Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................
...........czyli seks bez antykoncepcji. Pytania, wątpliwości, stosowanie..........
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Matko, idź do klasztoru!

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna -> Rodzina=dzieci,mąż
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
novva
za stara na te numery



Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 4956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Mała Wieś przy Drodze

PostWysłany: Pon 11:59, 31 Gru 2007    Temat postu: Matko, idź do klasztoru!

Polecam artykuł z najnowszego numeru "W drodze" (w ogóle cały numer jest zresztą godny uwagi):
[link widoczny dla zalogowanych]

Dagmara Jaszewska napisał:
Praca w domu jest pracą w ukryciu. Jest pracą jak w kontemplacyjnych zakonach. Kobieta zostaje dziś w domu z własnej woli, nie z przymusu i nie dlatego, że nic innego nie może robić – przeciwnie, jest zachęcana do realizacji siebie poza domem, a często ma taką możliwość! Jednak dziś kobieta, niczym mnich, może odrzucić światowe życie, zaszczyty, przywileje i radości tego świata, by wieść życie ciche, z pozoru nieatrakcyjne, przez świat pogardzane, niezrozumiane, niedoceniane, z wszystkimi tego życia zaletami i wadami. Są bowiem rzeczy ważne, które można robić tylko w ukryciu. W ukryciu przed światem wzrasta, rozwija się mały człowiek – nabiera mocy i łaski, jak Chrystus, którego lata dziecięce i młodzieńcze pozostały tajemnicą, choć to one kształtowały Jego ciało, rozum, serce.

(...) Bóg wzywa dziś kobietę, by weszła do swojej izdebki, zamknęła drzwi i w ukryciu przed światem wychowywała swoje dziecko. By czerpała motywację do swej (niewdzięcznej?) pracy na kolanach, na modlitwie. By przeplatała modlitwę pracą – również fizyczną, bo ona jest wpisana w wychowywanie człowieka, nie sposób jej uniknąć. Czy ktoś na to kobiety przygotowuje, psychicznie i fizycznie – na nieustanne noszenie, przenoszenie niemowlaka, na podnoszenie z ziemi wierzgającego dwulatka, na ciągłe pranie, rozwieszanie i zbieranie, na skrobanie ekologicznych brudnych warzyw, znoszenie i wnoszenie wózka, niekończące się sprzątanie z podłogi zabawek… Bez motywacji jest to praca nudna, niewdzięczna, nietwórcza i niekończąca się. Możemy w niej jednak dostrzec analogię do świadomie wybranej fizycznej pracy w regułach wielu zakonów – pracy prostej, która zajmuje dłonie, łączy człowieka z naturą i Bożym planem, wpisuje go w szczęśliwy rytm, odgania złe myśli. Jeśli w ten sposób spojrzymy na codzienną krzątaninę, dostrzeżemy w życiu matki te same plusy, co w życiu zakonnym: życie zgodne z naturą, życie w relacji z Bogiem i wspólnotą – bliskimi osobami, a więc pokój, szczęście i zdrowie, które zakłóca morderczy rytm współczesnej kariery. I zobaczymy też te same minusy: brak jasnej, prostej, oczywistej nagrody, jaką daje świat – pokładanie nadziei w Bogu i tej nagrodzie, którą On przygotował; codzienne trwanie, które tak naprawdę widzi tylko On, trudność poprzestawania na Bogu, pokusy światowe.


Dostrzegam wiele cennych uwag autorki, rażą mnie jednak w tym artykule przede wszystkim dwie rzeczy:
1. bardzo ostre przeciwstawienie macierzyństwa i "kariery" (bez uwzględnienia zawodów, w których praca nie polega na szaleńczej gonitwie za diabelską pokusą pieniędzy Mruga );
2. założenie, że życie małżeńskie i rodzinne, aby było szczęśliwe i spełnione, musi opierać się na ideałach monastycznych. Po lekturze Nosowskiego widzę wyraźnie, że jest to często powielany schemat i że świętość życia w małżeństwie i rodzinie (po prostu) zasługuje na odmienne potraktowanie - to jest zupełnie inne powołanie, więc nie wciskajmy się na siłę w schematy życia mnichów z "'Wielkiej ciszy".

Bardzo jestem ciekawa Waszych opinii.


Ostatnio zmieniony przez novva dnia Pon 12:39, 31 Gru 2007, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kukułka
za stara na te numery



Dołączył: 19 Gru 2006
Posty: 25854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:36, 31 Gru 2007    Temat postu:

nie mialam czasu czytac calego art, wiec odnosze sie do fragmentu:
pracuje w zawodzie, gdzie raczej pedu do kariery nie ma, jednak ta dychotomia praca-rodzina jest dla mnie bardzo wazna. moze dlatego ze ja prace odbieram jako koniecznosc (nie dalibysmy rady zyc z jednej pensji), ktora nie pozwala mi spedzac czasu z rodzina.
co do twojego pktu nr 2 - zgadzam sie
i jeszcze jedno- bo ja wiem, czy to jest harmonia z natura -taka praca w domu? ja ja odbieram jako cos co robie dla meaz lub dziecka (i takie robienie DLA daje mi satysfakcje), ja bym tu zadnej teorii nie dorabiala
i jeszcze - ostatnia ju rzecz - bez przesady, ze praca w domu jest niewdzieczna. ja bym nie uogolniala. dla mnie nie jest. wymiana pieluch itd nie jest czyms zmudnym, niewdziecznym itd, ot normala czynnosc przy dziecku, i wlasnie dla...
mam wrazenie, ze autorka artykulu chyba o zyciu rodzinnym (zwlaszcza w kontekscie bycia matka)nie pisala z autopsji.. no chyba ze to ja jestem dziwna, ze dla mnie brudne pieluchy nie sa niewdzieczne
Powrót do góry
Zobacz profil autora
szpaczek1
mistrz NPR-u



Dołączył: 23 Cze 2007
Posty: 729
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:05, 01 Sty 2008    Temat postu:

hej
ja mialam przyjemnosc przeczytania tego artykulu i faktycznie jest ciekawy ale faktycznie mozna go odczytac jak "gloryfikacje" prowadzenia domu w sensie ze jest to wlasnie taka modlitwa do Boga w cichosci w domu dla innych....artykulu zaczyna sie cytatem "Kiedy się modlisz, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi, a Ojciec mój, który widzi w ukryciu, odda Tobie. " więc takie podejscie jest bardzo ciekawe i faktycznie mozna spojrzec na prowadzenie domu jako dzialanie z glepszym sensem ...

ale tez mozna to odberac jak stworzenie w domu klasztoru...

niestety nie moge wiele powiedziec wiele na podstawie swojego doswiadczenia bo dzieci brak ale wydaje mi sie ze warto byloby wysluchac meza autorki bo wydaje mi sie ze zarowno on jaki ona musza to glebko przemyslec.... bo wtedy cala presja zewnetrzna swiata spoczywa na mezu - niestety inaczej zachowuje sie czlowiek z ktorej pensji utrzymuje się cala rodzine a inaczej czlowiek ktory wie ze jest wstanie przezyc przez pare miesiecy z pensji drugiej polowki... kiedy bedzie szukal nowej lepszej pracy...

autorka ma dwojke dzieci...

ja sie zastanawiam na jak dlugo by mi takie uzasadnianie wystarczylo?? bo mysle ze jak by go zabraklo to bym sie zamienila w stsraszna zolze i robila mezowi awantury ... a znowu z drugiej mysle ze dzieciom trzeba wiele dac ale tez trzeba pamietac o sobie i o mezu... bo dzieci kiedys wyjda z domu a czlowiek zostanie sam i co wtedy?? jezeli wczesniej caly dzien byl podporzadkowany potrzebom innym. obarczac wina dzieci ze tak wiele im sie dalo a one sa takie niewdzieczne ze nie dzwonia codziennie?? i nie przychodza same na obiad w kazda niedziele?? oczywiscie praca rodzicow jest ogromna ale trzeba dac przestrzen dzieciom zeby mogly docenic prace swoich rodzicow. ja prace swoich rodzicow docenilam dopierio po 4 latach od wyprowadzki z domu z powodu studiow. praca zawodowa chociaz czasami znienawidzona pcha nas do innych ludzi i dzieki temu jestesmy wstanie zobaczyc nowe rzeczy:D (pewnie bym tego nie napisala w poniedzialek rano ...jak bym musiala wstac... ale taka jest prawda)

chociaz moze istnieja kobiety ktore potrafia przy zachowaniu ciaglej potrzeby poznawania czegos nowego i żywej osobowosci zajmowac sie dziecmi ... kiedys miala przyjemnosc poznac dziewczyne ktora skonczyla psychologia. mieili z mezem 5 dzieci (najstarsze bylo 3 klasy szkoly podstawowej a najmlodsze mialo rok) i naprawde sie cieszyla kazdym dniem spedzonym z dziecmi. wierze ze jak jej dzieci pojda na studia albo do liceum to zacznie realizowac swoje inne marzenia ktore czekaly tylko na odpowiednia chwile ....

mysle ze duzo zalezy od osobowosci malzonkow
Powrót do góry
Zobacz profil autora
abeba
Gość






PostWysłany: Śro 13:14, 28 Maj 2008    Temat postu:

hmm, muszę znaleźć jakiś sens w tych monotonnych czynnościach....
na pierwszym samotnym spacerze, snując się po parku pełnym podobnych mi mam oraz nieaktywnych zawodowo panów wedkarzy, czułam się naprwdę głupio i bezcelowo....
Powrót do góry
fresita
Moderator



Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 18953
Przeczytał: 3 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:33, 28 Maj 2008    Temat postu:

jeste to trudne,szczegolnie dla osoby, ktora jest ogolnie aktywna i taka tez byla w ciazy, sama przez to przechodzilam Wesoly ale potem po jakims czasie to sama pedzilam do parku byle sie wyrwac od tego prania, prasowania czy innych milych domowych czynnosci Mruga
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna -> Rodzina=dzieci,mąż
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
Regulamin