Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................
...........czyli seks bez antykoncepcji. Pytania, wątpliwości, stosowanie..........
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

doić czy nie doić 2
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna -> Strefa gadania o wszystkim i niczym
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
abeba
Gość






PostWysłany: Śro 9:47, 21 Lut 2007    Temat postu: doić czy nie doić 2

Chciałam sie wyżalić.
Jakiś czas temu pisałam już chyba o tym, że w mojej rodzinie nigdy sie nie pomagało (nie było mieszkań w prezencie, ani babci siedzących z maluchami), do czasu aż moi rodzice kupili mieszkanei na kredyt mojej młodszej siostrze.
Potem zaczęły sie przykre historie, jak np. - myśmy od nich dostali "na pralkę" w prezencie ślubnym, a ona - na urodziny - 3 mce po kupieniu jej mieszkania.
Siostra starała się mnie pocieszyć, że rodzice oszczędzają teraz żeby nam pomóc.Ja zaś zwalczałam dumę, by poprosić o pomoc.
Wreszcie sie odważyłam - oczywiście nie o cała kwotę tylko o 10-20 tys. pomocy w zapłącie zadatku (z cichą nadzieją, ze nie musielibyśmy im tego oddawać i byłoby na wykończenie).
Odpowiedz: "no, moze, no ew. z linii kredytowej na koncie.... ale oddacie jak tylko dostaniecie kredyt?
"A w ogóle, to nie moglibyscie kupować czegoś mniejszego, ale w Centrum?"
(Mamie się wyobraża, że kawalerki w Centrum są tańsze niż 50m w Pruszkowie czy gdzieś dalej )
(Mamie marzy sie, że będę mieszkać blisko siostry - tylko nie wie jak mam to sfinansować)
(Mama nie liczy sie z faktem, że nie jestem moją siostrzyczką, że jest nas dwoje, a może chcielibyśmy, by było nas wiecej)
No i podstawowy wniosek - na pomoc nie ma co liczyć.
Skad wy bierzecie rodziców, którzy sie z Wami zamieniają na mieszkania, dają kasę na remont/ wykonczanie itp ? Dlaczego ich znajomi są w stanei kupić meiszkanie w prezencie ślubnym (owszem, nie w warszawie, ale jednak warte ponad 100tys), a oni nie chcą nam dać mniejszej kwoty - choć ją mają ,bo biedni nie są.
Międzypokoleniowa zemsta?
Powrót do góry
juka
za stara na te numery



Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 4578
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 10:35, 21 Lut 2007    Temat postu:

znowu spisek Yellow_Light_Colorz_PDT_03 .

nie wiem, abeba, ja uważam że rodzce maja prawo dawać komu chcą i co chcą. odkąd skończyłam studia, to już mój problem, jak sobie dam radę z własnym życiem. a oni niech sobie swoje oszczędności oddadzą mojemu bratu, przehulają na wyspach kanaryjskich , albo przeznaczą na radio maryja.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
fiamma75
za stara na te numery



Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 16675
Przeczytał: 4 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:57, 21 Lut 2007    Temat postu:

Nie wiem, Abebo, to jest ich decyzja. Nie prosiliśmy przecież.
Może chcą nas zatrzymać blisko siebie? A może mają taki kaprys? Yellow_Light_Colorz_PDT_02
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sagitta
mistrz NPR-u



Dołączył: 27 Paź 2006
Posty: 753
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 11:20, 21 Lut 2007    Temat postu:

Zgadzam się, że rodzice maja swoje pieniądze i mogą z nimi zrobić, co chcą. Nam moi rodzice nie pomagają (bo uważają, że to raczej dzieci powinny pomagac rodzicom i bo niespecjalnie mają z czego). Dawali mi pieniądze na studiach do czasu az wyszłam za mąz na trzecim roku, wtedy nagle uznali, że jestem na swoim, mimo że mój mąż, tez student, pracował tylko dorywczo. Sami biora kasę od mojej siostry (która na wszystko samiuśka zapracowała), a drugą siostrę, kóra jest teraz bezrobotna ( a jak nie była, to zarabiała grosze, jak to młody lekarz) utrzymują. Gdybysmy nie mieli co do garnka włożyć, to na pewno by pomogli, a jak sobie radzimy, to nie widzą takiej potrzeby. (Za to z opieką nad dzieckiem bardzo pomagali - zabierali ją na 6-7 godzin codziennie - jak pisałam pracę magisterską, nocowali z nią ze 2 razy), mama jest gotowa przyjechac i pomóc w razie czego (200km).
Ze strony męża zupełnie inne podejście. Dziadkowie męża wyjechali na 10 lat do Stanów, żeby wybudować swoim dzieciom domy i sfinansować zakładanie firm Shocked Rodzice męża też oddali nam chyba wszystkie oszczędności na nasze mieszkanie Shocked Dla mnie jest to aż dziwne i krępujące, dla mojego męża naturalne..............
Powrót do góry
Zobacz profil autora
AnnaMaria
za stara na te numery



Dołączył: 01 Lip 2006
Posty: 2684
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 13:03, 21 Lut 2007    Temat postu:

Pomaganie przez rodziców jest dla mnie naturalne. Rodzice utrzymywali mnie do końca dziennych studiów, sfinansowali więcej niż połowę wesela i dali nam na nową drogę życia pewną kwotę pieniędzy. Teraz sami się utrzymujemy i nic od nich nie bierzemy, ale wiem, że gdybym potrzebowała pieniędzy to mogę na nich liczyć. Moi rodzice powtarzają, że najlepiej w życiu wyszły im dzieci...w ogóle jestesmy ze sobą bardzo silnie związani. Są gotowi przyjechać do mnie i zająć się dzieckiem, gdyby była taka potrzeba ( teściowa też się zgłosiła plus jeszcze ciocia Smile )Z mężem planujemy zafundować rodzicom jakąś zagraniczną wycieczkę w podzięce ( im samym na to szkoda kasy ). Oczywiście w razie jakichkolwiek problemów oni też mogą liczyć na nas (wliczam tutaj również moją siostrę).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maria
Moderator



Dołączył: 08 Sty 2007
Posty: 8798
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia jak narazie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:59, 21 Lut 2007    Temat postu:

U mnie w rodzinie tez sobie wszyscy zawsze pomagali. Na dobra sprawe ja "dostalam od nich" najmniej, bo juz na studiach zarabialam, ale gdy tylko pojawial sie jakis wiekszy wydatek to pomoc byla. Siostra i brat studiuja a wiekszosc pieniedzy wlasnie na utrzymanie mojego rodzenstwa idzie. Rodzice praktycznie dla siebie nie maja.To dzieki nim moglismy wyleciec do Irlandii. Ale za to ja w podziekowaniu, gdy tylko przylatujemy do Polski zabieram Mame na wielkie zakupy kosmetyczno-ciuchowe i przy okazji urodzin czy Swiat daje kase "na prezent". Zadna ze stron nie ma tyle by w ogole myslec o wsparciu nas w splacaniu kredytu, ktorego i tak w PL bysmy nie dostali, stad decyzja o emigracji
Powrót do góry
Zobacz profil autora
AnnaMaria
za stara na te numery



Dołączył: 01 Lip 2006
Posty: 2684
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 15:08, 21 Lut 2007    Temat postu:

Maria napisał:
Ale za to ja w podziekowaniu, gdy tylko przylatujemy do Polski zabieram Mame na wielkie zakupy kosmetyczno-ciuchowe i przy okazji urodzin czy Swiat daje kase "na prezent". Zadna ze stron nie ma tyle by w ogole myslec o wsparciu nas w splacaniu kredytu, ktorego i tak w PL bysmy nie dostali, stad decyzja o emigracji

Też się pod tym podpisuje...moja Mama zawsze o sobie myśli na końcu i też ją zaciągam w takie miejsca Yellow_Light_Colorz_PDT_04
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dona
za stara na te numery



Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 12399
Przeczytał: 4 tematy

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 9:52, 22 Lut 2007    Temat postu:

sagitta napisał:
Zgadzam się, że rodzice maja swoje pieniądze i mogą z nimi zrobić, co chcą. Nam moi rodzice nie pomagają (bo uważają, że to raczej dzieci powinny pomagac rodzicom i bo niespecjalnie mają z czego). Dawali mi pieniądze na studiach do czasu az wyszłam za mąz na trzecim roku, wtedy nagle uznali, że jestem na swoim, mimo że mój mąż, tez student, pracował tylko dorywczo.



Podpisałabym sie pod tymi słowami w 100%
z tym, ze moj maz na studiach nie zarabiał, utrzymywalismy sie z pieniedzy od jego rodzicówi naszych stypendiów..

nie wiem tez, czy uwazają, ze to rodzice powinni pomagac rodzicom...

ja tam nie mam o nic pretensji..
po prostu widze , ze naprawde nie maja z czego pomagac...
(Pensja mojego meza kilkakrotnie przekracza wspólne dochody moich rodziców)
i to ze ja , jak "przeszłam na swoje".. bardzo odciazyłam moja mame, bo miała na utrzymaniu jeszcze dwie studentki...

jesli chodzi o niematerialna pomoc- to jak najbardziej..., sa gotowi wspomagać wszystkim co maja, ( wiadomo jak to na wsi- mięso, mleko, warzywa itd.)

Od tesciów maz po slubie dostawał tyle samo co przed slubem...
(tak było zapowiedziane od poczatku)
Wiec tu juz sami musielismy podjąc decyzje, czy damy radę tak gospodarowac pieniędzmi, zeby starczyło na wszystko......

Mini wesele (na 20 osób) w całosci finansowane przez teściów..
w przeciwnym razie byłby chyba cichy slub.. itp. i zadnego wesela... nie mogłam liczyc niestety, na żadna pomoc finansową...
(Taką samą kwotę na wesele dostał brat męza)

Jak widac, wiecej finansowo pomagają nam tesciowie, bo, po prostu bardziej moga z czego (Ale muszę przyznać , dzieki niewolniczej i , nie przesadzę jak powiem, ze katorżniczej pracy w rolnictwie!!!)
Na studiach równiez, czesto wspomagali nas jedzeniem itp.

Tesciowie np. zafundowali nam teraz pralke, bo nie było w mieszkaniu, które teraz wynajmujemy..

Nikt z naszych rodziców nie jest w stanie wspomagac nas w braniu kredytu, itp.


My mozemy im sie odwdzieczyc.. pomoca w pracy...
ale finansowo również...
czesto razem z bratem męza składamy sie i kupujemy tesciom przy większych okazjach prezenty, na które oni nie moga sobie pozwolic (np meble na balkon, nowy stolik pod tv), dla nich to juz z granicy "luksusowych"

Mojej mamie też staram się sprawic jakis prezent , z takich, co by sobie nigdy sama nie kupiła..
Powrót do góry
Zobacz profil autora
channel
za stara na te numery



Dołączył: 04 Lip 2006
Posty: 4860
Przeczytał: 3 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 10:43, 22 Lut 2007    Temat postu:

Nigdy od nikogo niczego nie dostałam. Wszystko co mamy zawdzięczamy własnej pracy. Dzięki temu mogę powiedzieć że „jestem wdzięczna za to że nikomu za nic nie muszę być wdzięczna”. Od rodziców ani teściów nic nie dostaliśmy. Ale.....rozumiem Abebę. Inaczej jest jak rodzice starają się pomagać „równo” wszystkim swoim dzieciom. Jeżeli pomoc jest skierowana w jedną stronę...strasznie boli. Właśnie doświadczam tego na sobie. Mąż ma brata i pomoc teściów „idzie” w tamtą stronę. Teściowa bawi im dzieciaka – mi kiedyś powiedziała ze swoje wychowała i „cudzych” pilnować nie będzie. Kupiliśmy mieszkanie w tym samym czasie (brat męża i my ) on dostał-lodówkę, pralkę i kuchenkę, a my – jeden boczek wędzony. W tym roku na gwiazdkę teściowie bratu podarowali – telewizor a nam – wycieraczkę pod drzwi. Ale jak teściowi trzeba porady z zakresu prawa pracy, czy rozliczenie PITa to dzwonią do mnie i....”co oznacza ten art. czy § ?” albo „zostawiłem Ci pity do rozliczenia”. A we mnie się buzuje i mam ochotę kazać im się ode mnie odczepić.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sagitta
mistrz NPR-u



Dołączył: 27 Paź 2006
Posty: 753
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 11:01, 22 Lut 2007    Temat postu:

Smutne, tak to już jest..........Moi rodzice tez najbardziej ( w sensie w ogóle) wspomagają jedną ze swoich trzech córek, ale nie mam o to do nich pretensji, bo wiem, że jest ciężko chora, najmniej przebojowa itd, co nie zmienia faktu, że czasem burzy się we mnie trochę, kiedy to ona dostaje od mamy cudny zabytkowy serwis po babci itp. Ale cóż, powtarzam sobie, że mają prawo zrobić ze swoimi rzeczami, co chcą.
A swoją drogą to można na to też popatrzec z drugiej strony. Np. wiem, że dalsza rodzina patrzy na nas krzywo, bo myślą, że za pieniądze mojego stryja moi rodzice wybudowali sobie dom na wsi a moja siostra - kupiła mieszkanie Shocked Naprawdę nie wiem, skąd to wydedukowali. Stryj dołożył się trochę do domu, ale nie były to wielkie kwoty, a siostrze pozyczył 20 tys. i zapowiedział, że jesli nie zdąży oddac jemu, to ma oddać na biednych ( a nawiasem mówiąc siostra od chyba juz 10 lat raz w tygodniu robi mu zakupy, sprząta, pierze, ceruje itp., w przeciwieństwie do tamtej dalszej rodziny..........., która wyobraża sobie nie wiadomo co...........bycie rzekomo z tej drugiej strony tez jest przykre..........Smutny
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maria
Moderator



Dołączył: 08 Sty 2007
Posty: 8798
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia jak narazie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 11:33, 22 Lut 2007    Temat postu:

Jezeli rodzice pomagaja jednemu dziecku, ktore jest mniej zaradne, gorzej mu sie powodzi itd i wiedza, ze drugie tej pomocy nie potrzebuje, wiec spokojnie spia wierzac, ze chociaz jednemu sie udalo wyjsc na prosta, to ok. Natomiast nie rozumiem jak mozna jedno dziecko obsypywac prezentami a drugie ignorowac Shocked (zakladajac, ze dzieci maja podobna sytuacje finansowa!). Albo sie pomaga, albo nie, sprawa rodzicow. Ale niesprawiedliwe traktowanie to juz nie jest w porzadku. Kurcze tak jakbym jednemu maluchowi dawala czekoladki a drugiemu nic.Z jakiej racji? Jedno kocham bardziej? Shocked
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kajanna
za stara na te numery



Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 4032
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 11:55, 22 Lut 2007    Temat postu:

Maria napisał:
Albo sie pomaga, albo nie, sprawa rodzicow. Ale niesprawiedliwe traktowanie to juz nie jest w porzadku. Kurcze tak jakbym jednemu maluchowi dawala czekoladki a drugiemu nic.Z jakiej racji? Jedno kocham bardziej? Shocked


Zgadzam się, że jest to nie w porządku.
Ale wydaje mi się, że są takie sytuacje, kiedy faktycznie jedno dziecko jest jakby "ulubione". Niezbyt ciekawa sytuacja, ale się zdarza.
Obserwuję coś takiego w rodzinie męża. On jest ukochanym synem mamusi, najmłodsza siostra ukochaną córeczką tatusia, a środkowa siostra jest jakby "niczyja". I to trochę widać w sposobie, w jaki rodzice ich traktują - nie chodzi mi akurat o pomoc materialną, ale po prostu o okazywanie uczuć, stosunek do dziecka. I co w takiej sytuacji?
Mamy kilkorga dzieci - nie wiem, czy to nie za osobiste pytanie, ale czy kochacie wszystkie dzieci tak samo, czy jednak trochę inaczej? Nawet nie chodzi mi o mniej-bardziej, tylko o trochę inny rodzaj uczucia - można w ogóle mówić o czymś takim?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sagitta
mistrz NPR-u



Dołączył: 27 Paź 2006
Posty: 753
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 11:58, 22 Lut 2007    Temat postu:

kajanna napisał:
. On jest ukochanym synem mamusi, najmłodsza siostra ukochaną córeczką tatusia, a środkowa siostra jest jakby "niczyja". I to trochę widać w sposobie, w jaki rodzice ich traktują - nie chodzi mi akurat o pomoc materialną, ale po prostu o okazywanie uczuć, stosunek do dziecka. I co w takiej sytuacji?


No, jakbym słyszała o swojej rodzinie. Najstarsza - ulubienica mamy, srodkowa - niczyja, ja (najmłodsza) - ulubienica taty. Cóż, nie pozostaje nic innego, jak się z tym pogodzić.........
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dona
za stara na te numery



Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 12399
Przeczytał: 4 tematy

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 12:15, 22 Lut 2007    Temat postu:

a ja jestem srodkowa.. ale czesto czułam, ze chyba jestem najbardziej kochana...
ale to dlatego, chyba ze byłam po prostu najgrzeczniejsza.. i słuchałam sie rodziców..Yellow_Light_Colorz_PDT_01 Yellow_Light_Colorz_PDT_01


i czesto były u nas kłotnie.. "a ta to dostała, a tamata tyle moze", a tej na to dałas".. itd, i pamietam, ze było wtedy mamie bardzo przykro

Rozmawialam kiedys z kolezanka, ma 3 rodzenstwa, i mowila mi, ze własnie, jej mama to tak tłumaczyła, ze kazde dziecko nie to ze kocha sie mniej czy wiecej, ale po prostu inaczej...

A co do róznego traktowania dzieci, moj maz , mimo ze jest młodszy od brata, zawsze był zaradniejszy...

i czesto sam na cos sobie zapracowywal, na co np rodzice nie mogli sobie pozwolic, np. jakies ubrania itp.


A potem rodzice jak to widzieli, no to" Jak to, młodszy ma miec, a starszy nie", i kupowali tez starszemu...

maz przez to czuł sie troche pokrzywdzony..

"A bo tamten niezaradny, a bo tamten nie potrafi"..

I mimo ze rodzice chcieli równo traktowac dzieci.. to jednak nie wyszło..
Nie wiem czy do tej pory wiedza o tym, ze robili przykrosc mojemu mezowi takim zachowaniem...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maria
Moderator



Dołączył: 08 Sty 2007
Posty: 8798
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia jak narazie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:17, 22 Lut 2007    Temat postu:

Z tego co wiem, czesto rodzice kochajacy jedno dziecko bardziej od drugiego, aby poradzic sobie z poczuciem winy obdarowuja roznostkami te mniej kochane.

Ostatnio zmieniony przez Maria dnia Czw 12:27, 22 Lut 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna -> Strefa gadania o wszystkim i niczym
Idź do strony 1, 2  Następny
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
Regulamin