Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................
...........czyli seks bez antykoncepcji. Pytania, wątpliwości, stosowanie..........
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

refleksyjnie

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna -> Linkownia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fresita
Moderator



Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 18953
Przeczytał: 3 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:05, 03 Maj 2010    Temat postu: refleksyjnie

Wyjątkowa Matka

Czy zapytaliście się kiedyś siebie, w jaki sposób Pan Bóg wybiera matki chorych dzieci? Postaraj się
wyobrazić sobie Boga, który daje wskazówki swym aniołom zapisującym wszystko w swej olbrzymiej księdze.
- Małecka, Maria, syn. Święty
patron, Mateusz.
- Kurkowiak, Barbara, córka. Święta Cecylia.
-Michalewska, Janina, bliźniaki. Święty patron… niech będzie Gerard.
Wreszcie mówi do Anioła z uśmiechem jakieś imię:
- Tej damy dziecko upośledzone.
- A na to ciekawski anioł:
- Dlaczego właśnie tej, Panie? Jest taka szczęśliwa.
- Właśnie tylko dlatego - mówi uśmiechnięty Bóg. - Czy mógłbym powierzyć upośledzone dziecko
kobiecie, która nie wie czym jest radość? Byłoby to okrutne.
- Ale czy będzie miała cierpliwość?, pyta anioł.
- Nie chcę, aby miała nazbyt dużo cierpliwości, bo utonęłaby w morzu łez, roztkliwiając się
nad sobą i nad swoim bólem. A tak, jak jej tylko przejdzie szok i bunt, będzie potrafiła sobie ze wszystkim poradzić.
- Panie, wydaje mi się, że ta kobieta nie wierzy nawet w Ciebie.
Bóg uśmiechnął się:
- To nieważne. Mogę temu przeciwdziałać. Ta kobieta jest doskonała. Posiada w sobie właściwą ilość egoizmu.
Anioł nie mógł uwierzyć własnym uszom.
-Egoizmu? Czyżby egoizm był cnotą?.
Bóg przytaknął:
-Jeśli nie będzie potrafiła od czasu do czasu rozłączyć się ze swoim synem, nie da sobie nigdy rady. Tak, taką właśnie ma być kobieta, którą obdaruję dzieckiem dalekim od doskonałości. Kobieta, która teraz nie
zdaje sobie jeszcze sprawy, że kiedyś będą jej tego zazdrościć.
Nigdy nie będzie pewna żadnego słowa. Nigdy nie będzie ufała żadnemu swemu krokowi. Ale, kiedy jej dziecko powie po raz pierwszy “mamo”, uświadomi sobie cud, którego doświadczyła. Widząc drzewo, zachód słońca lub niewidome dziecko, będzie potrafiła bardziej niż ktokolwiek inny dostrzec moją moc.
Pozwolę jej, aby widziała rzeczy tak jasno, jak ja sam widzę (ciemnotę, okrucieństwo, uprzedzenia),
i pomogę jej, aby potrafiła wzbić się ponad nie. Nigdy nie będzie samotna. Będę przy niej w każdej minucie i w każdym dniu jej życia, bo to ona w tak troskliwy sposób wykonuje swoją pracę, jakby była wciąż przy mnie.
- A święty patron?, zapytał anioł, trzymając zawieszone w powietrzu gotowe do pisania pióro.
Bóg uśmiechnął się.
- Wystarczy jej lustro.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Weronika
mistrz NPR-u



Dołączył: 27 Lip 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Pon 21:59, 03 Maj 2010    Temat postu:

super!!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Niania
Site Admin



Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 7927
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 10:20, 04 Maj 2010    Temat postu:

nienawidzę tego tekstu!
jest strasznie przesłodki, bleeeeeeeeeeeeeeee

matki dzieci chorych to zwykłe matki, które musiały stać się silne itd bo taka sytuacja ich zastała.....

zanm jeden dobry tekst - napisała go matka chorego dziecka, dziś nieżyjącego. pewnie dlatego jest dobry - bo wie o czym pisała


oto on:
[link widoczny dla zalogowanych]


WYJĄTKOWOŚĆ LOSU KAŻDEGO Z NAS JEST NASZYM PRZEZNACZENIEM



listopad 2004



„Zwyczajna mama” to mama zdrowego dziecka. To osoba, która żyje nie zdaje sobie sprawy jak wielkie ma szczęście. A dlaczego?

Otóż dane jest jej żyć bez walki o każdy oddech swojego dziecka, bez bólu przy każdym napadzie epileptycznym, który wygląda jakby dziecko umierało… Na nic tu wiedza, że skoro epilepsja oporna na leczenie to napady będą. Serce matki tego nie zrozumie – ona sama jest zawsze w pełni gotowości.

„Zwyczajna mama” czytając gazetę o maluchach wie, ze jej dziecko jest takie jak te, które uśmiechają się z każdej strony czasopisma. Wie, czego można się spodziewać w danym okresie rozwojowym u swojego maleństwa. Wystarczy, że jest tuz obok - w zasięgu wzroku, jego ręki a ono jest szczęśliwe. Mama chorego dziecka przestaje czytać gazety…Musi być zawsze (przynajmniej jej się tak wydaje), by uczyć wielokrotnie od nowa umiejętności, które przychodzą zdrowym dzieciom z łatwością, często niepostrzeżenie dla otoczenia. Wymaga to pracy wieloletniej o efekcie niewiadomym. To trudne, bo często rezultat jest zupełnie inny od zamierzonego a radość zazwyczaj jeszcze większa.

Mama chorego dziecka musi się przewartościować, by zauważyć rzeczy ważne, które wcześniej wydawały się „dane nam na zawsze”. Jej dziecko jest wiele lat niemowlęciem czasem pozostaje nim na zawsze. Taka sytuacja wymaga od niej wiele cierpliwości, siły i odwagi, by zmagać się z codziennością, częste pobyty w szpitalu, rozmowy o leczeniu chorób, których nie potrafimy jeszcze leczyć i chyba najtrudniejsze - stanie za drzwiami bloku operacyjnego nie wiedząc czy maleństwo przeżyje…i by uczyć, wiedząc, że i tak będzie upośledzone.

Przy narodzinach chorego dziecka nie ma radości - tylko strach, wyobcowanie, wielka niewiadoma, poukładane życie w jednej chwili legnie w gruzach - jego matka nie usłyszy gratulacji ani podziwu tylko szepty na korytarzu, które milkną, gdy przechodzi.

W tym trudnym momencie jest zazwyczaj sama, bo inni muszą się oswoić z szokiem. A dziecko? Ono potrzebuje matki natychmiast! Tu nie ma znaczenia czy jest zdrowe czy chore.

„Zwyczajna mama” odczuwa radość, spełnienie i dumę po narodzinach zdrowego potomka – są to łzy szczęścia.

Mama niepełnosprawnego dziecka często również upragnionego i oczekiwanego musi zmagać się na wielu polach i poziomach. Najczęściej u malucha kolejne choroby „wyrastają jak grzyby po deszczu”. Trzeba wciąż na nowo uczyć się akceptacji, czasem nawet znieczulić się, by nic nie czuć – by móc dalej żyć.

W tym czasie „zwyczajna mama” cieszy się dzieckiem – widzi pierwszy uśmiech, krok, pierwsze słowa tak bardzo upragnione, dziecko szuka jej obecności i jak w bezpiecznej przystani pokonuje bez problemu kolejne szczeble rozwoju.

Mama chorego dziecka uczy je, by nie odczuwało bólu przy przytulaniu, dotykaniu. Musi też nauczyć się żyć z myślą, że jej dziecko nie dorośnie, nie założy rodziny. To ją boli.

I pozostaje otoczenie, niestety, wciąż jeszcze mało tolerancyjne dla inności…

W zasadzie obie są matkami – w tym nie różnią się wcale – natomiast spostrzeganie, rozumienie świata, wartości, którymi się kierują, praca z dzieckiem są diametralnie odmienne.

Walka o każdą zdobytą umiejętność dziecka, konsultację, lek czy konieczny sprzęt – wyrabiają siłę woli, determinację i ogromną miłość w matkach chorych dzieci. Szacunek dla Istnienia samego w sobie i chyba poznanie kolejnej tajemnicy tkwiącej w nas …

Ta walka wyrabia też tęsknotę za wolnością, gdzie nie trzeba się bać o jutro!

Natomiast „zwyczajna mama” wie, że jutro jej zdrowe dziecko będzie dorosłe, samodzielne i zrozumiałe dla ogółu.

W ich życiu jest jeden „drobiazg”, z którego istnienia, często nie zdają sobie sprawy - jak wielkie szczęście spotkało KAŻDĄ z nich.

Szczęśliwa Mama

podpisuje się pod nim obiema rękami.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
fresita
Moderator



Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 18953
Przeczytał: 3 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:51, 04 Maj 2010    Temat postu:

ja tego tekstu nie wyssalam z palca. jest on zamieszczony na profilu mojej kolezanki matki bardzo chorego i uposledzonego dziecka Smutny a mimo tylu trudnosci ma jeszcze sile aby sie usmiechac
Powrót do góry
Zobacz profil autora
juka
za stara na te numery



Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 4578
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 16:06, 04 Maj 2010    Temat postu:

ja też znam takie mamy jak z tekstu fresity, wydaje mi się że głównie silna wiara (w sensie religia) i wyjątkowo zdrowa osobowość trzyma je w pionie. w dobrym pionie. ja czasem jestem w "poziomie" przy zdrowych, fajnych dzieciakach...

Ostatnio zmieniony przez juka dnia Wto 16:07, 04 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
fresita
Moderator



Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 18953
Przeczytał: 3 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:43, 04 Maj 2010    Temat postu:

dokladnie juko, jak porozmawiam z moja kolezanka, to ona wlasnie naprowadza mnie na wlasciwe tory, przy jej problemach moje sa jakies infantylne, serio. i fakt, wiara w Boga tez jest tu kluczowa sprawa, pamietam jak razem wyladowalysmy w szpitalu, ona powiesila na lozeczku Anulki rozaniec i sama czesto wspominala o tym dlaczego ma jeszcze sile aby sie choc troche usmiechnac.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Niania
Site Admin



Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 7927
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:24, 04 Maj 2010    Temat postu:

hmmm
ja trzymam się, choć oczywiście mam chwile załamania. Ale ogólnie wszyscy co mnie znają twierdzą że silna baba jestem, a ci co znają lepiej Krzysia twierdzą nawet że żywcem do nieba mnie wezmą

ale spotykam się też (przez inne młode matki zdrowych dzieci) z traktowaniem mnie tak jakbym była jakimś bogiem, herosem, podziwiają mnie i jak piszecie mówią że leżą przy zdrowych a ja się uśmiecham przy chorym.
tym samym trąci mi ten 1 tekst.

nie lubie traktowania mnie w ten sposób, ani takich tekstów właśnie.
nie dlatego że uważam że jestem taką samą matką jak inne - bo moje macierzyństwo jest zupełnie inne, jak w tym 2 tekście...
ale źle się czuję będąc gloryfikowana, bo tylko ja wiem ile burz we mnie się toczy ile kosztuje mnie wielogodzinna praca z małym która nie przynosi efektów, a którą mimo to muszę kontynuować choć sprawiam mu tym ból... itd...

nie lubię słodkich bajek o twardej prozie życia....

i jeszcze nie lubię z jednego powodu.... ja chciałabym być zwykła, słaba i miękka. tylko nie mogę. to sytuacja stwarza "herosów", nie nimy się rodzimy....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Niania
Site Admin



Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 7927
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:27, 04 Maj 2010    Temat postu:

a! i jeszcze jedno Wam powiem
czasami pojawiam sie na pewnym forum mam dzieci niepełnosprawnych.
tam też ten tekst był omawiany....
90% dziewczyn wkurzał Wesoly choć 10% się w nim odnajdowało
widać ze jednak chcemy być mimo wszystko ludźmi
może dlatego, że bardziej jesteśmy świadome swych słabości, niż inne matki, nie wystawiane tak na wieczne próby Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
juka
za stara na te numery



Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 4578
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 17:38, 04 Maj 2010    Temat postu:

w takim razie już nie wiem Nianiu co tym myślisz....z jednej strony mówisz że jesteś zwyczajną mamą i nie lubisz "podziwu", z drugiej - tekst który cytujesz podkreśla moim zdaniem nadzwyczajność, żeby nie powiedzieć ciepiętnictwo mam chorych dzieci.
dla mnie nadzwyczajność jest jak najbardziej uzasadniona, cierpiętnictwo szkodzi i matce i dziecku.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Niania
Site Admin



Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 7927
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:30, 04 Maj 2010    Temat postu:

Myślę że jestem inną mamą - bo moje problemy zą zupełnie inne.
Nie lubię w 1 tekście traktowania matki jak bóstwa, może wrodzona skromność hehehe ale nie lubię, chyba dlatego że to co musze robić przy chorym dziecku traktuje jako naturalne - on jest moim synem i moim skarbem i robię dla niego wszystko co mogę, a w tekście rola matki jest ukazana jako misja rodem z hollywood. Ja za przeproszeniem nie chciałam takiej misji więc niech sie ten opowieściowy bóg wypcha dla mnei to nei misja tylko naturalna kolej rzeczy - kocham - dbam bez względu na inność.
co do 2 tekstu który przytoczyłam... tak, jest tam dużo cierpiętnictwa. takie jest nasze życie. nikt tego nie zrozumie dopuki sam nie przezyje (wprost jako matka, nie z boku) ale nie widzę w tym tekście załamania, poddania sie - tylko moc płynącą z cierpienia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna -> Linkownia
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
Regulamin