..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................

kerima

Na razie tylko praca od 8 do 17, plus wisząca nade mną praca magisterska+ parę drobiazgów, które zawsze wyskakują, do tego dojazdy ZTM... No i spotakania z narzeczonym- to akurat baaardzo in plus

Ale przychodze do domu spać... O godz. 22 padam ze zmęczenia Sad

Rano wstaje ledzie żywa, śpię w autobusach i tak sobie myślę...
Gdyby tak do tego dodać dzieciątko....

Hmmm.... Dziewczyny, szczególnie te pracujące: jak dajecie radę?
Bo mi coraz trudniej sobie wyobrazić taką sytuację, że oboje wracamy do domu ok 18 (przy dobrych wiatrach)...

abeba · Gość

nie rozumiem w czym problem:
pracujesz 8-17, wracasz do Waszego domu, gdzie czeka na Ciebie luby (odpada Ci dojazd do niego i powrót od niego, przez które teraz jesteś w domu o 22). Pracę mgr kończysz wreszcie pisać i juz nad Tobą nie wisi.
Jesteście w domu razem o 18 i jest milutko, ciepło i wygodnie. Dlatego wyszłam za mąż

I wtedy zaczyna się mysleć na maluszkiem, który wywróci to wszystko do góry nogami Laughing

gam

Dodaj do tego dwójkę dzieci (w moim przypadku Very Happy

), pracę często w weekendy i w tygodniu od 10 do 22 dzięki temu - mam możliwość odebrania dzieci chociaż 3 razy w tygodniu zaraz po zajęciach a nie o 18-tej ,pomoc w odrabianiu lekcji, do tego dochodzi prowadzenie domu, upragnione kilka chwil z mężem(niestety wciąż zbyt mało), chwila na lekturę oraz na wiadomości co dzieje się w świecie, chwilę na forum, na spotkania ze znajomymi nie wystarcza już czasu , kosmetyka ciała po łebku oczywiście codzienny prysznic ale bez wcierania godzinami litrów balsamów, robienia pięknych paznokci

i często mimo wyczerpania bezsenność spowodowana nagromadzeniem spraw, problemów, złych emocji z całego dnia itp....

jakoś żyję......

chciałabym spokojniej i przyjemniej...........

kerima

No właśnie, spokojniej i przyjemniej Wesoly

Adeba, wszystko się zgadza, wypatruję z niecierpliwością tego momentu, tym bardziej, że jedzenie na mieście wykańcza nasze budżety, a poza tym, gdzie tu w zimie łazić... A sytuację mieszkaniową mamy taką, że w domu nie ma się jak spotkać (no może poza weekendami)... Latem trochę łatwiej znaleźć sympatyczną ławkę w parku Wesoly

Mi się jednak ciągle marzy, żeby to nie działo się wszystko w takim strasznym biegu i resztkami sił...

kukułka

kerima, odpowiem z perspektywy swiezo upieczonej mamy - przy malym dziecku WSZYSTKO robisz w biegu. nie da sie inaczej. ale ta sytuacja ma woj urok - jets sie rodzina i ma sie wecej ludzi do kochania. majac rodzine prawie na pewno 9moim zdaniem nawet bez tego praiwe) bedizesz padac na twarz. ale co z tego?wazne, ze czasem sie wyspisz. bezzebny usmiech i nieliczne, ale upragnioe chwile z mezem wynagrodza ci to wsyztsko. a wsyztskiego, co by sie chcialo - w tym duuzej ilosci czasu, zycia bez pospiechu - miec nie mozna. zreszta, ja tam wole spieszyc sie w nocy do wrzeszcacego dziecka niz biecna autobus. to pospiech i to pospiech, ale jak rozny...