Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................
...........czyli seks bez antykoncepcji. Pytania, wątpliwości, stosowanie..........
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Ponownie o. Bartoś - artykul
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna -> Strefa gadania o wszystkim i niczym
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
tato
mistrz NPR-u



Dołączył: 11 Cze 2006
Posty: 733
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 23:45, 12 Sty 2007    Temat postu: Ponownie o. Bartoś - artykul

ciekawe co mysli taki Glemp jak czyta takie wypwoeidzi duchownych

[link widoczny dla zalogowanych]

Cytat:

Czemu ma służyć spowiedź? Pojednaniu z Bogiem, a nie rozwiązaniu wszystkich życiowych spraw. To nie jest lek uniwersalny, dobry na wszystko, choć dotyczy rzeczy istotnych w życiu religijnym. Podstawowym sensem teologicznym tego sakramentu jest ponowne dopuszczenie do Eucharystii wierzącego, który popełnił poważną niegodziwość. A przecież takie poważne niegodziwości to nie jest chleb powszedni. Dlatego idea częstej spowiedzi, kiedyś popularyzowana, może być w naszych czasach szkodliwa. Zbytnio koncentruje człowieka na grzechu, tak że widzi on w sobie najpierw grzech. Znika też świadomość wyjątkowości spowiedzi, mającej umożliwić powrót tym, którzy naprawdę dopuścili się poważnych grzechów. Nie można ot tak, przez przypadek, zgrzeszyć śmiertelnie.

w sumie nie ma co cytować to trzeba przeczytać w całości
Powrót do góry
Zobacz profil autora
AnnaMaria
za stara na te numery



Dołączył: 01 Lip 2006
Posty: 2684
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 0:39, 13 Sty 2007    Temat postu:

a mi się podoba jeszcze to zdanie
Cytat:
Myślenie kodeksowo-instruktażowe ma także tę wadę, że zabija osobistą wrażliwość, pozbawia człowieka własnego wyczucia, co jest przyzwoite, co nie. Dostarczając gotowego, całościowego rozwiązania, unieruchamia sumienie. Człowiek, który się temu poddaje, przystaje do poglądu etycznego na zasadzie grupowej identyfikacji, a nie osobistego zrozumienia zła czy dobra. Tak jest słusznie, bo tak uważa mój ksiądz, biskup czy papież. Tymczasem nierozwijana, osobista wrażliwość sumienia – gaśnie, niknie.

bardzo mądry artykuł...uważam podobnie i staram się wprowadzić takie myslenie w życie Smile ...niestety ale większość księży tego nie podchwyci i napewno jest przeciwna...to pozostałosci po poprzednich epokach, gdzie słowo księdza było ostateczne i święte dla ludu...

Cytat:
Być może dałoby się wyjaśnić, co miał na myśli Tomasz z Akwinu, gdy analizował grzechy cielesne. Nie zmienia to jednak faktu, że jego opisy, jak zwykle racjonalne, wyczerpujące i techniczne, nie korzystają, co oczywiste, z wiedzy o dynamizmie ludzkiej psychiki, którą dysponujemy dopiero od kilkudziesięciu lat. Tomasz opisuje kwestie seksualności tylko pod kątem, czy coś jest, czy nie jest grzechem. Ta zupełnie niewystarczająca perspektywa kształtowała przez wieki wychowanie religijne duchownych, a w następstwie tego wszystkich katolików. Choć nie bez winy są tu także świeckie, oświeceniowe ideologie, zwłaszcza pojawiające się w kontekście medycznym.

Do dziś jeszcze ukazują się podręczniki teologii moralnej, które uczą o seksie w duchu: kiedy jest już grzech, a kiedy jeszcze go nie ma. Ginie gdzieś kluczowy wymiar, jakim jest miłość. Teologowie moralni, w Polsce choćby inspirowani personalizmem Karola Wojtyły, choć często krytykują uprzedmiotowianie człowieka, sami go w swych pismach praktykują. W istocie całe to aptekarsko-legalistyczno-prawnicze podejście tradycyjnej teologii moralnej od początku traktuje człowieka jak urządzenie, mechanizm behawioralny działający na zasadzie: bodziec – reakcja. Nie ma w tej wizji względu na człowieka, na jego godność. Nie znajdzie się tu miejsca dla miłości.

Analiza etyczno-prawna, skoncentrowana tylko na ludzkich odruchach, nie jest też żadną wizją integralnego rozwoju człowieka. Pozostaje heteronomicznym zbiorem przepisów właściwego zachowania, abstrahującym od dynamizmu ludzkiego wnętrza. To zresztą bardzo męskie spojrzenie, dążące do podporządkowania, dominacji, ze zredukowaną empatią, przeżywaniem całościowym. Złośliwy powiedziałby, że seksualność oglądana jest w katolicyzmie oczyma mężczyzny celibatariusza.


święte słowa...a nie oczami małżeństwa a tym samym dwoja kochających się ludzi....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
abeba
Gość






PostWysłany: Sob 8:08, 13 Sty 2007    Temat postu:

ładny tekst, szkoda, że nie mam odwagi mu zaufać.
moim zdaniem uczucia, własna wrażliwość SĄ ważne. ale jednak katolicyzm wymaga by je wychowywać w duchu przepisów. I jesli jest ów "tragiczny konflikt" to należy zrewidować swoje uczucia, a nie przepisy.
zresztą często można spotkać zdanie, ze miłosć do Boga powinna być większa niz do małżonka. To Bóg nas zbawi, nie malżonek. widac która wartość większa.
Powrót do góry
Dona
za stara na te numery



Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 12396
Przeczytał: 9 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 10:32, 13 Sty 2007    Temat postu:

jakze bliski tekst tym naszym dylematom i dyskusjom....

Cytat:

przepisy nie stanowią o całości ludzkiej rzeczywistości ani o człowieczeństwie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dona
za stara na te numery



Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 12396
Przeczytał: 9 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 11:41, 13 Sty 2007    Temat postu:

a czytaliscie komentarze pod artykułem..

Cytat:
Autonomiczne sumienie czy lista grzechów
Przepraszam, ze sie wlaczam, ale moim zdaniem mamy tu do czynienia z kwadratura kola, co zreszta o. Bartos w swoich wywiadach miedzy linijkami zdaje sie mowic ... Jezeli szczegolnie poski KK wychowuje swych wiernych podlug sztywnych norm etyczno-obyczajowych, poczawszy od wieczornego pacierza, ktorego opuszecznie jest grzechem, poprzez nieskromne mysli, z ktorych nalezy sie spowiadac, do de facto odrzucenia skutecznej antykoncepcji i w ogole pozamalzenskiej uczuciowosci cechujacej nasze czasy, to trudno sie dziwic, ze prowadzi to do znerwicowanego, infantylnego spoleczenstwa, ludzi, ktorzy biegna z drzeniem, aby dowiedziec w konfesjonale (znowu cytat o. Bartos) czy pocalunek "z jezyczkiem" byl grzechem .....
Jak moze sie czuc w takiej sytuacji czlowiek pokroju Bartosia ? W jego slowach wyrazne jest wolanie o pomoc ... Nie "upupiajcie" mnie ... Czyzby w Polsce wszyscy juz Gombrowicza zapomnieli ?
Lecz nie ma dymu bez ognia, tak sobie ludzi wychowaliscie .. Ironia losu jest, ze autorytetami czy osobami zaufania ludzi poszukujacych staja sie czesto osoby majace w tych dziedzinach minimalne, albo nawet zadne doswiadczenie, a czesto nawet ogromne klopoty z wlasna niedojrzala osobowoscia ....



ale są i takie....


Cytat:
Zło, które nie jest grzechem?
Niewątpliwie wielkim złem jest nazywanie dobra grzechem, ale mam wrażenie, że Ojciec posunął się dość daleko - chyba nieco za daleko - zniechęcając osoby uzależnione od pewnych grzechów (przykładem był tu onanizm) do spowiadania się z nich. Być może zdarza się, że zbyt częsta spowiedź przyprowadzała niektórych do uznania Boga za Złego Sędziego, który tylko nas karze. Wierzę jednak, i nie piszę tego jako osoba zdystansowana, ale ktoś, kto z materią miał styczność, że jeszcze więcej szkód może wyrządzić bagatelizowanie poważnych problemów, jakie ludzie - zwłaszcza w okresie dojrzewania - mogą ze sobą mieć. Psychoterapeuta to wciąż nie codzienność i w gruncie rzeczy onanista przestający spowiadać się z onanizmu nie tyle skieruje swe kroki do psychologa, ile uzna onanizm za normalność.
Wierzę oczywiście, że jekieś doświadczenia Ojca jako spowiednika doprowaadziły Go do głoszonych tu wniosków, ale dzieląc się tu doświadczeniami moimi jako penitenta mogą szczerze przyznać, że gdybym przeczytał ten artykuł w złym momencie, kto wie, czy nie żyłbym do dziś w grzechu. Czasami dura lex sed lex - twarde prawo zmusza nas do myślenia, do pewnego wysiłku refleksji nad swoim życiem, a opinia Ojca, obawiam się, wbrew Jego intencjom i zapewnieniom, osuwa się w kilku miejscach ku relatywizmowi, czego nikomu, zwłaszcza wszystkim grzesznikom, nie życzę.
Ojciec popełnił po prostu błąd pewnego nieuprawnionego uogólnienia i wychodząc z właściwych przesłanek, wysnuł niewłaściwe wnioski. Przy okazji polecam traktującą po części o tym samym książeczkę Anselma Gruna "Spowidź".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dona
za stara na te numery



Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 12396
Przeczytał: 9 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 12:10, 13 Sty 2007    Temat postu:

i dokładnie ja takie mam właśnie obawy.. co do częstej spowiedzi...

Cytat:
idea częstej spowiedzi, kiedyś popularyzowana, może być w naszych czasach szkodliwa. Zbytnio koncentruje człowieka na grzechu, tak że widzi on w sobie najpierw grzech. Znika też świadomość wyjątkowości spowiedzi, mającej umożliwić powrót tym, którzy naprawdę dopuścili się poważnych grzechów. Nie można ot tak, przez przypadek, zgrzeszyć śmiertelnie


a dokładnie własnie...zanik tej wyjatkowości, tej łaski, sakramentu...

a tu co i rusz słysze w konfesjonale- prosze o czestsza spowiedz..

co wiecej, za "wzór" stawiano mi papieza, Jana Pawła II, który spowiadał się co 2 tyg.
"z czego ten świety człowiek spowiadał sie co 2 tygodnie?"

Jak dla mnie to.....zupełnie "wypacza" cel spowiedzi....

sama sie zastanawiam, z czego spowiadaja sie dajmy na to co tydzien ludzie, którzy dobrze zyja, sa dobrymi katolikami...

Nie rozumiem tego własnie..

czy mozna tak nagrzeszyc śmiertelnie, przez tydzien , przez człowieka, który kocha Boga i ludzi...i stara sie byc dobrym???

chyba ze sprowadza sie wówczas spowiedz , do pewnego rodzaju.. pogawedki... to chyba lepiej w takim przypadku znalezc sobie kierownika duchowego...

A drugim niebezpieczenstwem, w moim odczuciu moze byc, własnie, sprowadzanie spowiedzi do celu.. oczyszczalni.. mozna nagrzeszyc bo zaraz sie wyspowiadam, i bedzie ok...bez refleksji, bez chęci poprawy, .. no bo z czym za tydzien przyjde.... Confused Confused Confused

Moze to czesto skutkować takim własnie płytkim spojrzeniem na spowiedz...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
novva
za stara na te numery



Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 4956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Mała Wieś przy Drodze

PostWysłany: Nie 18:17, 14 Sty 2007    Temat postu:

Może by tak o. Bartosia do nas na forum zaprosić? Czytając ten tekst, miałam wrażenie, że pisze dokładnie o naszych problemach!!!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
milgosia
z NPR za pan brat :P



Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 160
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 18:44, 14 Sty 2007    Temat postu:

Cytat:
co wiecej, za "wzór" stawiano mi papieza, Jana Pawła II, który spowiadał się co 2 tyg.
"z czego ten świety człowiek spowiadał sie co 2 tygodnie?"

Jak dla mnie to.....zupełnie "wypacza" cel spowiedzi....

sama sie zastanawiam, z czego spowiadaja sie dajmy na to co tydzien ludzie, którzy dobrze zyja, sa dobrymi katolikami...

Nie rozumiem tego własnie..

czy mozna tak nagrzeszyc śmiertelnie, przez tydzien , przez człowieka, który kocha Boga i ludzi...i stara sie byc dobrym???



Ja kiedyś rozmawiałam ze swoim spowiednikiem na podobny temat... To nie jest tak, że ludzie tacy jak JPII nie mieli /nie mają się z czego spowiadać...

Owszem, na pewnym etapie duchowego rozwoju może być tak, że grzechów ciężkich przeciwko 10 przykazaniom się nie popełnia.. Ale wtedy i miara wobec takiego czlowieka staje się subtelniejsza, bardzie wymagająca... Po jakimś czasie, kiedy człowiekowi wydaje się, że żyje dobrze, że nie grzeszy, że jest "czysty", warto zadawac sobie pytanie o to, czy się czyni dobro w swoim życiu.... Bo nie tylko czynienie zła jest grzechem, ale jest nim również brak podejmowania dobra! Trochę na takiej zasadzie, jak piętnastolatek, ktory wreszcie opanował swoją chęć "odpyskiwania" mamie i owszem, już nie odszczekuje... ale jeszcze nie nauczył się mówić jej dobrych słów, nie pochwalił obiadu...nie dostrzegł, że czasami bywa zmęczona i można ją wyręczyć w tym, czy w tamtym... Teoretycznie nie robi nic zlego, ale też i nic dobrego...
To oczywiście są subtelności, ale jeśli zaczyna się żyć na codzień w takiej perspektywie, jeśli się sobie zaczyna zadawać proste pytania o możliwość czynienia dobra, miłości drugiemu, dobrego rozwoju swoich talentów, to po jakimś czasie można zauważyć, że okazji jest mnóstwo, tylko po prostu wcześniej się ich nie widziało... bo człowiek koncentrował się na omijaniu dużych kamieni, ale nie potrafił zbierać stokrotek... Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
juka
za stara na te numery



Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 4578
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 18:50, 14 Sty 2007    Temat postu:

o, milgosia, to samo chciałam powiedzieć
mnie oczywiście na razie daleko do tego, żebym już nie musiała się spowiadać z łamania zwykłych 10 przykazań, ale lepsi ode mnie spowiadają się po prostu...bardziej wrażliwie...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
milgosia
z NPR za pan brat :P



Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 160
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 18:56, 14 Sty 2007    Temat postu:

Cytat:
A drugim niebezpieczenstwem, w moim odczuciu moze byc, własnie, sprowadzanie spowiedzi do celu.. oczyszczalni.. mozna nagrzeszyc bo zaraz sie wyspowiadam, i bedzie ok...bez refleksji, bez chęci poprawy, .. no bo z czym za tydzien przyjde....

Moze to czesto skutkować takim własnie płytkim spojrzeniem na spowiedz...


Masz rację Dono, istnieje takie niebezpieczeństwo... tylko że jeśli ktoś już ma takie nastawienie, to jego spowiedzi przestają być ważne, niestety. Jeśli ktoś przychodzi do spowiedzi i z góry zakłada, że nic nie chce w swoim życiu zmienić i nawet nie będzie się starał tego robić, to jego spowiedź jest po prostu nieważna i nie ma odpuszczenia grzechów, choćby nawet kapłan nad nim wypowiedział takie słowa.. Zwyczajnie, nie spełnił jednego z warunków dobrej spowiedzi, który nazywa się postanowieniem poprawy.. Bo Pan Bóg zna ludzkie serca i ich myśli, choćby nawet nie usłyszal ich kapłan w konfesjonale... Inną natomiast jest sytuacja, w której człowiek przychodzi do spowiedzi i naprawdę go to obchodzi, próbuje zmienić swoje życie, przynajmniej się stara, i postanawia przynajmniej spróbować i cos w tym kierunku zrobić I NIE PODDAJE SIE POKUSIE MYŚLENIA: TO NIE MA SENSU, BO I TAK MI SIĘ NIE UDA WYTRZYMAĆ...takie myślenie to jest skuteczna metoda odciągania ludzi od sakramentów, zgadnijcie kto jest autorem... ważna jest dobra intencja, przecież Pan Bóg wie, że jesteśmy słabi i jeszcze nieraz upadniemy... ważne żeby próbować wstawać i iść do przodu...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dona
za stara na te numery



Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 12396
Przeczytał: 9 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 19:42, 14 Sty 2007    Temat postu:

niemniej jednak...
obstaje przed stwierdzeniem o. Bartosia, ze idea częstej spowiedzi jest szkodliwa...

ale czy te "wrażliwsze" spowiedzi dotyczą śmiertelnych grzechów..

Bo przeciez O TO W SPOWIEDZI CHODZI....

o powrót do Boga po ciezkim grzechu.....

Fakt, miłgosiu, trafnie to napisałas, ze nie tyle chodzi o to by nie czynic zła, ale zeby czynic dobro...
(fajny ten przykład z tym pyskującym nastolatkiem)

A czy mozna w jakis sposób " zmierzyc", czy człowiek czyni dostatecznie duzo dobra...tak, by nie był to juz ciezki grzech?

Cały czas podkreslam, spowiedz potrzebna człowiekowi wtedy, gdy w waznej materi zgrzeszy , odrzuci Boga swiadomie...

czy samo nieczynienie dobra jest odwróceniem się od Boga?

W sumie , to czynienie dobra to bardzo ogólne pojecie....
tu mozna by wiele napisac i zaliczyc...

Przeciez ktos, kto chocby dobrze spelnia swoje obowiązki w pracy...czyni jakies dobro...np. dla społeczeństwa..
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dona
za stara na te numery



Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 12396
Przeczytał: 9 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 20:07, 14 Sty 2007    Temat postu:

nie wiem.. po prostu mi sie wydaje, ze konfesjonał (sakrament pojednania) to nie najlepsze miejsce na rozmowy tylko o tym, jak czynic dobro...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
juka
za stara na te numery



Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 4578
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 20:08, 14 Sty 2007    Temat postu:

Dona napisał:
ale czy te "wrażliwsze" spowiedzi dotyczą śmiertelnych grzechów..

Bo przeciez O TO W SPOWIEDZI CHODZI....


coś ty, wcale niekoniecznie. można, choć nie trzeba, spowiadać się z grzechów lekkich. czasem popełnianie takiego grzechu, staje się nawykiem, wadą, właśnie wtedy gdy przestaniemy zwracać na niego uwagę , "bo to przecież lekki grzech". może nie zawsze, ale ja u siebie coś takiego zauważyłam.


Dona napisał:


Przeciez ktos, kto chocby dobrze spelnia swoje obowiązki w pracy...czyni jakies dobro...np. dla społeczeństwa..


ja osobiście nie widzę takiej dziedziny życia, w której mogłabym sobie powiedzieć, że jestem doskonała i nic lepiej zrobić nie mogę
Powrót do góry
Zobacz profil autora
juka
za stara na te numery



Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 4578
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 22:08, 14 Sty 2007    Temat postu:

novva napisał:
Może by tak o. Bartosia do nas na forum zaprosić? Czytając ten tekst, miałam wrażenie, że pisze dokładnie o naszych problemach!!!


jestem za. ale miałby się z nami, biedaczek... Yellow_Light_Colorz_PDT_01 Yellow_Light_Colorz_PDT_09 Yellow_Light_Colorz_PDT_38 Yellow_Light_Colorz_PDT_45 Laughing
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tato
mistrz NPR-u



Dołączył: 11 Cze 2006
Posty: 733
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 22:21, 14 Sty 2007    Temat postu:

juka napisał:

mnie oczywiście na razie daleko do tego, żebym już nie musiała się spowiadać z łamania zwykłych 10 przykazań, ale lepsi ode mnie spowiadają się po prostu...bardziej wrażliwie...


a ja wlasnie odnioslaem wraznie ze Bartos pisze o utracie wrazliwosci poprzez regulowanie wszystkiego przez nakazy i zakazy
w efekcie otrzymujemy ludzi ktorzy dokladnie spelniają wszystkie wymagania np. stosują NPR i z formalnego punktu widzenia grzechu nie popelniają a w rzeczywistosci w ich wspolzyciu moze byćt wiecej grzechu niz u pary ktora stosuje prezerwatywę

wlasnie takie mechaniczne podejscie do zycia ze trzeba odchaczyc iles tam punktow z katechizmu w stylu :
1) w niedizele na mszy byłem
2) NPR stosuje
3) pacierz odmawiam
4) na biednych datek dałem
5) post piatkowy spelniłem
wiec wszystko jest niby w porządku .... i jestem super katolikiem .... super człowiekiem ....

a Bartos pokazuje ze wlasnie tak nie jest ze jest to bardzo egoistyczne podejscie gdzie na pierwszym miejscu jest relacja ja i przykazania
a nie ja i Bóg - ja i drugi człowiek !
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna -> Strefa gadania o wszystkim i niczym
Idź do strony 1, 2  Następny
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
Regulamin