Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................
...........czyli seks bez antykoncepcji. Pytania, wątpliwości, stosowanie..........
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

mój dołek...
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna -> Inne problemy z npr
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
hermiona
za stara na te numery



Dołączył: 15 Mar 2008
Posty: 4082
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 17:42, 08 Sty 2009    Temat postu: mój dołek...

heh mam dzisiaj dołek.. czuje że mój związek doszedł do takiego punktu w którym nie może się posunąc dalej z powodu ograniczeń.. nie możemy nigdzie wyjechać razem, bo jego matka by go zabiła i wydziedziczyła, a jak na razie musi mieszkać w domu rodzinnym, studiujemy daleko od siebie więc widujemy się w weekendy co dwa tygodnie i to tylko wieczorami, bo nie można przecież włóczyc się cały dzień, w ogóle mój Ukochany ma dziwną matkę dla której widywanie się w piątki to jakiś problem!!! nie mamy kasy więc nie mamy samochodu i dochodzą do tego problemy transportowe. nie mogę przyjeżdżać do niego do domu, bo jak to tak dziewczyna do chłopaka (pogląd jego rodziców oczywiście..) , jak on przyjeżdża do mnie (160 km) to nawet nie może marzyć że zostanie na noc więc z jego całodziennej podróży zostaje dla nas parę godzin.. ale przecież rodzice mu nie mogą pozwolić, żeby u mnie został.. ale najbardziej wykańcza mnie to, że nie możemy ze sobą sypiać. jesteśmy ze sobą tak długo, że nasza walka z pożądaniem doprowadza nas do krańców wytrzymałości.. wiadomo że seks to niejedyny rodzaj grzechu nieczystości jaki można popełniać przed ślubem, co dobija mnie dodatkowo bo jak idę do spowiedzi to wiem , że nic nowego juz nie usłyszę i nikt mi nie pomoże a już na pewno nie pochwały za to, że tak długo wytrwaliśmy, skoro wiem że na nie nie zasługuje...czuje się dzisiaj okropnie..nie wiem co zrobić Smutny wiem że nikt mi nie pomoże. żeby coś zmienić musielibyśmy się usamodzielnić a to jak na razie niemożliwe... piszę o tym, żeby się po prostu pożalić..

Ostatnio zmieniony przez hermiona dnia Czw 17:43, 08 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
hermiona
za stara na te numery



Dołączył: 15 Mar 2008
Posty: 4082
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 17:52, 08 Sty 2009    Temat postu:

dodam że ślub najwcześniej za 1 rok 8 miesięcy.. jeszcze nie mamy daty.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mk,
za stara na te numery



Dołączył: 31 Sie 2006
Posty: 6818
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: podkarpackie

PostWysłany: Czw 19:18, 08 Sty 2009    Temat postu:

oj to faktycznie masz ciężko Confused
trzymaj się Yar good może znajdziecie jakieś dobre rozwiązanie Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maria
Moderator



Dołączył: 08 Sty 2007
Posty: 8798
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia jak narazie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:23, 08 Sty 2009    Temat postu:

Hmm...no dobra, ale jestescie zareczeni i co to ma znaczyc, ze on slucha mamy, ktora mu nie pozwala zobaczyc Ciebie w piatek. Jestescie przeciez dorosli. Bedzie umiar przeciac te dziwna relacje a matka i sie naprawde usamodzielnic? Wiesz, ja rozumiem, ze dom mamy i trzeba "szanowac" to ze ona Ciebie tam pod swoim dachem nie chce, ale sa granice.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
hermiona
za stara na te numery



Dołączył: 15 Mar 2008
Posty: 4082
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 19:51, 08 Sty 2009    Temat postu:

uwierz mi, że tą kobietę nic nie obchodzi poza jej zdaniem.. oczywiście można by się jej całkiem postawić ale wtedy ona jest w stanie tak nam uprzykrzyć życie że osiągnęłaby swój cel.. wystarczy to, że zablokuje mu dostęp do samochodu na wieczór i już. a jest do tego zdolna o czym się juz przekonałam.. z tymi zaręczynami to nie jest tak do końca oficjalne, tzn oświadczyny były tylko we dwoje a z takim oficjalnym spotkaniem przy rodzicach postanowiliśmy poczekać. jak tylko się pobierzemy to mam zamiar wysyłać jej tylko kartkę na święta i tyle.. ale na razie taki bunt na pewno nic by nie zdziałał.. tylko pogorszył sytuację..
Powrót do góry
Zobacz profil autora
micelka
za stara na te numery



Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 10110
Przeczytał: 3 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 20:12, 08 Sty 2009    Temat postu:

To może warto rozważyć wtajemniczenie matki narzeczonego w Wasze plany? Może gdyby wiedziała, że Wasz związek zmierza ku małżeństwu, jej postawa byłaby nieco inna?
Wiem, że trudno być niezależnym od rodziców i postępować według własnego widzimisię, gdy jest się przez nich utrzymywanym... Jesteście studentami, czy pracujecie sami na siebie?

A co do oczekiwania na seks...moje doświadczenie podpowiada mi, że warto było czekać do ślubu, chociaż inna droga była baaaaaardzo kusząca. Jeśli to dla Was bardzo trudne, tym bardziej warto przyspieszyć ślub. Może, jak rodzina się dowie, to jakoś Wam pomoże się usamodzielnić?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
hermiona
za stara na te numery



Dołączył: 15 Mar 2008
Posty: 4082
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 20:19, 08 Sty 2009    Temat postu:

rodzina wie Wesoly i jego i moja wiem że to trochę nietypowa sytuacja ale tak postanowiliśmy. Nie ma co liczyć na pomoc jego rodziców.. moi tez uważają, że najlepiej poczekac do końca studiów.. Żebyśmy się mogli usamodzielnić. przyspieszenie ślubu to nie taka prosta sprawa jej mogłabym nawet odpuścić sobie wesele.. ale jak to ślub bez wesela .. rodzicom w głowie sie nie mieści, każde rozwiązanie byłoby rewolucją... nie chce wyjść tu na kogoś, kto się skarży a nie ma odwagi zrobić czegoś odważnego. Ale to naprawdę byłoby szaleństwo. to nieprawda, że gdybyśmy naprawdę chcieli to by się udało.. bo to łatwo powiedzieć
Powrót do góry
Zobacz profil autora
micelka
za stara na te numery



Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 10110
Przeczytał: 3 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 20:40, 08 Sty 2009    Temat postu:

Wiem, że to niełatwa sprawa przyspieszyć wesele.
No cóż...pozostaje mi życzyć Wam dużo cierpliwości!
A co do narzeczonego, to zgadzam się z Marią.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
milunia
za stara na te numery



Dołączył: 17 Paź 2008
Posty: 1341
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:53, 08 Sty 2009    Temat postu:

A jak długo jesteście razem i ile macie lat, jeśli można wścibsko spytać?

Moja rada - uczyńcie wasze zaręczyny oficjalnymi, zaaranżujcie spotkanie rodziców, zacznijcie przygotowania. Wierz mi że postawa rodziców się zmieni, u mnie zmieniła się diametralnie - nawet moja pozycja w stosunku do jego mamy - ona teraz bardzo się ze mną liczy, bo jestem w końcu przyszłą żoną jej syna a nie jaką tam dziewczyną. Cała rodzina traktuje nas duuużo poważniej i szanuje to że chcemy byc sami od czasu do czasu. Po drugie - i trudniejsze - niezależnośc finansowa! To jednak ma znaczenie. Ja zrobiłabym wszystko żeby się uzależnić i chyba zrobiłam, bo narzeczony wyjechał miedzy innymi w celu finansowego uzależnienia się od rodziców.

Moja droga, ja doskonale Cie rozumiem. Mój narzeczony od półtorej roku pracuje w Szwajcarii - widujemy sie średnio co 2 miesiące Confused

Przed jego wyjazdem, przez pół roku widywaliśmy się codziennie i spedzaliśmy razem prawie każdą wolna chwilę, każdą noc - co prawda mieliśmy oddzielne mieszkania, ale spaliśmy raz u jednego raz u drugiego. I paradoksalnie ten czas nie był zbyt dobry dla naszego związku - zaczęliśmy żyć w pewnej niezdrowej symbiozie, zamknięci na świat, skupieni na sobie, życie mijało obok nas, a my trwaliśmy w dziwnej wegetacji, otumanieniu, kiszeniu sie w swoim sosie, nie mieliśmy nawet czasu na zrobienie porządku wokół siebie - tacy byliśmy sobą na wzajem pochłonięci.
Zastanów się więc nad możliwościami które daje Wam rozstanie. Trzeba chyba najpierw nauczyć się bycia samemu ze sobą, zanim zacznie się dzielić swoje życie z innym. To wielki plus naszego obecnego rozstania. Satramy się zawsze te 2 miesiące rozstania pośięcić maksymalnie na pracę nad sobą i osobisty rozwój.

Co do rodziców... Hmmm myślałam że moja mama jest szalenie ortodoksyjna, poza tym zawsze byłam przekonana że taka surowość obowiązuje tylko w stosunku do kobiet Confused MOja mama jakoś zaakceptowała fakt że narzeczony śpi u mnie jak przylatuje do Polski (chociaż wiem że ją to sporo kosztowało), ale ja tego nie zaakceptowałam Wsciekly Wsciekly Starałam się przeforsować postulat że nie śpimy razem od samego początku, ale mój mały terrorysta nie dał za wygraną, czuł się śmiertelnie odrzucony samą myślą o spaniu na materacu Confused Po prostu urządzał mi dzikie histerie.

Efekt - nasz pierwszy raz w święta Wstyd Wstyd Wstyd Czemu najbardziej brakuje Ci spania razem??? To troszke jak igranie ze swoimi emocjami i psychiczna szarpanina (wąchanie z bliska pysznego tortu którego zakładasz że nie zjesz)- ja po sześcioletnim związku z byłym narzeczonym moge sporo powiedziec na ten temat. Gdybym mogła coś zmienić i cofnąć czas - nie spałabym z nim. Dlatego byłam taką przeciwniczka spania razem w obecnym związku - już jestem za stara na te numery Cool i wiedziałam jak sie to skończy, no i sie skończyło Confused

Cytat:
nie możemy nigdzie wyjechać razem, bo jego matka by go zabiła i wydziedziczyła, a jak na razie musi mieszkać w domu rodzinnym
Tylko Ci sie tak wydaje Wesoly Nie wiesz ile są w stanie znieść rodzice. Na pewno więcej niż taki "wybryk"
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mrówka
posiadacz wiedzy tajemnej NPR



Dołączył: 05 Mar 2008
Posty: 973
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 21:53, 08 Sty 2009    Temat postu:

trzymaj się Hermiona! Yar good
Powrót do góry
Zobacz profil autora
hermiona
za stara na te numery



Dołączył: 15 Mar 2008
Posty: 4082
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 21:55, 08 Sty 2009    Temat postu:

"my trwaliśmy w dziwnej wegetacji, otumanieniu, kiszeniu sie w swoim sosie"

to słowa jakby trochę o nas kiedy możemy się widywać częściej np w wakacje...
jej mądre są te Twoje słowa. Te o wąchaniu tortu szczególnie..
nie ma jak słowa kogoś kto jest w podobnej sytuacji.. i to o uczeniu się bycia samemu.
współczuje Ci tego długiego rozstania.. ja sobie nawet nie wyobrażam jak mogłabym to znieść..
mamy po 23 lata Wesoly nasz staz jest w suwaczku przy czym odjęłabym z tego gdzieś tak z 8 miesięcy bo początki nie były zbyt poważne jej to w ogóle mój pierwszy chłopak tak naprawdę i pierwsza wielka miłość.. nie mogę po prostu doczekac się bycia z nim... Wesoly piszę to wszystko tutaj żeby już nie dręczyć jego.. on jest taki trochę bardziej ostrożny. Boi się radykalnych decyzji.. ja naprawdę mogłabym odpuścić sobie to wesele, żeby wziąć ślub szybciej, jestem w stanie zrobić coś szalonego ale widzę, że on się boi.. może to mimo wszystko kwestia tak długiego bycia pod wpływem matki. nie wiem. ale on woli czekać na sprzyjające warunki.. a sama tego nie zrobię... dzięki mrówka Wesoly


Ostatnio zmieniony przez hermiona dnia Czw 21:57, 08 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
koctel
pierwszy wykres



Dołączył: 28 Lis 2008
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 8:15, 15 Sty 2009    Temat postu:

jak tak czytam o twoich trudnościach zastanawiam się nad tym co będzie z matką twojego chłopaka po ślubie..gdzie będziecie mieszkać i jak to wszystko wpłynie na relację twojego przyszlego męźa z matką..czy ona w ogóle będzie cieszyć się na wasz ślub? masz jakieś wyobrazenia jak to będzie wyglądało?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
hermiona
za stara na te numery



Dołączył: 15 Mar 2008
Posty: 4082
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 9:51, 15 Sty 2009    Temat postu:

relacja mojego przyszłego męża z jego matką jest taka jak całego jego rodzeństwa z matką, czyli zero w tym miłości, szacunku czy życzliwości. ona po prostu taka jest. Bardziej stoi na straży porządku niż wychowuje. Nie wyobrażam sobie mieszkania w jej pobliżu podobnie jak mój narzeczony. planujemy mieszkać daleko od swoich stron rodzinnych. Właściwie to czasem się zastanawiam czy warto starać się, żeby on swoje relacje z matką naprawił, czy pozwolić mu na to o czym marzy, czyli całkowitego odcięcia się od niej.. to takie smutne. ja sama mam świetne kontakty z rodzicami i nie wiem jak można zyć tak jak on ze swoimi..
Powrót do góry
Zobacz profil autora
koctel
pierwszy wykres



Dołączył: 28 Lis 2008
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 11:27, 15 Sty 2009    Temat postu:

czasami zerwanie więzi jest teź formą zależności..i nawet mieszkając daleko ta relacja ma wpływ..z drugiej strony chęć zmiany tej relacji musi być z 2 stron - nietylko twojego narzeczonego, a wygląda na to ze matka nie ma na to ochoty..
byly jakies otwarte rozmowy na ten temat?ale rozmowy a nie np. kłotnie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
hermiona
za stara na te numery



Dołączył: 15 Mar 2008
Posty: 4082
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 17:47, 16 Sty 2009    Temat postu:

Wesoly nie.. tylko kłótnie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna -> Inne problemy z npr
Idź do strony 1, 2  Następny
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
Regulamin