a druga jest sama, i takie grono odpowiada tej kolezance, wiec jej sie nie mieszam ), ale wracajac do tematu, gdybym miała samotnych wśród znajomych, pewnie zaprosiłabym do nas do domu na ciasto itd, bo my z meżem w sylwestra przewaznie i t ak siedzimy w domu we dwójkę, wiec kilka osób spokojnie by mogło przyjsć.
Dona, a ztym,z ę mezatka musi sie inaczej ubierać, to ajkbym moja mamę słyszała. ona do tej pory tak ma. - że np wizytowe ubranie to bluzka z kołnierzykiem itd. zawsze jej sie dziwiłam. Zresztą , moja mama mawia wręcz (swego czasu mawiała, ajk byłam jeszcze dzieckiem, pxniej nastolatką), ze ona musi sie ubierac tak czy tak, bo jest po 35 latach (zycia, nei małżęństwa). Dla mnei nie do pojecia Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Triss
z NPR za pan brat :P



Dołączył: 27 Gru 2006
Posty: 151
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań

PostWysłany: Pon 16:27, 01 Sty 2007    Temat postu:

moja wyżej wspomniana przyjaciółka miała niesamowicie udanego Sylwestra.poszła na przypadkowa imprezę na swoim osiedlu, bo...miała blisko.właśnie napisała SMSa, żeby sie pochwalić. nawet poznała jakiegoś interesujacego (jej zdaniem, bo gusta mamy inne) mężczyznę.
aż mnie zatkało...
cieszę się bardzo jej radością. poza tym nauczyłam się czegoś - nie uszczęśliwiać na siłę ludzi samotnych.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kukułka
za stara na te numery



Dołączył: 19 Gru 2006
Posty: 25854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:44, 01 Sty 2007    Temat postu:

A u mnie neispodziewanie wylądowala samotna koleżanka. I bardzo sie ucieszyła.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna -> Strefa gadania o wszystkim i niczym
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
Regulamin