|
..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ ...........czyli seks bez antykoncepcji. Pytania, wątpliwości, stosowanie..........
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kleo
z NPR za pan brat :P
Dołączył: 03 Cze 2009
Posty: 172
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 16:57, 09 Paź 2017 Temat postu: |
|
|
Iskra napisał: | 1. pyyrka 12.11.2017
2. Aneettaa 14.11.2017
3. Siabasz 04.12.2017
4. heidi 26.12.2017
5. Iskra 01.02.2018
6. Kea 08.02.2018
7. abis 10.05.2018
Zaktualizuję, bo raczej Kleo już po |
Iskra, dziękuję za aktualizację Ostatnie miesiące były intensywne Maleństwo grzecznie śpi, męża w domu nie ma, także mogę opowiedzieć jak wyglądał wielki dzień.
Lipiec był baaardzo intensywnym miesiącem dla nas. Z jego końcem mieliśmy wprowadzić się do naszego domu. Ja w ósmym miesiącu ciąży miałam wrażenie, że mogę robić wszystko i tak też było, myłam podłogi, drzwi, jeździłam tu i tam. Pewnie, że w sprzątaniu pomagała mi moja mama i teściowa, ale ja czułam że sama zrobię wszystko lepiej i zamiast pozwolić się im wyręczać, chwytałam ścierę i pucowałam. Samo wykańczanie domu (który ciągle jest w stanie dość surowym) było bardzo stresujące, potrafiłam obudzić się w nocy, bo dochodziłam do wniosku, że odcień paneli nie współgra z kolorem drzwi, albo ryczeć pod sklepem z płytkami, bo odcień płytek, które dostaliśmy i już założyliśmy nie był taki jak ja początkowo chciałam (sprawa się rypła bo brakło mi jednej płytki, której już nigdzie nie dokupiłam, gdyż odcień był nie taki). Dodatkowo podczas badania USG w 35 tc lekarz powiedział mi że mały waży 3,5 kg, potem skorygował się na 3,2 kg ale ja już oczami wyobraźni widziałam jak rodzę 4,5 kilogramowego chłopa. Dodaj do tego skróconą szyjkę macicy oraz geny (mama urodziła mojego brata jako wcześniaka) to poród przedwczesny murowany.
30 lipca zamieszkaliśmy w naszym domku a 3 sierpnia urodziłam naszego synka.
Cała sytuacja była dość śmieszna, tego dnia nie za dobrze się czułam, nawet się w duchu śmiałam, że synek smyra mnie rączką po macicy, bo takie miałam w pewnym momencie uczucie. Wody odeszły mi jak odpoczywałam na łóżku i chciałam przewrócić się na drugi bok. Była 14:30. Zadzwoniłam po męża i pojechaliśmy do szpitala (na szczęście walizkę spakowałam wcześniej), po drodze wpadając do mac'a ponieważ oboje umieraliśmy z głodu, a że skurcze miałam co 4-5 min to stwierdziłam że przecież jeszcze mamy czas (nawet miałam wątpliwości czy mnie do szpitala wezmą, bo w moim odczuciu skurcze nie były wystarczająco częste).
Sam poród przebiegł świetnie, miła pani położna kończąca zmianę zapewniała mnie, że czeka mnie joga, taniec i śpiew, załapałam się też na kąpiel w wannie . Mąż był ze mną cały czas - byłoby mi dużo trudniej bez niego. O 21:35 urodziłam Synka, 36 tc 6 dni- 3320g 54 cm. Był taki spokojny jak mi go dali, miał zamknięte oczka, rączki trzymał razem, czarne włosy (zawsze myślałam że moje dziecię będzie łyse jak kolano), jednym słowem cud miód i orzeszki. Dopiero słowa położnej: "No dalej mały, krzycz" mnie zaniepokoiły, no tak, w filmach dzieci zawsze krzyczą. Zabrali mi go w celu zważenia, a potem wzięli na odział dla noworodków, dla obserwacji, bo to jak oddychał nie do końca im się podobało i go mi oddadzą jak już wszystko będzie ok.
Mnie zabrali na oddział patologii ciąży - 3 piętro, bo na oddziale poporodowym nie było wolnego miejsca. Odział poporodowy jak i noworodkowy są na 1 piętrze.
Położna kazała mi odpocząć przez 6 godzin, potem mogę wstać. Ubzdurałam sobie, że po tych 6 godzinach przyniosą mi Małego, także przez ten czas prawie nie spałam i jak już magiczny czas minął od razu wezwałam położną. Prawie zemdlałam w łazience, ale byłam zdeterminowana wstać jak najszybciej, bo powoli do mnie docierało, że nie przywiozą mi szkraba, że będę musiała sama do niego pójść. Zabrały mnie do niego o 5 rano. Gdy zobaczyłam moje dzieciątko podłączone do różnych aparatur, oddychające ciężko, całe napuchnięte, z sinymi oczkami - wyglądał jakby boksował się z połową oddziału - serce zaczęło mi krwawić. Zrozumiałam, że go nie odzyskam szybko, a sprawa jest poważna. Dotarło też do mnie, że mąż był bardzo przejęty gdy opuszczał szpital, ale ja w swojej euforii nie dostrzegałam tego. Synek miał problemy z oddychaniem, dlatego podłączyli go do aparatury wspomagającej oddech, zrobili mu rentgen, okazało się że ma zapalenie płuc... Czułam, że świat zaczyna mi się walić, przecież nie tak miało być.... Do końca życia będę dziękować Panu Bogu, że postawił na mojej drodze starszą panią położną. Zadała mi tylko jedno pytanie: Czy pobudza pani laktację? Każda kropla mleka jest ważna. I tak nadała mojemu dalszemu pobytowi w szpitalu cel. Skupiłam się na tym, by przynosić synkowi mleczko. Łatwo nie było, lakatory znajdowały się na pierwszym piętrze, więc jeździłam na dół po sprzęt, odciągałam mleko przez 30 min. by na karmienie zanieść mleko synkowi na oddział. I tak co trzy godziny. Drugiego dnia w szpitalu miałam tak opuchnięte stopy, że ledwie chodziłam. Sprawy nie ułatwiał fakt, że leżałam w pokoju z dwiema innymi dziewczynami, również pierowródkami, które swoje dzieci miały przy sobie. Nawet nie chciało mi się z nimi gadać... Zresztą i tak większość czasu spędzałam na oddziale noworodkowym. Stres, zmęczenie, tęsknota za dzieckiem, to wszystko sprawiało, że chodziłam ciągle przygnębiona. Pamiętam jak ostatniej nocy w szpitalu nieświadomie wyłączyłam budzik w telefonie, który ustawiłam sobie wcześniej, by móc odciągnąć małemu mleko na karmienie. Obudziłam się o godzinie w której dają dzieciom jeść. Wpadłam w histerię, powstrzymując płacz pobiegłam na oddział by powiedzieć że zaspałam i nie mam mleczka dla synka. Wróciłam do pokoju i rycząc zaczęłam odciągać mleko na kolejną godzinę by mieć zapas. Dziewczyna która ze mną leżała na sali (nowa babka, pierworódki wypisali w ciągu dnia) widząc moje roztrzęsienie dała mi maść na sutki, bo w swojej rozpaczy ustawiłam zbyt wysokim poziomie ssanie w laktatorze i zraniłam brodawkę. Ze szpitala wypisali mnie w czwartej dobie, Mały musiał jeszcze zostać, ciągle ciężko mu się oddychało, zapalenie płuc nie puszczało. Wynajęliśmy z mężem pokój w hostelu obok szpitala, by być bliżej Synka i móc mu dostarczać mleko. Po tygodniu od przeprowadzi wróciliśmy do miasta.
W siódmej dobie życia położna dała mi moje Maleństwo na ręce - miałam go po raz drugi w ramionach i trzymałam przez kolejne dwie godziny. Ręce mi cierpły, ale nic nie mówiłam, bo bałam się, że mi go zabiorą. Dałam znać Mężowi by szybko przyjeżdżał do szpitala, to będzie mógł potrzymać Synka w ramionach. Byliśmy przeszczęśliwi. Nasze Maleństwo oddychało samodzielnie. Musiał jeszcze tylko wybrać antybiotyk i nauczyć się jeść samodzielnie. Ten drugi warunek okazał się jednak wyzwaniem dla naszego Synka. Przyzwyczajony do otrzymywania jedzenia przez sondę, miał problemy by przełykać pokarm z butelki... Sprawy nie ułatwiały też położnej. Próby kamienia butelką trwały ok 20 min. Jeśli dziecko w tym czasie nie zjadło całej swojej porcji, to resztę wlewano mu sondą do żołądka. Czułam się, jakby Syn był dla nich kaczką, którą trzeba utuczyć. Szczerze nienawidziłam tej sondy. Dobijała mnie również świadomość, że każdego dnia zwiększają mu porcję mleka - co było wyzwaniem dla niego, by wypić odpowiednią porcję i dla mnie by taką porcję dostarczyć. W końcu lekarz się nad nim zlitowała i kazał karmić go na żądanie, co bardzo nie podobało się położnym, które straszyły mnie sondą ilekroć Syn nie zjadł tyle ile one chciały. W końcu Młody załapał na czym polega picie z butelki i pił powoli, w swoim tempie i na raty, ale pił. Wypisali go w 13 dobie życia ze szpitala. Byliśmy tacy szczęśliwi Mimo że tego dnia było zimno i deszczowo, to dla nas był to najwspanialszy dzień.
Sam poród będę zawsze miło wspominać, jednak okres poporodowy to była jedna wielka huśtawka nastroju, mam trochę żalu, że umiejscowiono mnie na trzecim piętrze, mimo że Mały był na pierwszym, położne, choć bardzo miłe i pomocne to nie pokazały mi jak przystawiać małego do piersi, nie powiedziały mi również jak mam przestawić go z butelki na pierś, choć w zaleceniach poszpitalnych było: karmić piersią. Na szczęście koleżanka poleciła mi pewną doradczynię laktacyjną. Ta przyjechała do mnie do domu i pokazała co i jak robić. Po tygodniu od wyjścia ze szpitala karmiłam Synka już tylko piersią i tak jest do tej pory .
PS dziękuję wszystkim, którzy przeczytali wpis do końca nie spodziewałam się że wyjdzie aż tak długi.
|
|
Powrót do góry |
|
|
koszatniczka
za stara na te numery
Dołączył: 19 Lut 2013
Posty: 6853
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 5:48, 11 Paź 2017 Temat postu: |
|
|
Co za historia! Z takim spokojem teraz to opisujesz, moge sobie wyobrazić jak trudna to była sytuacja dla ciebie. Cieszę się że wszystko się dobrze skończyło i nawet karmisz synka piersią
Brawo Kleo!
|
|
Powrót do góry |
|
|
klocia87
z NPR za pan brat :P
Dołączył: 14 Lip 2014
Posty: 261
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 9:32, 11 Paź 2017 Temat postu: |
|
|
Byłaś bardzo dzielna! Najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło, chociaż miałam łzy w oczach jak czytałam Twój wpis.
Moje dziecko też urodzone z zapaleniem płuc, nie tak ostrym ale poniekąd rozumiem Twoje emocje.
Dzięki Bogu wszystko dobrze, teraz cieszcie się sobą na maksa:)
|
|
Powrót do góry |
|
|
Busola
za stara na te numery
Dołączył: 08 Lis 2013
Posty: 4071
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Lublin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 9:59, 11 Paź 2017 Temat postu: |
|
|
Dobrze że się wszystko dobrze skończyło. Zdrowia wam życzę.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Iskra
za stara na te numery
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4562
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: wlkp Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 18:27, 11 Paź 2017 Temat postu: |
|
|
Wow, ale historia.
Gratulacje Kleo i dużo zdrowia dla Was
|
|
Powrót do góry |
|
|
fiamma75
za stara na te numery
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 16675
Przeczytał: 3 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 19:04, 11 Paź 2017 Temat postu: |
|
|
Ależ poruszająca historia! Najważniejsze, ze wszystko dobrze się skończyło.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kleo
z NPR za pan brat :P
Dołączył: 03 Cze 2009
Posty: 172
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 17:43, 16 Paź 2017 Temat postu: |
|
|
Dziękuję za miłe słowa dużo pomogli nam nasi przyjaciele a mi Mąż, bez jego wsparcia i racjonalnego myślenia byłoby znacznie trudniej.
Przyznam też szczerze że jestem dumna z siebie i z Małego, że udało nam się przejść na karmienie piersią, wychodzi na to że nie należy się nigdy poddawać
|
|
Powrót do góry |
|
|
Busola
za stara na te numery
Dołączył: 08 Lis 2013
Posty: 4071
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Lublin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:51, 16 Paź 2017 Temat postu: |
|
|
Też jestem z was dumna 😊
|
|
Powrót do góry |
|
|
tilia
posiadacz wiedzy tajemnej NPR
Dołączył: 25 Sty 2014
Posty: 1159
Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 15:03, 27 Paź 2017 Temat postu: |
|
|
A wpiszę się, bo mam już kartę ciąży
1. pyyrka 12.11.2017
2. Aneettaa 14.11.2017
3. Siabasz 04.12.2017
4. heidi 26.12.2017
5. Iskra 01.02.2018
6. Kea 08.02.2018
7. abis 10.05.2018
8. tilia 11.06.2018
|
|
Powrót do góry |
|
|
Busola
za stara na te numery
Dołączył: 08 Lis 2013
Posty: 4071
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Lublin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 15:29, 27 Paź 2017 Temat postu: |
|
|
Gratulacje 😊
|
|
Powrót do góry |
|
|
Iskra
za stara na te numery
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4562
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: wlkp Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:38, 29 Paź 2017 Temat postu: |
|
|
😁😁😁
|
|
Powrót do góry |
|
|
aleen
za stara na te numery
Dołączył: 09 Wrz 2014
Posty: 1694
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 12:25, 14 Lis 2017 Temat postu: |
|
|
Gratulacje dziewczyny!
Heidi widzę, że masz termin w moje urodziny
|
|
Powrót do góry |
|
|
heidi
za stara na te numery
Dołączył: 16 Paź 2014
Posty: 1890
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 14:35, 15 Lis 2017 Temat postu: |
|
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
babajaga
za stara na te numery
Dołączył: 15 Lis 2013
Posty: 2645
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:28, 17 Lis 2017 Temat postu: |
|
|
Kleo, gratulacje! byłaś bardzo dzielna! Świetnie że karmisz piersią!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Iskra
za stara na te numery
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4562
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: wlkp Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 10:07, 27 Lis 2017 Temat postu: |
|
|
Aktualizuję, bo dziewczyny chyba już po
1. Siabasz 04.12.2017
2. heidi 26.12.2017
3.. Iskra 01.02.2018
4. Kea 08.02.2018
5. abis 10.05.2018
6.. tilia 11.06.2018
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Forum ..................NPR - Naturalne Planowanie Rodziny................ Strona Główna
-> Ciąża Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3 ... 291, 292, 293 ... 311, 312, 313 Następny
|
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3 ... 291, 292, 293 ... 311, 312, 313 Następny
|
Strona 292 z 313 |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
|